Michał Potera: To jakiś ewenement! Zawsze przegrywamy z ZAKSĄ

Gładkie 0:3 padło w poniedziałek w Warszawie. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pomimo sporych osłabień kadrowych nie dała szans Politechnice. Dlaczego? Tłumaczy Michał Potera.

Zaczęło się bardzo dobrze, bo gospodarze wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Wydawało się, że będzie tak, jak kilka dni wcześniej, gdy AZS Politechnika Warszawska sprawiła ogromną niespodziankę, ogrywając bełchatowską Skrę 3:2. Tymczasem goście szybko odrobili straty, a potem nie dali żadnych szans gospodarzom. Znowu, bo z reguły ZAKSA nie ma problemów z ogrywaniem Inżynierów.

- To jakiś ewenement. Politechnika zawsze potrafi powalczyć ze Skrą, mimo że to najlepszy zespół ostatnich lat. Natomiast co roku mój zespół przegrywa gładko w Rzeszowie z Resovią i w obecnym sezonie reguła znowu się potwierdziła. Podobnie jest z ZAKSĄ. Nieważne kto gra akurat na boisku. Może to tkwi w psychice? Zawsze dostajemy z nimi wciry. Szkoda tym bardziej, że ZAKSA przyjechała na mecz z nami poważnie osłabiona, bez Gacka, Zagumnego, Fontelesa i Wiśniewskiego - zastanawia się libero Michał Potera.

A różnice pomiędzy oboma spotkaniami? Odbyły się na przestrzeni kilku dni. - Spotkanie ze Skrą lepiej wyglądało. Przede wszystkim znacznie lepiej zaczęliśmy, a w starciu z ZAKSĄ wszystko było jakby senne. Chyba każdy to zauważył. No i co ważne, atmosfera w meczu z bełchatowianami była inna, byliśmy wówczas bardziej pobudzeni. Pomimo porażki 0:3 z ZAKSĄ, mecz był do wygrania. Oczywiście pod warunkiem, że zagralibyśmy na 100 procent naszych możliwości - twiedzi Potera, który nie miał problemów z zastąpieniem w stolicy Damiana Wojtaszka.

Komentarze (0)