Czarna seria trwa - relacja ze spotkania Lotos Trefl Gdańsk - Delecta Bydgoszcz

Lotos Trefl Gdańsk, pomimo dobrego rozpoczęcia spotkania i wygrania pierwszej partii, nie był w stanie pokonać bydgoskiej Delecty. Dla gdańszczan była to już czwarta porażka w sezonie.

Spotkanie, które z racji problemów logistycznych odbyło się w rezerwowym obiekcie Lotosu Trefla, sopockiej Hali 100-lecia, lepiej rozpoczęli gospodarze. Między innymi dlatego, że trzykrotnie z rzędu zablokowali oni Dawida Konarskiego, wyszli na prowadzenie 5:0. Podopieczni Dariusza Luksa wydawali się być bardzo zmotywowani, by odnieść swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie. Sprawowali się dobrze w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, dzięki czemu z każdą chwilą odjeżdżali bydgoszczanom na kolejne punkty (11:3). Zawodnicy Delecty wzięli się jednak w garść i zaczęli odrabiać straty. Na drugiej przerwie technicznej Lotos nadal przeważał, lecz już tylko różnicą czterech oczek. Koniec końców, pomimo chwilowych problemów, Trefl dowiózł prowadzenie do końca i po ataku Michała Kamińskiego zapisał premierową odsłonę na swoją korzyść.

Na drugą partię siatkarze Delecty wyszli z zamiarem doprowadzenia do remisu. Gospodarze nie mieli jednak zamiaru na to pozwolić, gdyż kontynuowali dobrą grę z poprzedniego seta. Błyszczał zwłaszcza Matti Hietanen, który kończył atak za atakiem. Nieźle poczynał sobie także Mateusz Mika. To po jego udanym zbiciu Trefl prowadził na pierwszej przerwie technicznej 8:7. W dalszej części trwała walka punkt za punkt. W drużynie Lotosu oczka zdobywał głównie Wojciech Kaźmierczak, zaś wśród przyjezdnych - Andrzej Wrona. W niezwykle emocjonującej, granej na przewagi końcówce lepsi okazali się bydgoszczanie, którzy po asie serwisowym w wykonaniu Michała Masnego, doprowadzili do wyrównania w meczu.

Delecta stała się bardzo groźna, gdyż od pewnego momentu świetnie funkcjonowała u niej współpraca na linii rozgrywający-środkowi. Wojciech Jurkiewicz oraz wspomniany Wrona kończyli ze swojej pozycji praktycznie każdą piłkę. Nie inaczej było na początku trzeciego seta. Trefl natomiast nie był już tak napompowany energią jak na początku meczu. W wyniku tego podopieczni Piotra Makowskiego w pewnym momencie odjechali już na cztery oczka (8:12). Choć trener Luks starał się ratować sytuację i przeprowadził dwie zmiany, to kryzys gospodarzy wciąż trwał. Z kolei Delecta była w takim gazie, że po zbudowaniu bezpiecznej przewagi, nie miała większego problemu z wygraniem trzeciej partii.

Mogło się wydawać, że Treflowi szybko udało się zapomnieć o tym, co wydarzyło się w trzecim secie, bowiem od początku kolejnej partii prezentował dobrą siatkówkę i odskoczył rywalowi na kilka punktów (7:4). Wówczas jednak drużynie przydarzył się przestój, w wyniku którego gospodarze stracili cztery oczka z rzędu. Gdańszczanie na swoje szczęście dość szybko się otrząsnęli i wrócili do gry. W szeregach gości w końcu mylić zaczął się Wrona. Po jego dwóch błędach Lotos prowadził 15:12. Trener Luks po raz kolejny jednak mógł się zdenerwować, gdyż jego zawodnicy nie potrafili tego faktu wykorzystać i ponownie dali się dogonić (15:15). W końcówce seta w ekipie Delecty błyszczeć zaczął Konarski. To głównie dzięki niemu bydgoszczanie uciekli na kilka punktów, żeby chwilę później wygrać cały mecz. 
Lotos Trefl Gdańsk - Delecta Bydgoszcz 1:3 (25:20, 25:27, 15:25, 19:25)

Trefl: Hietanen, Łomacz, Gawryszewski, Kaźmierczak, Mika, Mikołajczak, Rusek (libero) oraz Kamiński, Szczurek, B.Kaczmarek, Żaliński

Delecta: Antiga, Masny, Wika, Jurkiewicz, Konarski, Wrona, Dębiec (libero) oraz Lipiński, Owczarz, Waliński, Wieczorek

MVP: Wojciech Jurkiewicz (Delecta)

Źródło artykułu: