Anna Kossabucka: Mecz z Lotosem niby trudny, ale tak naprawdę potem już kontrolowaliście przebieg gry...
Rob Bontje: Można powiedzieć, że gospodarze zaczęli na takim poziomie, na jakim grali cały poprzedni mecz z ZAKSĄ, kiedy to prezentowali się bardzo dobrze w każdym elemencie. Ale także można stwierdzić, że o wygranej w meczu zadecydował drugi set. Myślę, że naszym punktem zwrotnym były dwie akcje, dwa dobre wybory pod koniec tamtej partii i dzięki temu udało nam się odwrócić wynik całego spotkania. Zyskaliśmy wtedy na pewności siebie a rywale ją stracili. Wygraliśmy niby w miarę łatwo, ale strachu się najedliśmy (śmiech).
A co z pogłoskami, że nie przyjedziecie w pełnym składzie - wszyscy nagle pojawili się na boisku.
- Dla mnie też to było nieco zaskakujące, bo faktycznie mieliśmy w tygodniu wiele problemów, by trenować normalnie. Grypa wdarła się do naszej szatni, musieliśmy siedzieć w domach, także dotyczyło to mojej osoby. Cieszę się, że jednak udało się doprowadzić zawodników do dobrej dyspozycji, zagrali oni na wysokim poziomie i udało się im wygrać mecz. Wierzę, że teraz już będziemy mogli w spokoju trenować i przygotowywać się do kolejnego spotkania.
Rewanż na Resovii będzie możliwy przy waszych problemach?
- Na szczęście mamy trochę czasu, by się odbudować fizycznie, by dojść do pełni sił. Od razu wracamy po meczu do Jastrzębia, by szykować się na to spotkanie. A jeszcze mamy po drodze potyczkę w Pucharze Polski, która nie będzie także należała do najłatwiejszych.
Czy udało się zbudować ten upragniony "team", o którym tak mówiliście przed sezonem? Bo zdarzają dalej się wam wpadki typu utrata punktów w Kielcach, z Politechniką.
- Nie gramy jeszcze na miarę swoich możliwości, zdarzają nam się słabe mecze, ale wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze, by zbudować ten zespół, który będzie grał tak, jak w meczu z Lotosem, jako jedność. Bo jeszcze czasem nam tego brakuje. Mam nadzieję, że to się zmieni w najbliższym czasie.
Co się stało w Pucharze CEV - miała być wielka przygoda a skończyło się na klapie? Woleliście się skupić na lidze?
- Nie, na pewno nie miało miejsca odpuszczenie występów w Pucharze CEV. Jak już się występuje w jakiś rozgrywkach, to chce się tam wypaść jak najlepiej. Nie wiem co się stało w tym dwumeczu z turecką ekipą. Tam zagraliśmy bardzo dobrze a u siebie zaczęliśmy oddawać inicjatywę. Tak samo, jak w pierwszym secie w Gdańsku. Dla mnie osobiście to było bardzo duże rozczarowanie, ale co zrobić? Plusliga idzie dalej, nie masz czasu na treningi jak się gra dwa razy w tygodniu.
O Jastrzębskim mówi się nieco mniej niż o innych drużynach - Resovii czy Skrze. Jesteście nieco w cieniu - czy taka sytuacja jest dla was korzystna?
- Nie jestem w temacie jeśli chodzi o medialne zainteresowanie naszą drużyną. Ale wydaje mi się, że jako profesjonalni gracze jesteśmy w stanie poradzić sobie z presją, jaka nas ciąży. Mam wrażenie, że jeśli mecz nabiera dużej wagi, także dla ludzi spoza Jastrzębia, to jest to dla nas jeszcze bardziej stymulujące, dopingujące. Nie odczuwam jakiejś różnicy jednakże, jako że zawsze liczono się z naszą drużyną i mecze, które gramy z zespołami z tzw. "czwórki" są nazywane tymi o większym ciężarze. Tak czy inaczej, uważam, że umiemy sobie poradzić z każdym rodzajem presji.
Podtrzymujesz opinię o porównywalnych poziomach Serie A i PlusLigi?
- Poziom na pewno jest porównywalny, bo w Serie A są teraz dwie ekipy, które grają na wysokim poziomie, także jeśli chodzi o arenę międzynarodową - Macerata i Trento, a tutaj tych wyrównanych ekip wydaje się być więcej. Ponadto gra się dla szerokiej publiczności, w pięknych halach. I w dodatku dalej się to wszystko rozwija, w dobrym kierunku - więcej graczy zagranicznych, kluby i organizacja stają się coraz bardziej profesjonalne, więc na pewno Plusliga ma duży potencjał.
Spodziewałeś się takiego układu tabeli przed sezonem? Że ktoś zaburzy układ tabeli w tak znaczący sposób?
- Delecta już w poprzednim sezonie udowodniła, że będą pukać do drzwi czołówki, jako że uplasowali się tuż za nami na koniec sezonu. A drużyna z Warszawy to rewelacja tej rundy, mają zupełnie nowy skład, który zaskakuje wszystkich. Nie wiem, czy ta przewaga pomiędzy czołową szóstką a pozostałymi będzie się powiększać, czy też nie, ale na pewno nie jest to dziura, której nie można załatać, jako że widać było, że mogliśmy stracić w Gdańsku co najmniej jeden punkt i każdy może urwać punkty faworytom.
Może to jednak poziom PlusLigi się obniżył i to lepsze drużyny stały się słabszymi, a nie te z dołu tabeli podniosły swój poziom?
- Nie wiem, trudno znaleźć jakąś równowagę pomiędzy tymi stwierdzeniami. Co natomiast na pewno widać, to coraz większa profesjonalizacja drużyn. Nie tylko jeśli chodzi o dobór zawodników, ale o cały scouting i przygotowania - to są elementy, które spowodują, że poziom ligi będzie się podnosił.
Czy nie żałujesz jednak decyzji o pozostaniu w Jastrzębiu?
- To jest coś, co wiadomo, że może się w karierze przytrafić - być w klubie, gdzie jednak sporo czasu siedzi się na ławce. Dla mnie to była decyzja, jaką podjąłem już w zeszłym roku, podpisując 2-letni kontrakt. I teraz jest tak jak to ścieżka się toczy - daję z siebie wszystko dla klubu, kiedy tylko mogę, także na boisku. Mam nadzieję, że to widać. Dla mnie dlatego osobiście tak trudne było przyjęcie do wiadomości, że odpadliśmy z Pucharu CEV, jako że tam miałbym okazję pograć. Ale tak ogólnie rzecz ujmując to ja czuję, że drużyna mnie potrzebuje, a ja nadal potrzebuję być w tej drużynie, więc nie żałuję decyzji.