Osiągnięcie "8" to nasz wielki sukces - rozmowa z Dariuszem Daszkiewiczem, trenerem Effectora Kielce

Effector miał w ogóle nie zagrać w PlusLidze, ale stworzonej "na szybko" ekipie udało się dość pewnie awansować do play-offów. - Osiągnięcie "8" to nasz wielki sukces - stwierdził trener Daszkiewicz.

Tomasz Rosiński: Co się stało, że dwa tygodnie temu tak wspaniale walczyliście przeciwko mistrzom Polski z Rzeszowa, a teraz zanotowaliście tylko dobre otwarcie przeciwko PGE Skrze Bełchatów, zaś później 3 kolejne sety dość zdecydowanie przegrane?

Dariusz Daszkiewicz: Trzeba patrzeć na to, z kim graliśmy.

W Resovii również grali zawodnicy o uznanych nazwiskach i wam się udało wygrać, a teraz bełchatowianie wystąpili bez Michała Winiarskiego i Pawła Zatorskiego.

- Zgadza się, bez Winiarskiego i Zatorskiego, lecz z Wlazłym, Bąkiewiczem czy Kooistrą. Brak jednego czy dwóch zawodników w zespole z Bełchatowa to nie jest problem. Oni są bardzo mocnym zespołem, co pokazali w meczu przeciwko nam.

A co musiałoby się stać, aby Effector zdobył punkty w potyczce z wicemistrzami Polski?

- Żeby z nimi wygrać musielibyśmy zagrać przez całe spotkanie tak jak pierwszego seta. Zagraliśmy wspaniale dwa tygodnie temu z Resovią, trzymaliśmy wtedy bardzo wysoką skuteczność przez cały mecz. W sobotnim starciu nam się to nie udało. Mieliśmy swoje szanse w trzecim secie, gdzie na początku pojawiło się trochę niepotrzebnych błędów.

Jakie pozytywne strony widzi pan w grze swojego zespołu?

- Mnie bardzo cieszy, że walczymy i nie patrzymy na to czy gramy z mistrzem bądź wicemistrzem Polski. Wychodzimy do każdego spotkania i staramy się grać najlepiej jak potrafimy. Różnica potencjałów w tych zespołach jest naprawdę spora. Żebyśmy wygrali z zespołem z Rzeszowa, Kędzierzyna-Koźla lub Bełchatowa musimy się wznieść na wyżyny swoich możliwości, a przeciwnik musi mieć chwilę słabości.

W spotkaniu z Asseco Resovią bardzo ryzykowaliście na zagrywce i to Effectorowi się opłaciło. Natomiast w pojedynku z PGE Skrą wyglądało jakbyście chcieli bezpiecznie wprowadzać piłkę do gry, a dla bełchatowian to była "woda na młyn".


- Nie tyle bezpiecznie wprowadzać piłkę do gry, co bardziej kierunkowo chcieliśmy zagrać w libero. Wiedzieliśmy, że jest to młody chłopak i jeszcze niedoświadczony. Większość tych zagrywek, które w niego trafiały, sprawiały problem, bo zespół z Bełchatowa był wtedy odrzucony od siatki. Najgorsze dla mnie są zagrywki takie, gdy idziemy bez żadnego ryzyka i psujemy.
Co jest waszą największą bolączką?

- Mamy duży kłopot z piłką wysoką, gdy przyjęcie jest niedokładne. Nie mamy, niestety, takiej "armaty" jak chociażby Atanasijević, który z tych piłek trudnych, wysokich atakuje bardzo mocno.
Do końca fazy zasadniczej pozostało wam jedno spotkanie. Jest pan zadowolony z dotychczasowych osiągnięć drużyny czy liczyliście na więcej?

- Myślę, że jesteśmy bardzo zadowoleni, bo osiągnąć pierwszą ósemkę budując zespół praktycznie na ostatnią chwilę i mając tak mało czasu na przygotowanie jak my, to myślę, że jest to nasz wielki sukces. Wygraliśmy do tej pory 7 spotkań, czyli najwięcej w ciągu tych trzech lat występów zespołu kieleckiego w PlusLidze. Wygraliśmy niedawno z mistrzem Polski, więc na pewno tę rundę zasadniczą musimy ocenić bardzo pozytywnie. Natomiast jeszcze trochę tych spotkań przed nami. Czekamy na fazę play-off, ale nie wiemy jeszcze na kogo trafimy w ćwierćfinale.

Zespół z Kielc w ogóle miał nie zagrać w PlusLidze, a ekipa prowadzona przez trenera Daszkiewicza osiągnęła najlepszy rezultat w swojej historii, wygrywając już 7 spotkań, czyli tylko 2 mniej niż PGE Skra
Zespół z Kielc w ogóle miał nie zagrać w PlusLidze, a ekipa prowadzona przez trenera Daszkiewicza osiągnęła najlepszy rezultat w swojej historii, wygrywając już 7 spotkań, czyli tylko 2 mniej niż PGE Skra

A kogo chcielibyście uniknąć?

- Najbardziej nie chcielibyśmy trafić na ZAKSĘ, która prezentuje obecnie najwyższą formę w PlusLidze.

To właśnie z nimi zagracie w ostatnim meczu fazy zasadniczej w najbliższy piątek.

- Na to spotkanie będziemy chcieli wyjść w pełni skoncentrowani i pokazać się jak najlepiej. Nie mamy nic do kalkulowania.

Źródło artykułu: