W starciu z drużyną z Pireusu białostoczanki tak naprawdę ani przez moment nie musiały drżeć o wynik spotkania. - Olympiakos to zupełnie inny zespół niż np. Atom Trefl, nie ta klasa rywala. Dlatego też mogłyśmy sobie pograć - stwierdziła rozgrywająca AZS-u Metal-Fach Białystok, Ewa Cabajewska. - Nie ustrzegłyśmy się jednak błędów. Nadal czasami kuleje u nas przyjęcie, ale pracujemy nad tym. Wydaje mi się, że dziewczyny coraz lepiej czują się w tym elemencie i od początku sezonu się trochę poprawiły, a to jest bardzo optymistyczne - dodała.
Greczynki to ekipa praktycznie anonimowa w siatkarskim świecie. Podlasiankom jednak udało się ją rozpracować. - Nasz statystyk stanął na wysokości zadania. Nie wiem skąd miał materiały, ale odprawę miałyśmy bardzo dobrą. Wiedziałyśmy, że jest tam część młodych dziewczyn, część też jest z zagranicy i że potrafią grać. Oglądałyśmy kilka ich akcji, dlatego też podeszłyśmy bardzo poważnie do tego spotkania - wyjaśniała Cabajewska. Jak się okazało, najwięcej kłopotów Akademiczkom sprawiała lekka nieporadność zawodniczek z Pireusu. - Trudno się gra przeciwko takiej drużynie. Rywalki często obijały nasz blok, bo ciężko jest poprawnie skakać do ich ataków. Np. Krystle (Esdelle - przyp. red.) ma fenomenalny blok. Wysoko skacze i potrafi zakładać efektowne "czapy", a dziś tego nie było. Rozgrywająca z Pireusu wystawiała niedokładne piłki i dlatego ciężko było nam ustawić blok - tłumaczyła siatkarka podlaskiego klubu.
Prawdziwą gwiazdą środowego wieczoru została Channon Thompson. Trynidadka od zawsze słynęła z potężnej, wręcz atomowej zagrywki, ale problemem pozostawał brak regularności. W meczu z Olympiakosem wszystko jednak wyśmienicie funkcjonowało. W drugi secie Thompson serią asów praktycznie "rozstrzelała" rywalki. - Gdy Channon pojawiła się w polu serwisowym, to śmiałyśmy się, że to się trochę nudne robi. Bo my tylko stałyśmy i klaskałyśmy. Oczywiście żartuję. Channon fajnie się wstrzeliła zagrywką i to nam bardzo ułatwiło grę, gdyż odskoczyłyśmy przeciwnikowi na kilka punktów - powiedziała rozradowana Cabajewska.
Rozgrywająca AZS-u od pewnego czasu musi się mierzyć z nowym wyzwaniem. Trener Czesław Tobolski zdecydował się przestawić na środek siatki nominalną przyjmującą Thompson, a jak wiadomo zgranie na linii środkowa - rozgrywająca jest niezwykle istotne i zarazem trudne. - Channon pierwszy raz gra na środku, ale świetnie sobie radzi. Edyta (Rzenno - przyp. red.) narzeka na kontuzję, więc ta roszada w składzie ma ją trochę odciążyć. Nie wiem, na ile już Channon wgryzła się w "szóstkę" na pozycji środkowej, bo to nie ode mnie zależy. Mi gra się z nią bardzo fajnie. Czasami oczywiście się mijamy i podejrzewam, że jeszcze nie raz będziemy. Channon jest niesamowicie ambitną zawodniczką. Widać, że ona chce się uczyć, a z takim siatkarkami przyjemnie się razem występuje - dodała Cabajewska.
Za tydzień w Pireusie AZS czeka rewanż z Olympiakosem. - Zobaczymy, jak będzie wyglądało spotkanie na ich terenie. U nas Greczynki popsuły masę zagrywek - stwierdziła rozgrywająca. Akademiczki nie chcą powtórzyć historii z Austrii z Pucharu CEV. W CEV Cup białostoczanki tak, jak w starciu z Olympiakosem, wygrały pierwsze starcie z SVS Post Schwechat, ale na wyjeździe poległy z kretesem i pożegnały się z rozgrywkami. - W Wiedniu to był jeden z naszych najgorszych meczów od początku sezonu. Takie spotkanie na szczęście nam się już nie powtórzyło. Do Grecji naprawdę chcemy pojechać i zwyciężyć - zadeklarowała siatkarka podlaskiej drużyny.