Kabaret w wykonaniu Stali Mielec trwa w najlepsze
Działacze Stali Mielec dbają, aby o klubie było w mediach głośno. Od początku pierwszoligowych rozgrywek czynią to nadzwyczaj skutecznie, choć chyba nie o taki rozgłos sympatykom tej ekipy chodziło.
Dramat, komedia i farsa - te słowa przewijają się najczęściej w komentarzach kibiców dotyczących obecnej sytuacji w mieleckiej Stali, której jeszcze do niedawna groziło wycofanie z pierwszoligowych rozgrywek z powodu utraty licencji. Postępowanie nie zostało jednak zakończone, KPSK Stal Mielec walczy o ligowe punkty, a Polski Związek Piłki Siatkowej uważa, że nie ma podstaw do odebrania drużynie licencji na grę w I lidze. Finał tej sprawy będzie miał miejsce przed sądem powszechnym, poza strukturami Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Klubowi działacze natomiast zaskakują swoimi działaniami udowadniając, że w starciu na linii klub-zawodniczka siatkarki są bezsilne.
O drużynie z Podkarpacia głośno było od początku trwającego sezonu. W połowie września PZPS odmówił przyznania Stali Mielec licencji na grę w pierwszej lidze, tłumacząc to brakami w dokumentacji. Kilka dni później w mediach pojawiła się informacja, że klub otrzymał warunkowo dokument uprawniający do występów na parkietach zaplecza Orlen Ligi. Podtrzymanie tej decyzji uzależnione było zawarcie ugody z wierzycielami. Jak się okazało, osiągnięcie porozumienia nie było łatwym zadaniem, a przyczyny takiego stanu rzeczy na łamach serwisu hej.mielec.pl wyjaśnił Rafał Murczkiewicz, prezes podkarpackiej drużyny. - Z wieloma osobami z poprzedniego sezonu doszliśmy do porozumienia, z niektórymi do dnia dzisiejszego nie udało się z różnych względów. Porozumienie czy ugoda musi być wolą obu stron, niektórzy mówią coś innego, a zachowują się jeszcze inaczej. Rozumiem rozgoryczenie niektórych ludzi, papiery mówią jednak prawdę. Pytanie, które zadałem jakiś czas temu, pozostaje bez odpowiedzi: kto w imieniu klubu podpisał kontrakty z zawodniczkami i trenerami, czy były to osoby do tego uprawnione przez Krajowy Rejestr Sądowy? Odpowiadam: nie! - powiedział na łamach serwisu hej.mielec.pl Murczkiewicz.
Miesiąc później, cierpliwość do działań zarządu stracił również Piotr Sobolewski. Dotychczasowy trener ekipy z Podkarpacia podjął decyzję o rezygnacji z pracy z mieleckim zespołem. Włodarze Stali starali się jeszcze negocjować ze szkoleniowcem, jednak bez efektu. Nie powiodły się również rozmowy z Edwardem Sroką, który miał poprowadzić mielczanki do końca rozgrywek. W tej sytuacji funkcji szkoleniowca podjął się ... trener odnowy fizjologicznej. Prowadzone przez Mateusza Przystasia siatkarki Stali przegrały na własnym parkiecie z Wieżycą 2011 Stężyca oraz w Aleksandrowie Łódzkim z Jedynką 0:3, pojawiając się na meczu z liderem w siedmioosobowym składzie. W starciu tym nie wystąpiła kapitan zespołu Małgorzata Sobolewska, którą zarząd zawiesił w trybie dyscyplinarnym. W klubie do czasu rozstrzygnięcia sprawy wstrzymują się jednak z komentarzami dotyczącymi tej niejasnej sytuacji. - Toczy się wobec niej postępowanie dyscyplinarne. Do czasu jego zakończenia nie będziemy się wypowiadać na ten temat - powiedziała prezes Magdalena Gembal serwisowi nowiny24.pl. Kibicom pozostają więc tylko domysły, że zawieszenie kapitan i rozgrywającej mieleckiej ekipy spowodowane jest wyłącznie brakiem porozumienia z dotychczasowym szkoleniowcem zespołu, który prywatnie jest mężem zawodniczki.
W rozgrywkach pierwszej ligi siatkarki z Mielca zajmują dopiero 10. miejsce i trudno spodziewać się, aby zdołały swoją pozycję poprawić do końca rundy zasadniczej. Tymczasem w ostatnich tygodniach drużynę opuścił trener, a trzy zawodniczki zostały zawieszone. W ich miejsce sprowadzono natomiast zmienniczki z zagranicy. W tej sytuacji najbardziej zaskakująca pozostaje bierność Polskiego Związku Piłki Siatkowej, który w dalszym ciągu nie widzi powodów do odebrania klubowi licencji na grę w rozgrywkach. System licencyjny miał zagwarantować profesjonalne prowadzenie zespołów i kształtować pozytywny wizerunek rozgrywek ligowych. Działacze Stali Mielec od początku sezonu pokazują, ile naprawdę ów system jest wart.