Sylwia Chmiel: Obiecano nam wypłaty po wygranej
Po zaciętym meczu AZS Białystok pokonał w Legionowie Siódemkę 3:1. To pierwsze zwycięstwo zespołu z Podlasia w Orlen Lidze. Czy to światełko w tunelu poświeci dłużej drużynie Czesława Tobolskiego?
Radość, jaka wybuchła po meczu na boisku i ławce rezerwowych po stronie gości jest w pełni uzasadniona. Wygrana oznacza nie tylko cenne punkty do ligowej tabelii, ale także zdrowszą atmosferę w drużynie, uratowane morale i - jak się okazuje - prawdopodobnie lepsze czasy dla portfeli siatkarek.
- Ciągle jestem trochę oszołomiona i równocześnie niezwykle zmęczona dzisiejszym spotkaniem - powiedziała po meczu przyjmująca AZS-u Białystok, Sylwia Chmiel. - Bardzo byłyśmy zmotywowane, chciałyśmy w końcu przerwać tą złą passę, bo ostatnie porażki naprawdę nas podłamały. Próbowałyśmy, ale dotąd nie wychodziło i zawsze czegoś brakowało do zwycięstwa. Dzisiaj, po dwóch wygranych setach i trzecim przegranym, bardzo zależało nam, by zwyciężyć w czwartej partii, ponieważ, jak wiadomo, tie-breaki nie są naszą najmocniejszą stroną. Dlatego nie mogłyśmy dopuścić do piątego seta z Legionovią i skoncentrowałyśmy się naprawdę maksymalnie i wszystko skończyło się szczęśliwie dla nas - dodała uśmiechnięta zawodniczka.Tajemnicą Poliszynela jest fakt, iż klub z Podlasia nie jest w najlepszej sytuacji finansowej, a siatkarki od kilku miesięcy nie otrzymują regularnych wynagrodzeń. Czy pierwsza wygrana coś zmieni? - Prawdę mówiąc, obiecano nam w klubie, że po pierwszej wygranej będą pieniądze. Zarząd pracuje nad tym, by było lepiej i by wszystkie sprawy uregulować. Rozmowy podobno idą w dobrym kierunku, więc mam nadzieję, że nasze dzisiejsze zwycięstwo tylko popchnie to do przodu i sytuacja się wyklaruje z pozytywnym dla nas skutkiem - zakończyła Chmiel.