BBTS ma na koncie 34 punkty, o 5 więcej od swojego najbliższego rywala. Jeśli Czarni myślą o zniwelowaniu strat, muszą w sobotę (początek meczu o godz. 17) wygrać, najlepiej za 3 "oczka". Natomiast zwycięstwo gości bardzo przybliży, o ile w ogóle nie przesądzi, o ich pierwszej pozycji po rundzie zasadniczej. Bielszczanie grają bowiem bardzo równo i trudno przypuszczać, aby któraś z drużyn mogła im jeszcze w jakikolwiek sposób zagrozić.
W pierwszym spotkaniu pomiędzy obiema ekipami górą byli podopieczni Janusza Bułkowskiego. Wygrali bez straty seta. Radomianie pałają więc żądzą rewanżu. - Jestem przekonany, że tym razem mecz będzie wyglądał zupełnie inaczej - zapewnia Wojciech Stępień, trener RCS-u. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że rywala trudno będzie zaskoczyć. - Dotyczy to wszystkich drużyn. Na tym etapie rozgrywek to naprawdę mało prawdopodobne. Decydujące znaczenie może mieć dyspozycja dnia, odporność psychiczna, a także dokładność wykonania poszczególnych zagrań - podkreśla.
Własny obiekt to niewątpliwie atut wicelidera. Pojedynek w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji obejrzy komplet widzów. Kibice będą chcieli, jak już wielokrotnie udowodnili w tym sezonie, bardzo głośnym i żywiołowym dopingiem pomóc swoim pupilom.
Pierwszy zespół tabeli zaplecza ekstraklasy ma zamiar utrzymać zajmowaną aktualnie pozycję, więc na jakiekolwiek potknięcia, także w Radomiu, pozwolić sobie nie może. Warto podkreślić, że w szeregach BBTS-u występują byli zawodnicy Jadaru: Jarosław Macionczyk, Mariusz Gaca i Maciej Wołosz.