Poznały miejsce w szeregu - relacja z meczu Impel Wrocław - Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna

Siatkarki Impela Wrocław nie sprostały zawodniczkom Banku BPS Fakro Muszynianka Muszyna. Podopieczne Bogdana Serwińskiego ze stolicy Dolnego Śląska wyjechały z kompletem punktów.

Od momentu, gdy szkoleniowcem Impela Wrocław został Tore Aleksandersen, to we wrocławianki wstąpił jakby nowy duch. Zawodniczki ze stolicy Dolnego Śląska odniosły bowiem dwa efektowne zwycięstwa, pokonując w wyjazdowym meczu między innymi mistrza Polski z Sopotu. Kolejnym sprawdzianem dla Impelek miała być potyczka we własnej hali z utytułowaną Bank BPS Muszynianką Fakro Muszyna. W sobotę na trybunach Hali Orbita we Wrocławiu zgromadziło się blisko trzy tysiące widzów i - uprzedzając fakty - nikt nie opuścił jej narzekając na brak emocji.

Wrocławianki niesione dopingiem publiczności doskonale rozpoczęły tę potyczkę. Warto zwrócić uwagę także na to, że dla Impelek nie ma już straconych piłek, jak bywało jeszcze kilka tygodni temu. Niech świadczy o tym fakt, że już w początkowym fragmencie spotkania punkt zdobyła libero wrocławianek, Dorota Medyńska, która uratowała swoją drużynę w jak się wydawało beznadziejnej sytuacji. Pewnie grające siatkarki Impela z każdą kolejną akcją powiększały przewagę nad Mineralnymi. Świetnie funkcjonował blok drużyny z Wrocławia, przez który zawodniczki z Muszyny nie potrafiły się przebić. Ostatecznie podopieczne norweskiego szkoleniowca po skutecznym ataku Makare Wilson wygrały pierwszego seta 25:18.[color=#000000]

Były to jednak dla gospodyń miłe złego początki. [/color]Drugą partię lepiej bowiem rozpoczęły przyjezdne, które już na starcie uzyskały kilka punktów przewagi. Wrocławianki stać było na pojedyncze zrywy, które nie trwały jednak zbyt długo. Wicemistrzynie Polski kontrolowały przebieg tej odsłony potyczki, nie popełniały większych błędów i pewnie zwyciężyły do 15.

Od początku trzeciego seta walka toczyła się punkt za punkt, a żadna z ekip nie potrafiła zdecydowanie wyjść na prowadzenie. Gdy na drugiej przerwie technicznej wrocławianki prowadziły 16:14, to chwilę później był już remis po 17. Potem jednak zdecydowanie do ataku ruszyła drużyna z Muszyny, która prowadziła już nawet 24:20. Wydawało się, że nic złego w tym secie ekipie prowadzonej przez Bogdana Serwińskiego nie może się już stać, lecz - ku zaskoczeniu wszystkich - Impelki doprowadziły do remisu po 24, a potem same miały piłkę setową. Tej jednak nie zdołały wykorzystać, a w wojnie nerwów lepsza okazała się bardziej doświadczona drużyna Mineralnych, która ostatecznie zwyciężyła 29:17.

Czwarty set okazał się decydujący dla losów potyczki. Lepiej rozpoczęły go liderki Orlen Ligi, które wypracowały sobie kilka oczek zapasu. Impelki nie dawały jednak za wygraną i zdołały doprowadzić do wyrównania. W końcówce seta kibice znów byli świadkami powtórki z rozgrywki. Muszynianka miała piłkę meczową, lecz po raz kolejny straciła kilka oczek z rzędu. - W czwartym secie uśmiechnąłem się i powiedziałem do swojego asystenta, że będzie powtórka z trzeciego seta. I była, było ładnie, bo kibice mieli co oglądać - komentował po spotkaniu opiekun przyjezdnych. Także i tym razem jednak drużyna z Wrocławia w grze na przewagi musiała uznać wyższość rywala. Tym razem Muszynianka Fakro Muszyna zwyciężyła 28:26, a w całym spotkaniu 3:1. Zespół Impela należy jednak pochwalić, bo w starciu z wyżej notowanym rywalem poniósł minimalną porażkę i w play-offach może być groźny dla każdego. - Każdy będzie chciał uniknąć gry z Impelem, bo ta sytuacja która się wytworzyła na początku sezonu, gdy drużyna z Wrocławia nie zdobywała punktów powoduje teraz, że potem może być taka mała sensacja w play-offach - podsumował Serwiński.

Impel Wrocław - Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna 1:3 (25:18, 15:25, 27:29, 26:28)

Impel: Konieczna, Wilson, Pyziołek, Rosner, Djurisić, Ognjenović, Medyńska (libero) oraz Polak.

Muszynianka: Serena, Werblińska, Bednarek-Kasza, Popović, Kasprzak, Gajgał-Anioł, Maj (libero) oraz Rousseaux, Jagieło.

MVP: Anna Werblińska.

Źródło artykułu: