Nie tak wyobrażali sobie ludzie związani z Tauronem MKS-em Dąbrowa Górnicza drugi start w Lidze Mistrzyń. Po pierwszej rundzie spotkań polski klub ma na swoim koncie trzy porażki i zaledwie punkt, przez co szanse Zagłębianek na awans do upragnionej fazy play-off rozgrywek znacząco zmalały. Jeżeli ktokolwiek w Dąbrowie Górniczej myślał poważnie o podbijaniu siatkarskiej Europy i udziale w Final Four LM, musi obecnie zejść na ziemię i zacząć myśleć nad bliższymi celami, czyli znaczącą poprawą gry na obu frontach - krajowym i zagranicznym
Krok do pierwszego celu został zrobiony we Wrocławiu, gdzie dąbrowska ekipa bez większych trudności zdobyła trzy punkty i zrehabilitowała się za porażkę z bialskim BKS-em. Wprawdzie wrażenia nie robi samo pokonanie dolnośląskiej drużyny, gdyż jej dyspozycja od samego początku ligi pozostawia wiele do życzenia, ale dąbrowianki potrzebowały tej wygranej, by uwierzyć w swoje możliwości po bolesnej lekcji siatkówki w Baku. - Po meczu w zeszłym tygodniu znacznie lepiej znamy nasze przeciwniczki. Musimy zmienić nasze podejście i zmniejszyć liczba błędów do minimum. Jeżeli zagramy, tak, jak udało nam się to w tym tygodniu we Wrocławiu, wszystko jest możliwe - zapowiedziała Magdalena Śliwa, kapitan dąbrowskiego MKS-u.
W ostatnim ligowym starciu trener Waldemar Kawka w końcu zdecydował się na wystawienie na pozycji libero Mileny Stacchiotti w zastępstwie wciąż dochodzącej do siebie po chorobie Krystyny Strasz. Manewr okazał się udany: Włoszka dobrze radziła sobie z przyjęcie zagrywki i wydaje się, że to ona, a nie Charlotte Leys, zastąpi podstawową libero w nadchodzących meczach. Jednak czy pomoże to w poprawie dotychczas największego mankamentu gry MKS-u, czyli przyjęcia? Już w spotkaniu rozgrywanym w Baku zagrywka z wyskoku Manon Flier niejednokrotnie wystawiała Natalię Nuszel i Elżbietę Skowrońską na ciężką próbą, a trzeba pamiętać, że to nie jedyna zawodniczka Azerrail, która potrafi poprzez serwis utrudnić grę rywalowi.
Wszelkie twierdzenia o przewadze azerskiej drużyny na skrzydłach i na środku siatki będą truizmami, podobnie jak porównania środków, jakie zostały włożone w przedsezonowe transfery. Czy w takim razie można cokolwiek powiedzieć o szansach dąbrowianek na punkty? Zanim skaże się polski zespół na pewną porażkę, należy przypomnieć sobie, jak dobrze radził on sobie w pierwszych setach starć z Eczacibasi i Azerrailem. Jeżeli Tauron MKS może w czymkolwiek upatrywać szans, to przede wszystkim w atucie własnej hali i problemach rywalek ze stabilizacją poziomu gry. - Musimy pracować właściwie nad każdym elementem gry. Według mnie najwięcej możemy poprawić w przyjęciu i bloku, ale teraz po prostu potrzebujemy czas. Cały czas pozostajemy w grze, jednak wciąż pewne detale pozostają do poprawy - przyznawała Sara Anzanello w wypowiedziach dla azerskich mediów.
Fakty przedstawiają się następująco: czołowy polski zespół walczy o życie w najważniejszym kontynentalnym turnieju klubowym i jeżeli wciąż myśli o osiągnięciu w nim zadowalającego wyniku, nie może przestraszyć się potencjalnie silniejszego rywala. Zagłębianki udowodniły już, że stać je na poziom gry godny najlepszych, teraz jeszcze muszą pokazać, że stać je na utrzymanie go przez cały czas trwania meczu. Czy Tauron MKS zrewanżuje się przeciwniczkom za wszystkie krzywdy, jakich doznały polskie zespoły w starciach z reprezentantami azerskiej Superligi?
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Azerrail Baku / wtorek, 20.11.2012, godz.18