Bułgarski trener wrócił już jednak do Włoch i we wtorek po raz pierwszy po wakacyjnej przerwie spotkał się ze swoimi zawodnikami na treningu. Wspominał również ostatnie dwa tygodnie w stolicy Chin.
- Igrzyska w Pekinie były znakomicie zorganizowane, wszystko zostało dopracowane w najmniejszych szczegółach - mówi Stojczew. Dodaje, że to wielki zaszczyt i honor, móc uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu. Poziom sportowy olimpijskiego turnieju ocenia wysoko, choć – jak twierdzi – spodziewał się jeszcze więcej.
Zwycięstwo Stanów Zjednoczonych jest zdaniem trenera Itasu jak najbardziej zasłużone. - Byli w stanie przeciwstawić się z odwagą i żelazną dyscypliną taktyczną każdemu rywalowi. Spośród innych drużyn wyżej mogli celować Rosjanie, którzy być może jednak czuli zbyt dużą presję, że muszą "zrobić dobry wynik". Brazylia natomiast nie przypominała już tej drużyny, którą była wcześniej. Teraz czeka ją odmłodzenie składu.- podsumowuje.
Podczas Igrzysk Stojczew miał okazję obserwować w akcji swoich zawodników. I mimo iż żaden z czwórki Winiarski, Grbić, Birarelli i Kazijski nie zdobył medalu, bułgarski szkoleniowiec jest zadowolony. - Wszyscy zaprezentowali dobrą formę i jest mi naprawdę przykro, że Birarelliemu nie udało się zdobyć choćby brązu, gdyż z pewnością na niego zasłużył. I on, i Winiarski to podpory swoich reprezentacji, obaj grali bardzo zmotywowani, prezentując stabilną formę przez cały turniej. Również Bułgar oraz Serb zyskali aprobatę trenera. Forma Kazijskiego systematycznie rosła, Grbić natomiast potwierdził znakomitą dyspozycję, czemu zresztą nie ma się co dziwić. Nikola przecież świetnie grał już w Lidze Światowej. - ocenia. Na koniec jeszcze raz podkreśla, że jest zadowolony z gry swoich podopiecznych w Pekinie i czeka na nich już wkrótce na hali.
Cały skład - za wyjątkiem Michała Winiarskiego, a być może i Łukasza Żygadło - szkoleniowiec będzie miał do dyspozycji od przyszłego tygodnia. Polaków czekają bowiem jeszcze obowiązki reprezentacyjne.