- Prawdopodobnie naszym rywalem w Pucharze Polski będzie teraz Pekpol Ostrołęka - przewidywał po zakończeniu poprzedniego meczu Czarnych Radom w tych rozgrywkach - z MCKiS-em Energetykiem Jaworzno - drugi trener, Robert Prygiel. Jak się okazało, RCS trafił jednak na drugą drużynę z tej pary, drugoligowy TKS Nascon Tychy.
Na Górny Śląsk radomianie pojechali w zaledwie dziewięcioosobowym składzie. Wojciech Stępień dał wolne m.in. Pryglowi, Bartłomiejowi Nerojowi i Pawłowi Filipowiczowi. - Oczywiście jedziemy zagrać jak najlepiej, a w konsekwencji wywalczyć awans - zapewniał szkoleniowiec pierwszoligowca.
Obietnicę udało się zrealizować, choć przeciwnik, mający w składzie zawodników w przeszłości związanych z Radomiem, m.in. byłego rozgrywającego Czarnych, Roberta Kiwiora, czy atakującego Jadaru, Marcina Owczarskiego, postawił trudne warunki.
Mecz rozstrzygnięty został w tie breaku, ale przy odrobinie szczęścia mógł potrwać tylko trzy sety. Pierwszą partię radomianie przegrali minimalnie w końcówce. Podobnie było w czwartej odsłonie.
- Chłopaki zagrali na miarę swoich możliwości - mówi Stępień. - Mając w perspektywie możliwość konfrontacji z drużyną PlusLigi, wszyscy zawodnicy chcą zaprezentować się jak najlepiej - zaznacza Prygiel.
Ostatecznie RCS zwyciężył 3:2 (25:23, 20:25, 22:25, 27:25, 11:15) i w kolejnej fazie Pucharu Polski zmierzą się ze Ślepskiem. Ekipa z Suwałk ograła Czarnych Wirex Rząśnia bez straty seta. Spotkanie pomiędzy pierwszoligowcami odbędzie się 7 grudnia w Radomiu. Awans jednego z zespołów oznaczać będzie już pojedynek z reprezentantem PlusLigi.