Półfinałowe spotkania finałowego turnieju o Puchar Polski dostarczyły ogromnych emocji. Przede wszystkim za sprawą drugiego pojedynku, w którym po prawie trzygodzinnym boju awans do finału uzyskała Asseco Resovia Rzeszów. Mistrzowie Polski dopiero w tie-breaku rozprawili się z rewelacją tegorocznych rozgrywek PlusLigi, Delectą Bydgoszcz. Wcześniej miejsce w finale zagwarantowała sobie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która pokonała Jastrzębski Węgiel. - Myślę, że w pierwszym meczu nie było zbyt wiele równorzędnej walki. Dwa sety zdecydowanie wygrane przez ZAKSĘ. Trzeci set też mogli wygrać, ale generalnie cały mecz mieli pod kontrolą. Emocji było nieco mniej, niż w drugim meczu. Był on przede wszystkim bardzo długi. Trwał dwie godziny i czterdzieści pięć minut. Sety były wyrównane, a do tego dramatyczna końcówka piątej partii. Wielki szacunek należy się drużynie z Bydgoszczy. Trochę dopadł ich pech, bo Wojtek Jurkiewicz ze względu na kontuzję zszedł z boiska na początku spotkania. Niestety, takie jest życie. Trzeba się pogodzić z porażką. Zabrakło tych dwóch punktów. Muszą grać dalej. Niestety, przygoda z Pucharem Polski się dla nich zakończyła - podsumowywał w rozmowie ze SportoweFakty.pl, były selekcjoner narodowej reprezentacji Waldemar Wspaniały.
Bydgoszczanie dobrym występem przeciwko Asseco Resovii udowodnili, że zajmowany przez nich fotel lidera PlusLigi nie jest dziełem przypadku. Były trener ekip z Kędzierzyna-Koźla i Bydgoszczy liczył zresztą na to, że właśnie te zespoły stworzą finałową parę. - Oczywiście, że to potwierdzili. Już od kilku meczów zespół gra bardzo dobrze. Play-offy zapowiadają się bardzo ciekawie. Wielka szkoda. Oczywiście sercem byłem za Delectą. Wymarzyłem sobie finał, w którym zagrałyby ZAKSA i Delecta. Niestety, do niego nie dojdzie - lekko ubolewał Wspaniały.
Drugie półfinałowe starcie wyłaniające finalistę turnieju trwało prawie trzy godziny. To efekt nie tyle tego, że pojedynek Resovii z bydgoską Delectą był niezwykle wyrównany, a przede wszystkim systemu wideoweryfikacji, który pochłaniał wiele czasu. Liczne przerwy wybijały co chwilę z rytmu walczące drużyny. Wspaniały podkreśla konieczność stosowania tego systemu, ale jednocześnie zaznaczył, że wymaga on dopracowania pod niektórymi względami. - Jest to na pewno bardzo dobre rozwiązanie. Podejrzewam, że gdyby dzisiaj nie było tego systemu challenge, to mielibyśmy wielkie awantury na boisku. Niestety, pojawiły się błędy sędziowskie, które spowodowały nerwową atmosferę. Natomiast trzeba się zastanowić nad tym, czy są dwie możliwości pomyłki korzystając z tego systemu, czy jedna. To wszystko zaczyna być zbyt długie. Spotkania się przedłużają, ale na pewno jest to potrzebne urządzenie. Ten mecz to udowodnił - dodaje Waldemar Wspaniały.
W niedzielę w finałowym pojedynku zagrają ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Asseco Resovia Rzeszów. Wspaniały chciałby, aby trofeum do góry wzniosła ekipa Daniela Castellaniego. Twórca potęgi legendarnego Mostostalu chciałby, aby obie drużyny stworzyły widowisko godne finałowej potyczki. - Myślę, że kędzierzynianie od początku byli stawiani w roli faworyta i z takim założeniem tutaj przyjechali. Rzeczywiście, to na pewno dla nich sprzyjający fakt, że mają więcej czasu na odpoczynek przed finałem. To jest jednak finał. Taki mecz zawsze wyzwala dodatkowe emocje i mobilizację. Resovia zapewne szybko zapomni o tym, że grała prawie trzygodzinne spotkanie. Chciałbym, żeby było dobre widowisko siatkarskie. O to w tym wszystkim chodzi. Sercem oczywiście będę za ZAKSĄ - kończy Waldemar Wspaniały.
Waldemar Wspaniały dla SportoweFakty.pl: Kędzierzynianie od początku byli faworytem turnieju
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzy się z Asseco Resovią Rzeszów w finałowym pojedynku Pucharu Polski rozgrywanego w Częstochowie. Waldemar Wspaniały ściska kciuki za ekipą z Kędzierzyna.
Źródło artykułu: