To dla mnie sezon na pokazanie się - rozmowa z Michałem Poterą, libero AZS PW

Michał Potera po wielu latach spędzonych w Będzinie wrócił do tego miejsca, ale jako zawodnik Politechniki. O starym i nowym zespole, swoich następcach oraz przyszłości rozmawiał z naszym portalem.

Olga Krzysztofik: To mogła być jedyna szansa na grę w tym sezonie przeciwko twojemu byłemu klubowi - MKS-owi Banimex Będzin . Jednak Politechnika jej nie wykorzystała, przegraliście 1:4.

Michał Potera: Niestety, nie udało się wygrać. MKS był drużyną lepszą od nas, co było widać na parkiecie, bo poza praktycznie dwoma pierwszymi setami byli zdecydowanie lepsi. Może jeszcze się spotkamy w jakimś meczu. Ten zespół zawsze lepiej gra w Pucharze Polski, może jakoś tak się potoczy, że jednak na siebie trafimy. Jest taka szansa, ale jeśli nie, to rzeczywiście był to ostatni mecz w tym sezonie w mojej starej hali.

Jak oceniasz swoją formę przed startem swojego pierwszego sezonu w PlusLidze?

- Podczas sparingu w Będzinie zagrałem kiepsko. Mogło to być spowodowane tym, że jechaliśmy z Warszawy pięć godzin…

… A może tremą przed występem przed swoją dawną publicznością?

- (śmiech) Nie, raczej trema nie. Halę znam doskonale, publiczność też, więc myślę, że raczej większej tremy nie było, raczej byłem zadowolony, że mogę zagrać w Będzinie.

Na co stać Politechnikę Warszawską w tym sezonie?

- To bardzo trudne pytanie. Zobaczymy tak naprawdę po kilku spotkaniach, jak to wszystko będzie wyglądać. Są zespoły do ogrania w tej lidze, ale wiadomo, że będzie nam trudno grać z ZAKSĄ, Resovią czy Skrą. Będziemy walczyć o każdy set, o każdy punkt i każdy wygrany mecz.

Skąd decyzja o przenosinach do Warszawy? Czy była ona podyktowana skończeniem studiów?

- Studia skończyłem już dwa lata temu, a gdy trwał ostatni sezon, to byłem już po obronie pracy. To był taki sezon, który łączyłem z pracą na pół etatu. Ale stwierdziłem, że to już ostatni gwizdek, albo w tę, albo we w tę. Dostałem propozycję z PlusLigi i zdecydowałem się ją przyjąć i profesjonalnie w stu procentach podejść do siatkówki, poświęcić się temu sportowi całkowicie.

Michał Potera jest w Będzinie bardzo lubiany i ceniony. Przed sparingiem z MKS-em podziękowano mu za lata gry w barwach tej drużyny
Michał Potera jest w Będzinie bardzo lubiany i ceniony. Przed sparingiem z MKS-em podziękowano mu za lata gry w barwach tej drużyny

Jak widzisz siebie w przyszłości?

- Zobaczymy, obecny sezon będzie dla mnie takim czasem na pokazanie się. Mam nadzieję, że będzie on dla mnie udany. Wtedy zobaczymy, może jacyś trenerzy mnie dostrzegą, będą mnie chcieli w swoich zespołach. Wiążę swoją przyszłość z siatkówką, bo inaczej nie bawiłbym się w wyjazdy prawie na drugi koniec Polski. To już nie ten wiek, nie jestem już juniorem, mam prawie 25 lat…

… Wcale nie tak dużo.

- (uśmiech) Niby nie tak dużo, ale jak na debiut w PlusLidze, to myślę, że już dużo. Większość zawodników zaczynała raczej w młodszym wieku swoje występy w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Jest taka rzecz, której bałeś się przed przyjazdem do Warszawy? Na przykład duże miasto albo jak przyjmą cię koledzy w nowym zespole?

- Myślę, że raczej nie. Znałem wcześniej kilku chłopaków z tej drużyny. Raczej nie boję się takich rzeczy. Duże miasto? Niewątpliwie Warszawa jest duża, to nie unika wątpliwości, ale z racji mieszkania w aglomeracji śląskiej nie odczułem wielkiego przeskoku. Katowice są też duże, ale jednak z Warszawą nieporównywalne. Hala jest de facto w Ursynowie, który nie jest wielką dzielnicą, a spokojną. Wiadomo, że jakaś obawa przed tymi starszymi zawodnikami była, jak będą traktować nas, młodszych, ale wszystko jest w porządku, od początku nie ma żadnych problemów.

Takie pytanie z przymrużeniem oka - czy jest taki zawodnik w PlusLidze, którego zagrywki szczególnie się obawiasz?

- Nie powiem w wywiadzie, bo się dowie i będzie na mnie zagrywał (uśmiech). W takiej lidze są siatkarze jak Mariusz Wlazły, który wychodzi i serwuje z prędkością 120 km/h i jak trafi, to trafi, jeśli trafi w linię, to nikt tego nie przyjmie, nawet Krzysztof Ignaczak czy wszyscy inni libero i przyjmujący. Nie ma się co obawiać. Jest wielu zawodników, którzy dysponują trudnym serwisem, więc specjalnie nie będę się nikogo obawiał. Gdy człowiek się boi, to taką zagrywkę zawsze źle przyjmie.

Jak ocenisz swoich następców w MKS-ie Banimex Będzin? Trener Rafał Legień ma do dyspozycji Michała Kocyłowskiego i Tomasza Głoda, który miał możliwość zdobywania doświadczenia w kilku meczach w PlusLidze w barwach Resovii Rzeszów. Obaj są młodzi, ale perspektywiczni.

- Tomek zagrał w tym sparingu przeciwko Politechnice dobrze. Myślę, że następca jest, że tak powiem, godny (uśmiech). Nie, żebym za dużo o sobie myślał. Myślę, że Tomek spokojnie poradzi sobie w tym zespole i w lidze. Nie wiem czy Michał dostanie jakieś szanse gry, bo z tego co widzę, to w składzie MKS-u jest piętnastu zawodników, a każdy z nich chce grać, więc nie wiem czy będzie w dwunastce meczowej, ale może swoją szansę kiedyś dostanie.

A jak według ciebie MKS się zaprezentuje w tym sezonie?

- W meczu z nami zagrali bardzo dobrze. Jeśli w trakcie sezonu będą grać tak samo, a nawet lepiej, to wróżę im bardzo duże sukcesy i bardzo dużo wygranych spotkań w I lidze.

Źródło artykułu: