Izabela Bełcik: Musimy przenieść naszą pracę na treningach na grę w meczach

Atomówki nie prezentują się z dobrej strony w ligowych rozgrywkach, a przed nimi pierwszy mecz w Lidze Mistrzyń. - Nie możemy zagrać tak, jak w Dąbrowie Górniczej - stwierdziła Izabela Bełcik.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Starcie Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza z Atomem Treflem Sopot było określane mianem hitu kolejki, ale premierowa partia bardzo rozczarowała zwłaszcza kibiców sopockiej ekipy, którzy przybyli do hali "Centrum" dopingować swoją drużynę. Atom rozpoczął mecz bardzo słabo, a niemal brak przyjęcia poskutkował porażką w inauguracyjnej partii i zdobyciu w niej zaledwie 9 punktów.

W kolejnych odsłonach Atomówki doganiały dąbrowianki, ale nie były w stanie pójść za ciosem i wyjść na prowadzenie, które utrzymywałoby się dłużej niż kilka akcji (w trzeciej odsłonie Atom prowadził 6:5, a później 7:5, by szybko remisować 7:7). - Myślę, że pierwszy set nie miał na to wpływu. W premierowej odsłonie totalnie nie ułożyła nam się gra, zgubiłyśmy koncentrację na samym początku lub po prostu jej nie zbudowałyśmy. Obiecałyśmy sobie, że jedyne co możemy zrobić, to zapomnieć o tej partii i grać od początku w następnych - stwierdziła Izabela Bełcik, rozgrywająca i zarazem kapitan sopockiego zespołu.

Jednak w następnych odsłonach pojedynku gra Atomówek nie wyglądała o wiele lepiej, nadal popełniały proste błędy, a ich największym problemem było przyjęcie, po którym albo bezpośrednio traciły punkt, albo oddawały piłę "za darmo", stwarzając dąbrowiankom doskonałą sytuację do wyprowadzenia kontrataku. - W kolejnych partiach nie zastanawiałyśmy się do ilu przegrałyśmy tego pierwszego seta, po prostu bardzo trudno nam się grało, wiadomo że dąbrowianki utrudniły nam grę, ale to jest kwestia samych nas, bo w momencie, gdy doganiałyśmy rywalki, zawsze popełniałyśmy jakiś błąd. W momencie, gdy doganiamy przeciwniczki, nie możemy sobie na takie rzeczy pozwolić, bo jeśli rywalki mają nad nami przewagę, to mogą nam bardzo szybko ponownie uciec, gdyż morale drużyny znowu opada. Walczy się ostatkami sił i gdy następuje prosty błąd, po prostu ręce opadają - szczerze przyznała.

Początek ligowych zmagań nie jest udany dla drużyny Jerzego Matlaka, w inauguracyjnym meczu w Legionowie z tamtejszą Siódemką Legionovią, Atomówki wygrały 3:1, ale popełniły bardzo dużo prostych błędów własnych, a w dwóch kolejnych spotkaniach, określanych mianem hitów kolejki, poległy kolejno z Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyną 1:3, a z Tauronem MKS-em 0:3. Teraz nadszedł czas na Ligę Mistrzyń, przed którą trudno w zespole o dobry nastrój. - Gdy się przegrywa mecze jeden po drugim, to nastroje nie mogą być dobre. Chociaż nie próbujemy wywoływać sobie sztucznej presji i do następnych spotkań przystępujemy z otwartą głową, to widać, że gdzieś nam to w głowach siedzi, że ostatnio nie gramy dobrze. Co prawda, na treningach pracujemy i to bardzo dużo. Mam wrażenie, że na treningach nasza postawa wygląda dużo lepiej, ale nie przekłada się to jeszcze na grę. Mam nadzieję, że w pewnym momencie nasza praca będzie widoczna podczas spotkań, bo inaczej będzie źle i nawet nie chcę o tym myśleć - powiedziała Bełcik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl

Pierwszym rywalem Atomu Trefla w europejskim pucharze jest AsystelCarnaghi Villa Cortese. - Teraz czeka nas mecz Ligi Mistrzyń z bardzo, bardzo wymagającym przeciwnikiem. Musimy nastawić się na to, że obojętnie jak one by nie zagrały, my nie możemy zagrać tak, jak podczas meczu w Dąbrowie Górniczej - stanowczo podkreśliła Izabela Bełcik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×