Łatwe punkty gospodarzy - relacja z meczu Indykpol AZS - Wkręt-met AZS

Akademickie derby tym razem nie przyniosły takich emocji, jakie zwykle towarzyszą tym meczom. Gospodarze z Indykpolu AZS-u Olsztyn zaskakująco łatwo uporali się z młodzieżą spod Jasnej Góry.

Edyta Gwóźdź
Edyta Gwóźdź

Druga kolejka PlusLigi przyniosła kibicom akademickie derby z udziałem olsztynian i częstochowian. W obu zespołach w tym sezonie grają młodzi i… jeszcze młodsi. Starcie tych, którzy mogą być przyszłością polskiej siatkówki nie dostarczyło jednak wielu wrażeń. Wprawdzie w spotkaniu nie brakowało długich wymian, ale najczęściej zwycięsko wychodzili z nich gospodarze. Prezentowali się na boisku dojrzalej, co ostatecznie odzwierciedlił wynik.

Po stracie Metodiego Ananiewa trener Radosław Panas postanowił stawiać na przyjęciu na nominalnego atakującego Łukasza Szarka. To właśnie "grecki Polak" już w drugim meczu PlusLigi pojawił się w wyjściowym składzie. Gospodarze od początku kontrolowali wydarzenia na boisku. Już na pierwszej przerwie technicznej wypracowali sobie cztery "oczka" przewagi. Mecz, mimo że jego poziom nie był najwyższy, od pierwszych piłek mógł się jednak podobać, bo sporo akcji kończyło się po dłuższych wymianach. Pojawiały się obrony po obu stronach, ale to Indykpol AZS potrafił lepiej rozwiązywać trudne sytuacje. Obaj rozgrywający, zarówno młody Marcin Janusz, jak i najstarszy po stronie gospodarzy Guillermo Hernan, mocno obciążali swoich atakujących. Korzystniej na tle Grzegorza Boćka prezentował się Bartosz Krzysiek, który znakomicie sobie radził w kontratakach i trudnych sytuacyjnych wystawach. W trakcie pierwszego seta przewaga olsztynian stopniowo jeszcze się powiększała, w czym pomagała nie tylko skuteczność Krzyśka, ale i trudna zagrywka. Seta zakończył efektownym atakiem ze środka Piotr Hain.

Druga odsłona zapowiadała się na równie łatwą przeprawę, bo zaczęło się od prowadzenia gospodarzy 5:1. Olsztynianie chyba jednak za szybko uwierzyli, że da się ten mecz dograć bez wysiłku i ani się obejrzeli, a zrobił się remis 5:5. Przyjezdny AZS zdecydowanie poprawił obraz swojej gry, eliminując błędy i dając sobie kolejne szanse w kontratakach. Za to miejscowi popełniali błąd za błędem w przyjęciu i rozegraniu. Na pierwszej przerwie technicznej przegrywali dwoma punktami i chyba te 60 sekund oddechu przyniosło dobry skutek. Od tego momentu olsztynianie zmobilizowali się. Hernan ponownie sporo piłek zaczął kierować do swojego atakującego, a ten popisywał się skutecznością. Szybko zrobiło się 10:9 dla gospodarzy. Na boisku pojawił się Michał Kaczyński w miejsce Miłosza Hebdy i pozostał na nim na dłużej. Stopniowo znów zaczęła się ujawniać przewaga miejscowego AZS-u. Błędy w przyjęciu popełniał nawet doświadczony Dawid Murek, a po stronie olsztynian dobrą passę na zagrywce miał Łukasz Szarek. Kiedy miejscowi osiągnęli czteropunktową przewagę, wydawało się, że tę partię także spokojnie rozstrzygną na swoją korzyść. W końcówce nastąpił jednak zryw gości. Skuteczny blok na Wojciechu Ferensie, sporo obron i skutecznych kontrataków pozwoliło na zbliżenie się do rywali na jeden punkt (22:21). Jednak zabrakło już czasu na więcej i gospodarze zdołali utrzymać minimalną przewagę do końca seta.

Trzecia i ostatnia odsłona spotkania okazała się typowym setem "bez historii". Gościom zabrakło już argumentów, żeby jeszcze trochę pokąsać przeciwnika. Olsztynianie udanymi zagrywkami i skutecznym blokiem szybko wypracowali sobie sześciopunktową przewagę (8:2), by potem spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku. Trener Marek Kardos musiał spostrzec, że gospodarze zbyt łatwo przedzierają się z atakami na drugą stronę, zarządził więc zmianę na środku bloku. Na boisko wszedł Mariusz Marcyniak za Adriana Hunka, ale obraz gry nie uległ zmianie. Chwilowe zrywy częstochowian nie wystarczały. Również ponowne pojawienie się Hebdy, tym razem za mało skutecznego Murka, nie wniosło wiele do gry. Grzegorz Bociek robił co mógł, ale bardziej podobał się Serb Srecko Lisinac, kilkukrotnie efektownie atakujący ze środka. Jednak to gospodarze byli zespołem dojrzalszym i bardziej kompletnym. Trzymali rywali na dystans, a prawdziwym pogromcą przeciwników był, rzecz jasna, Bartosz Krzysiek, zdobywca 21 punktów. Zasłużenie otrzymał statuetkę MVP zawodów.

Indykpol AZS Olsztyn - Wkręt-met AZS Częstochowa 3:0 (25:18, 25:23, 25:19)

Indykpol AZS Olsztyn: Hernan, Krzysiek, Ferens, Szarek, Hain, Sobala, Żurek (libero) oraz Mariański, Kvalen.

Wkręt-met AZS Częstochowa:
Janusz, Bociek, Hebda, Murek, Hunek, Lisinać, Bik (libero) oraz Kaczyński, Piechocki, Marcyniak.

MVP: Bartosz Krzysiek (Indykpol AZS Olsztyn)

Sędziowie: Tomasz Janik (pierwszy), Marcin Herbik (drugi).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×