Marcin Waliński: Czekaliśmy, aby złamać przeciwnika

- Potrafiliśmy się podnieść i jako zespół wygrać to spotkanie, tylko to jest dla nas najważniejsze - mówił po niedzielnym i niełatwym dla Delecty meczu z Lotosem Trefl, bydgoski przyjmujący.

Delecta nie zaczęła dobrze spotkania z gdańską drużyną. Od początku Lotos Trefl narzucił trudne warunki, bydgoszczanom natomiast nic nie wychodziło. - Widać było od początku tego spotkania, że Trefl wyszedł bardzo zmotywowany na ten mecz. Chcieli nam urwać jakieś punkty i to było widoczne. Zaczęliśmy bardzo źle i nie ma czego komentować, bo początek był tragiczny - stwierdził po tym pojedynku, Marcin Waliński. Gospodarze w premierowej odsłonie zbudowali dużą przewagę, w końcówce podopieczni Piotra Makowskiego podgonili trochę wynik, lecz dopiero w kolejnej partii prowadzili wyrównaną walkę z gdańskim zespołem. - W drugim secie potrafiliśmy się podnieść i jako zespół wygrać to spotkanie, tylko to jest dla nas najważniejsze. Mamy trzy punkty. Cieszy to, że po tak ciężkiej pierwszej partii, gdzie przegrywaliśmy wieloma punktami, umieliśmy się zebrać w sobie.

Druga odsłona była od początku do końca bardzo wyrównana. Lepsi w grze na przewagi okazali się przyjezdni. To jednak partia numer 3 wzbudziła wiele emocji i kontrowersji. Przy stanie 5:5 statystyk Delecty zgłosił błąd ustawienia w szeregach gospodarzy. Weryfikacja zajęła bardzo dużo czasu, obie ekipy czekając na decyzje sędziego musiały się rozgrzewać. Ostatecznie odjęto punkt siatkarzom Dariusza Luksa i na tablicy wyników widniał wynik 4:5. Dłuższa przerwa związana z tą sytuacją znacznie lepiej wpłynęła na gości, którzy zaczęli prezentować swoją siatkówkę i pewnie zwyciężyli w trzeciej partii, a kolejną również rozstrzygnęli na swoją korzyść. - Było dużo zamieszania, jeśli chodzi o tą sytuację z challeng’em. Najważniejsze, że decyzja była na naszą korzyść. Graliśmy punkt za punkt i czekaliśmy, aby złamać przeciwnika, bo od początku prezentował się bardzo dobrze. Wcześniej mieliśmy problemy ze skończeniem ataku, rywale bronili nasze piłki, ale najważniejsze są trzy punkty - mówił "Kipek", który swoją cegiełkę do zwycięstwa dołożył zwłaszcza w polu zagrywki.

Bydgoszczanie muszą szybko zapomnieć o zwycięstwie nad gdańską drużyną, bowiem już we wtorek wylatują na rewanżowy mecz Pucharu CEV do stolicy Turcji. Delecta ma w zanadrzu wygraną nad Halkbankiem bez straty seta, aby jednak myśleć o awansie do kolejnej rundy musi ponownie odnieść zwycięstwo na terenie przeciwnika. W przeciwnym razie grany będzie "złoty set". - Był to dla nas debiut. Wygraliśmy 3:0 z naprawdę dobrym zespołem. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocni i nie wolno nas lekceważyć. Lecimy do Turcji z nadzieją, że powtórzymy ten wynik, ale wiadomo, że będziemy na terenie przeciwnika. Na pewno podróż samolotem też na nas jakoś wpłynie. Ja lecę pierwszy raz i z pewnością będzie to dla mnie duże przeżycie. Dla większości chłopaków to nie pierwsza przygoda w pucharach, dla nich nie będzie to nowość. To ciężki teren i trudny zespół. Będziemy bić się o zwycięstwo. Boisko wszystko zweryfikuje - zakończył bydgoski przyjmujący.

Źródło artykułu: