Niespodzianka była blisko - relacja z meczu PGE Skra Bełchatów - AZS Politechnika Warszawska

Wicemistrz Polski potrzebował aż pięciu setów, żeby pokonać zespół Jakuba Bednaruka. Goście napsuli bełchatowianom sporo krwi.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

Podopieczni Jacka Nawrockiego spotkanie z akademikami rozpoczęli w niemal najmocniejszym składzie z powracającymi do gry po dłuższej przerwie: Michałem Winiarskim i Pawłem Zatorskim. Bełchatowianie nie weszli jednak najlepiej w ten mecz i to AZS Politechnika Warszawska długo kontrolowała przebieg wydarzeń na parkiecie, trzymając rywala na dystans 1-2 oczek. Emocje zaczęły się dopiero po drugiej przerwie technicznej, kiedy PGE Skra odrobiła straty i mecz toczył się dalej niemal punkt za punkt. W samej końcówce błędy Mariusza Wlazłego w przyjęciu zdecydowały o tym, że inauguracyjna partia padła łupem gości. Kluczem do zwycięstwa była zdecydowanie lepsza postawa przyjezdnych w polu serwisowym.

Gospodarze na początku drugiej partii wciąż nie mogli odnaleźć swojego rytmu i musieli gonić podopiecznych Jakuba Bednaruka. Przyspieszyć udało im się dopiero w połowie seta. Uratowanie przez Pawła Woickiego praktycznie straconej piłki przy stanie 12:12 i skuteczne zakończenie trudnej akcji przez Wlazłego dały kolegom znak do ataku. Skra wyszła na prowadzenie i po chwili miała już trzy punkty więcej od rywala (16:13). W decydujących momentach seta przypomniał o sobie bełchatowski blok, w dwóch kolejnych akcjach zatrzymując Macieja Pawlińskiego i Maksymiliana Szulekę (21:17). Rozbity AZS do końca tej części gry zdołał ugrać tylko jeden punkt.

Podbudowana wygraniem seta Skra dobrze rozpoczęła kolejną odsłonę i na pierwszej przerwie technicznej prowadziła 8:6. Sukcesem zakończyła też następną wymianę, po czym... przegrała trzy piłki z rzędu, pozwalając stołecznej drużynie wyrównać. Inżynierom to jednak nie wystarczyło. Od stanu 10:10 przyjezdni wygrali cztery kolejne akcje, między innymi za sprawą zagrywki Macieja Zajdera. Niepocieszony takim obrotem sprawy Nawrocki zdecydował się ściągnąć z parkietu nieźle dysponowanego do tego momentu Aleksandara Atanasijevicia, którego zastąpił Maciej Muzaj. Po tej zmianie bełchatowianie odrobili szybko straty. Powrót na boisko Aleksa wpłynął jednak deprymująco na jego zespół i w samej końcówce na placu gry istniał już tylko AZS. Ostatni punkt w tej partii zdobył, obijając blok, Paweł Siezieniewski.

Początek czwartego seta to przede wszystkim koncert zepsutych zagrywek. W okolicach pierwszego regulaminowego czasu do głosu doszli gospodarze, którzy po ataku Wlazłego prowadzili już 9:5. Kiedy chwilę później przyjezdni zablokowali Winiarskiego, wydawało się, że znów będzie gorąco, ale akademicy za chwilę praktycznie stanęli w miejscu. Od stanu 12:9 przegrali siedem akcji z rzędu i z pechowego ustawienia uciec udało im się dopiero, gdy zagrywkę zepsuł Karol Kłos (17:10). Rozluźniona Skra straciła jeszcze kilka punktów, ale wypracowana wcześniej przewaga wystarczyła, by doprowadzić do tie-breaka.

Decydującą partię gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia (3:0). Kilka akcji później, gdy Siezieniewski skutecznie wykończył kontrę swojego zespołu, na tablicy wyników pojawił się remis 4:4. Od tego momentu do zmiany stron punktowała już jednak tylko Skra. AZS nie był w stanie podjąć walki i przegrywał kolejne akcje, szybko tracąc wiarę w końcowy sukces. Podopieczni Jacka Nawrockiego nie zmarnowali okazji i zwyciężyli tie-breaka do 9, a całe spotkanie 3:2, odnotowując dziesiąte zwycięstwo w sezonie. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Mariusza Wlazłego, który był najlepiej punktującym zawodnikiem (19).

PGE Skra Bełchatów - AZS Politechnika Warszawska 3:2 (25:27, 25:18, 21:25, 25:21, 15:9)

MVP meczu: Mariusz Wlazły

Skra: Woicki, Kłos, Wlazły, Atanasijević, Pliński, Winiarski, Zatorski (libero) oraz Turoboś, Cupković, Boninfante, Muzaj, Kooistra

AZS: Wierzbowski, Pawliński, Zajder, Szymański, Dryja, Stefanović, Potera (libero) oraz Olenderek, Nowak, Szuleka, Siezieniewski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×