Czy to transmisja w telewizji, czy może ostatnia przegrana z AZS-em Białystok, nie wiadomo. Pewne jest jednak, że Arena Legionowo nie wypełniła się kibicami tak szczelnie, jak na poprzednich meczach popularnych Lalek.
W pierwszym składzie beniaminka na boisko wybiegła Magdalena Saad. Nowa libero została bardzo ciepło przyjęta przez legionowską publiczność, a każda udana akcja w jej wykonaniu była nagradzana gromkimi brawami.
Mecz nie zaczął się jednak dobrze dla gospodyń. Agresywne zagrywki Marty Haładyn spowodowały, że przyjezdne wyszły na prowadzenie 4:0. Trener Wojciech Lalek zareagował błyskawicznie. Czas wzięty przez szkoleniowca poskutkował, bo Siódemka zaczęła szybko odrabiać straty, głównie dzięki skutecznym zagrywkom Anna Sołodkowicz, które odrzuciły zawodniczki Impela od siatki. Już na pierwszej przerwie technicznej po przewadze wrocławianek nie było śladu, bo Legionovia schodziła z boiska przy prowadzeniu 8:6.
W kolejnych akcjach Siódemka wyraźnie dominowała. Bezbłędnie w ataku i na zagrywce prezentowała się Krystyna Michajlenko, która w wyjściowym składzie zastąpiła Martę Łukaszewską. Dobrze funkcjonujące przyjęcie pozwalało rozgrywającej Legionovii na kombinacyjną grę. Na siatce błyszczała Małgorzata Skorupa, a zawodniczki Impela im bardziej chciały, tym bardziej im nie wychodziło. Po ich stronie siatki mnożyły się własne błędy. Końcówka seta przyniosła jednak spore emocje. Po skutecznym ataku Mileny Rosner, przyjezdne prowadziły już 21:19. Tym razem także poskutkował zmysł trenerski Wojciecha Lalka. Zmiana rozgrywającej i wprowadzenie Marty Łukaszewskiej poskutkowały. Siódemka odrobiła straty, a set zakończył się efektownym blokiem Michajlenko.
Druga partia miała zupełnie inny przebieg. Podłamane siatkarki Impela nie mogły poradzić sobie z zagrywką gospodyń i na pierwszą przerwę techniczną schodziły, przegrywając 8:2. Trener Rafał Błaszczyk próbował rotować składem, lecz na niewiele się to zdało. Patrycja Polak i Bogumiła Pyziołek nie potrafiły przebić się przez legionowski blok, w którym brylowała Małgorzata Skorupa. Mimo rozluźnienia w szeregach gospodyń, Impel nie mógł nadrobić ogromnej straty z początkowej fazy seta.
Udane akcje wrocławianki przeplatały błędami, szczególnie w polu zagrywki. Egzekucję próbowała odroczyć Patrycja Polak, lecz jej skuteczne ataki na niewiele się zdały. Siódemka pewnie zwyciężyła 25:20.
Trzeci set to dla wielu drużyn to set prawdy. Ciężko jest utrzymać koncentrację, szczególnie, gdy pewnie wygrywa się dwie poprzednie partie. Gołym okiem było jednak widać, że Lalki chcą zmazać plamę, jakim był przegrany mecz z AZS-em Białystok. Dlatego bardzo mocno się motywowały przed wyjściem na parkiet. Poskutkowało. Nie było właściwie momentu, w którym Impel zagroziłby gospodyniom. A Siódemce wychodziło wszystko. Kapitalna postawa w obronie całego zespołu tylko nakręcała zespół.
W końcówce seta zrobiło się jednak nerwowo, bo po przechodzącej piłce, wykorzystanej przez Wiolettę Szkudlarek, Impel zmniejszył stratę do zaledwie jednego oczka (21:20). Po chwili jednak znów oddały punkt w prezencie, bo po raz kolejny pomyliły się w polu zagrywki. Kiedy wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać Legionovii zwycięstwa, nastąpił drugi zryw gości, które obroniły cztery piłki meczowe. Seta zakończyła udana zagrywka Patrycji Polak.
Przesądy przesądami, ale w przegrana w trzeciej partii wyraźnie podłamała Siódemkę. Z kolei Impel nie zwalniał tempa. Na pierwszą przerwę techniczną przyjezdne po raz pierwszy w meczu schodziły z przewagą. Kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3?
Przy stanie 5:11 na trybunach można było usłyszeć pierwsze gwizdy. Publiczność była wyraźnie niezadowolona z postawy swoich pupilek. Powróciły jednak stare demony - przyjęcie szwankowało po stronie gospodyń, a to uniemożliwiało wyprowadzenie skutecznych ataków. Wrocławianki wrzuciły drugi bieg i bezwzględnie wykorzystywały słaby punkt Siódemki.
Trener Lalek po raz kolejny posłał do boju Gerganę Marinovą oraz Martę Łukaszewską. I to jednak nie pomogło, bo beniaminka nie było stać na spektakularny zryw. Blok na Idze Chojnackiej i dwie punktowe zagrywki Katarzyny Koniecznej definitywnie odebrały gospodyniom nadzieję na zwycięstwo w tej odsłonie spotkania. Cały set adekwatnie podsumowała Anna Sołodkowicz, która, atakując w pół siatki, dała przyjezdnym piłkę setową. W trzecim podejściu wykorzystała ją Patrycja Polak, precyzyjnym atakiem po prostej.
Podrażnione Lalki z impetem rozpoczęły tie-breaka. Kobieta zmienną jest? Zdecydowanie tak, tym bardziej, że po trzech udanych akcjach, Siódemka oddała następne pięć oczek przeciwniczkom. Sztab szkoleniowy Legionovii musiał reagować. Nie wiadomo, co takiego powiedział swoim podopiecznym trener Lalek, ale zdecydowanie poskutkowało. Ku uciesze miejscowych kibiców, legionowianki zafundowały rywalkom trzy efektowne "czapy" i wróciły na prowadzenie. Na przerwie technicznej na tablicy wyników widniał wynik 8:6.
W kolejnych akcjach kierownictwo klubu z Dolnego Śląska zapewne żałowało, że nie udało się przyspieszyć formalności związanych z występem w tym spotkaniu nowej rozgrywającej, Maji Ognjenović. Marta Haładyn nie zawsze bowiem radziła sobie pod siatką, czym udowadniała, że jest tylko tymczasowym "rozwiązaniem". W samym tie-breaku sędzia odgwizdał jej trzy błędy podwójnego odbicia.
Dzięki tym prezentom, Siódemka nie oddała już prowadzenia do końca partii i zwyciężyła 15:10.
Siódemka Legionovia Legionowo - Impel Wrocław 3:2
(25:23, 25:20, 24:26, 16:25, 15:10)
Siódemka Legionovia Legionowo: Sołodkowicz, Skorupa, Gierak, Maciejczyk, Bąk (kapitan), Michailenko, Saad (libero) oraz Łukaszewska, Marinova, Siwka, Jóźwicka, Chojnacka.
Impel Wrocław: Mroczkowska, Konieczna, Wilson, Haładyn, Rosner, Djurisić (kapitan), Medyńska (libero) oraz Pyziołek, Polak P., Szkudlarek.
MVP: Małgorzata Skorupa