Nie marzyliśmy o awansie - rozmowa z Barisem Hamazem, kapitanem Maliye Milli Piyango Ankara

W środowy wieczór, dość niespodziewanie zespół z Ankary wyeliminował Jastrzębski Węgiel z Pucharu CEV. Kapitan tureckiego klubu przyznaje, że nie zakładał takiego scenariusza.

Michał Biegun: Co zadecydowało o waszym awansie do kolejnej rundy Pucharu CEV?

Baris Hamaz:Jadąc do Polski nie mieliśmy nic do stracenia. Nikt nie wierzył w nasz awans. Po porażce w pierwszym meczu chcieliśmy się już skupić tylko na lidze i pucharze kraju. Nawet nie zastanawialiśmy się na kogo trafimy po ewentualnym awansie. W szatni przed meczem mówiliśmy sobie, że możemy przegrać pierwszego seta, że możemy przegrać drugiego, ale musimy grać na sto procent naszych możliwości w każdej kolejnej partii. Wyszliśmy na to spotkanie bardzo zmobilizowani.

Pierwszy mecz Jastrzębski Węgiel dość gładko rozstrzygnął go na swoją korzyść.

- Tak, to prawda. Mecz w Ankarze był dla nas bardzo trudny. Praktycznie nic nam nie wychodziło. Tylko w trzecim secie nawiązaliśmy z nimi kontakt. Nasi rywale zaprezentowali świetny blok oraz zagrywkę. Nie byliśmy w stanie nic zrobić. Różnica klas była zbyt duża.

W spotkaniu rewanżowym role się odwróciły.

- Udało nam się w pełni zrealizować plan taktyczny. Zagraliśmy na dużym luzie i zdołaliśmy się podnieść po porażce w pierwszym secie. W przeciwieństwie do pierwszego meczu zagraliśmy lepiej w ataku, zagrywce i przyjęciu. Nasz atakujący wykonał dziś kawał świetnej roboty. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z osiągniętego rezultatu. To duże wydarzenie nie tylko dla nas, ale również dla naszego klubu. To jego pierwszy start w europejskich pucharach

Pod koniec drugiego seta, przy piłce setowej dla gospodarzy mieliście trzy punkty straty. Z dużym spokojem doprowadziliście do remisu i zwyciężyliście w tej partii.

- Tak jak już wspominałem zagraliśmy bez żadnej presji. Być może ta wyraźna porażka w Ankarze spowodowała, że potrafiliśmy podejść do tego spotkania na takim luzie. Po prostu chcieliśmy wyjść na boisko i cieszyć się grą. Końcówka drugiego seta była świetna w naszym wykonaniu. Myślę, że to był punkt zwrotny w tym spotkaniu.

W wielu tureckich klubach występują zawodnicy o bardzo głośnych nazwiskach. W waszym składzie na próżno szukać siatkarskich sław.

- Nie dysponujemy takimi środkami jak np. Fenerbahce. Nasz zespół pozbawionych jest wielkich gwiazd, za to mamy dużo solidnych zawodników gwarantujących równy poziom na każdej pozycji. Mogę przyznać, że największą furorę robi nasz macedoński atakujący, Nikola Gjorgiev.

Jakie są wasze następne cele?

- Szczerze mówiąc jeszcze o tym nie myślałem. Wciąż nie mogę uwierzyć, że udało nam się zakwalifikować do kolejnej rundy. Ten mecz był bardzo szczególny. Bardzo chcieliśmy zagrać w Polsce. Dużo słyszeliśmy o atmosferze, która panuje na meczach siatkarskich w waszym kraju.

W Ankarze graliście przy niemal pustej hali.

- Niestety nasza drużyna nie posiada zbyt wielu fanów. Sporo meczów gramy przy garstce publiczności, dlatego też bardzo ucieszyło nas to co zobaczyliśmy w Polsce.

Można było odnieść wrażenie, że atmosfera, którą stworzyli kibice Jastrzębskiego Węgla bardzo was zmotywowała.

- Kapitalnie się gra w takich warunkach. Mecze w Polsce, czy Włoszech to marzenie każdego siatkarza. W środowy wieczór poczuliśmy coś naprawdę wyjątkowego. Tacy kibice oraz organizacja meczu to marzenie każdego zawodnika. Z przyjemnością chciałbym wrócić do waszego kraju na kolejny mecz.

Źródło artykułu: