Fabian Drzyzga: Ludzie z Częstochowy wyprowadzili mnie na prostą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Miłym akcentem w postaci zwycięstwa za trzy punkty w Częstochowie 2012 rok zakończyli siatkarze AZS-u Politechniki Warszawskiej.

Warszawianie w ostatnim czasie spisywali się w kratkę i po niedawnym spektakularnym zwycięstwie nad PGE Skrą Bełchatów, w ostatniej kolejce byli tylko tłem dla siatkarzy Delecty Bydgoszcz. Podopieczni Jakuba Bednaruka w Częstochowie zainkasowali pełną pulę i mogli odetchnąć z ulgą przed okresem świątecznym. - Ten mecz pozwolił nam złapać oddech. Przed świętami mamy spokojną głowę i okres ten na pewno będzie dla nas radosny. O poprzednich meczach zapominamy. Mam nadzieję, że teraz morale w drużynie się podniosą po tym zwycięstwie. Byliśmy faworytem tego meczu, a w takiej roli gra się trudniej, ale wytrzymaliśmy to. Nie był to może wybitny mecz, może za wyjątkiem pierwszego seta, gdzie były emocje. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa - podkreślał Fabian Drzyzga, który otrzymał statuetkę MVP sobotniego pojedynku.

Inżynierowie może nie rzucili swoją grą na kolana, ale 22-letni reżyser gry Politechniki podkreśla, że w niektórych przypadkach styl schodzi na dalszy plan, a liczą się punkty dopisane do ligowej tabeli. - Nikt nie będzie niedługo pamiętał, w jakim stylu wygraliśmy. Dopisaliśmy trzy punktu do naszego dorobku, a dawno tak się nie stało. Teraz udało nam się to zrealizować i to podstawa - zapewnia Drzyzga.

Stołeczni siatkarze po rewelacyjnym początku rozgrywek ostatnio spuścili nieco z tonu. W ostatnim czasie warszawianie grają nierówno i zdarzają im się wpadki. Drzyzga liczy, że mecz z częstochowskim zespołem będzie punktem zwrotnym i jednocześnie podkreśla, że jego zespół stanowi znakomity kolektyw, a nowego ducha w zawodników tchnął trener Bednaruk. - Myślę, że cała grupa się na to wszystko składa, począwszy od sztabu szkoleniowego, a kończąc na zawodnikach. Bardzo dobrze się uzupełnialiśmy. Na początku ciężko było faktycznie nas złamać, ale potem dopadł nas kryzys - tłumaczy Drzyzga. - Nie jesteśmy wybitnym zespołem, żeby grać tak równo przez cały sezon. Cieszę się jednak, że powoli wracamy do swojego poziomu, który prezentowaliśmy na początku.

Fabian Drzyzga podkreśla, że jego zespół potrzebował przełamania i zwycięstwa za trzy punkty
Fabian Drzyzga podkreśla, że jego zespół potrzebował przełamania i zwycięstwa za trzy punkty

Młody rozgrywający w sobotę wrócił do Częstochowy, ale już po drugiej stronie barykady. Jego przygoda z Akademikami trwała cztery lata i okraszona była kilkoma sukcesami, przede wszystkim w postaci awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów w 2008 roku i wywalczony przed rokiem Puchar Challenge po dramatycznym spotkaniu z… warszawską Politechniką. - Częstochowa mnie ukształtowała. Zobaczyłem tutaj, jak wygląda siatkówka na najwyższym poziomie. Trafiłem na dobrych ludzi, którzy wyprowadzili mnie na prostą. To jest dla mnie najważniejsze z tego czteroletniego doświadczenia. W młodym wieku dostałem dużo szans do gry i jestem wdzięczny trenerom, że tak na mnie stawiali. Cztery lata spędzone w Częstochowie mogę określić bardzo pozytywnie - podkreśla 22-latek.

Drzyzga broniąc barw Akademików występował jeszcze w hali Polonia, która przed tym sezonem odeszła do lamusa. Teraz częstochowski zespół swoje spotkania rozgrywa w nowym, niezwykle nowoczesnym obiekcie. - Obiekt jest super. Można jedynie narzekać, że jest tutaj chłodno. Nie wiem czym jest to spowodowane. Nie ma co jednak porównywać tego z halą Urania w Olsztynie. Sala robi wrażenie. Kibice są bardzo blisko, a nie wiem czy przypadkiem na tym meczu nie było ich najwięcej w tym sezonie. Jest to na pewno spowodowane sytuacją, że zaraz będą grali siatkarze "złotej dekady AZS-u". Cieszymy się, że mieliśmy okazję grać przy szerszej publiczności, a nie pustych trybunach. Hali można tylko pozazdrościć, choć ci którzy grali w Hali Polonia doskonale wiedzą, co to za obiekt. To legenda - wspomina nasz rozmówca.

Wygrana w Częstochowie sprawia, że warszawianie do wigilijnych stołów usiądą w niezwykle radosnych nastrojach. - Teraz święta, czyli okazja by wyłączyć się od siatkówki i spędzić czas z rodziną. Dostaliśmy nawet polecenie od trenera, by zapomnieć na chwilę o siatkówce. Myślę, że wszyscy wezmą to do siebie. Jest już pewne znużenie sobą i zmęczenie po tygodniowych treningach. Mam nadzieję, ze naładujemy baterię i wrócimy do następnych meczy z większą werwą - puentuje Fabian Drzyzga.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
pietrek95
23.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fabian nigdy nie zapomnimy tobie tych lat pod Jasną górą, szczególnie tego finałowego meczu challenge cup.