Piotr Hain: Niedługo też będziemy tacy "zimnokrwiści"

Siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn dawno nie zgotowali swoim kibicom takich emocji. Urwali punkt mistrzom Polski, choć mogli więcej. - To mnie boli, powinniśmy wygrać - mówił na gorąco Piotr Hain

W Olsztynie emocje jeszcze nie opadły. Zawodnicy miejscowych Akademików i Asseco Resovii Rzeszów zgotowali kibicom istny maraton siatkarski z wieloma zwrotami akcji. Najpierw gospodarze prowadzili w pierwszym secie, żeby ostatecznie ulec w nim mistrzom Polski, a kiedy już przegrywali 0:2, zdołali poderwać się do walki i doprowadzić do tie-breaka. W nim wygrywali nawet 7:2, ale i tak musieli uznać wyższość rywali. Zawodnicy obu zespołów po meczu długo jeszcze go komentowali.

Środkowy Indykpolu AZS-u Piotr Hain nie mógł przeboleć przegranego piątego seta. - To bardzo boli. Nigdy nie byliśmy tak blisko, żeby z nimi wygrać. Prowadziliśmy 7:2, 8:4 - powinniśmy to wygrać. Ja jestem w tej chwili na etapie smucenia się z powodu straty dwóch punktów, a nie cieszenia się z jednego. Rzeszowianin Łukasz Perłowski poniekąd się z nim zgadzał. - Można powiedzieć, że przegrali tego tie-breaka na własne życzenie. Ale przyczyną była nasza dobra zagrywka i ich błędy.

- W tie-breaku Resovia trochę przespała początek, a potem się obudziła. Niemniej jednak pokazała, że jest klasowym zespołem - Hain był pełen uznania dla renomowanego przeciwnika. - Jakkolwiek my graliśmy, rzeszowianie pokazali kawał charakteru, doprowadzając najpierw do remisu, a potem wygrywając ten piąty set. Mimo wszystko to my powinniśmy go wygrać i ciągle mnie to boli - przeżywał młody środkowy.

W tak wyrównanym spotkaniu decydowały tylko niuanse i większe opanowanie, dlatego nie dziwi, że Łukasz Perłowski też komplementował rywali. - W pierwszych dwóch setach nasza gra wyglądała stabilnie. Przyczyną późniejszych kłopotów była dobra gra AZS-u. Ciężko nam było. Grali znakomicie zagrywką, dokładali do tego kontratak. To im dało te dwa wygrane sety. Zmusili nas do porażki. Problem nie był po naszej stronie, ten zespół też potrafi grać. Ryzykowali zagrywką i to im się opłaciło. Potem stawiali potrójny blok. Oni też potrafią grać w siatkówkę.

Piotr Hain wierzy w "zimnokrwistość" swojego zespołu
Piotr Hain wierzy w "zimnokrwistość" swojego zespołu

Olsztyński zespół jak dotąd nie rozpieszczał specjalnie swoich sympatyków, dlatego ci z uwagą wypatrują każdego symptomu poprawy gry. W tym meczu nowością był fakt, że po dwóch przegranych setach drużyna potrafiła wygrać dwa następne. Hain podkreślał ten fakt. - Wprawdzie w pierwszym secie też mieliśmy dużą przewagę i mogliśmy wygrać, ale mimo wszystko jestem dumny z naszego zespołu. Po tym jak przegrywaliśmy 0:2, mogliśmy się położyć i przestać grać. A jednak podnieśliśmy się i zaczęliśmy walczyć. Umieliśmy się poprawić. Zdobyliśmy ten punkt.

Po kilku gorzkich porażkach bez ugranego seta powoli widać, że w grze Indykpolu AZS-u coś drgnęło. Najpierw wygrana 3:2 w Gdańsku, potem zacięta walka z mocną Delectą. - Rzeczywiście z meczu na mecz gramy lepiej - przytakiwał Hain. - W środę w Bydgoszczy też mało brakowało, a zdobylibyśmy punkt. A jednak gdzieś je gubimy. Jeszcze ciągle brakuje zimnej krwi, wyrachowania i konsekwencji, kiedy mamy przeciwnika "na widelcu". Ale myślę, że niebawem nad tym popracujemy i też będziemy tacy "zimnokrwiści".

Konsekwencji i przekonania o swoich możliwościach chyba rzeczywiście olsztynianom dotąd brakowało najbardziej, bo zbyt często poddawali się w meczach po kilku niepowodzeniach. Najnowszym lekiem na olsztyńskie bolączki ma być Piotr Gruszka, który dołączył do zespołu. Jego forma sportowa na razie pozostawia jeszcze trochę do życzenia, ale ma też inną rolę do spełnienia w młodym zespole. - Piotr Gruszka daje nam ogromne wsparcie. Jest taką opoką i autorytetem. Co tu mówić. Jego sukcesy, jego nazwisko mówi za siebie. Daje nam dużo wskazówek w trakcie meczu. Czujemy się przy nim spokojniej - opowiadał Piotr Hain.

Przysłowiowym siódmym zawodnikiem była tego dnia także hala, która w newralgicznych momentach meczu prawie "odlatywała" z emocji. - Na mecze takie jak dziś, z zespołami naszpikowanymi gwiazdami, ludzie zawsze będą przychodzić. Oni dawali nam energię, a my im ją oddaliśmy.

Przed olsztyńskim zespołem teraz arcyważne spotkanie z Wkręt-metem AZS-em Częstochowa. Punkty w tym spotkaniu powinny przybliżyć jedną z drużyn do play-offów. Rozpocznie ono 11 kolejkę PlusLigi i zostanie rozegrane już w piątek.

Źródło artykułu: