W VI rundzie Pucharu Polski Impel Wrocław dwukrotnie pokonał 3:1 zespół Jedynki Aleksandrów Łódzki. Zawodniczki z I ligi nie dały się jednak łatwo ograć. - Nasz styl w tym spotkaniu był po prostu tragiczny. Liczba popełnionych błędów, przestoje, brak koncentracji, dyscypliny... Takie spotkania nie mogą nam się zdarzać nawet z takim przeciwnikiem pierwszoligowym pomimo, że tego, że to jest naprawdę całkiem niezła drużyna - razem z Chemikiem Police faworyt w walce o awans. Troszkę się musiałyśmy natrudzić, ale wydaje mi się, że to była przede wszystkim nasza wina. Brak koncentracji i dyscypliny i dlatego może ten mecz wyglądał tak, jak wyglądał. Jest jednak awans do kolejnej rundy i z tego się cieszymy - mówiła po drugim spotkaniu Bogumiła Pyziołek, zawodniczka Impela. - Pozytywny był na pewno wynik. Mówi się, że on idzie w świat, a nie gra. Mam nadzieję, że kibice szybko zapomną o tym, co widzieli i będą pamiętać, że awansowałyśmy wygrywając dwa mecze z Jedynką po 3:1 - dodała.
Kolejnym rywalem wrocławianek będzie BKS Aluprof Bielsko-Biała. Do tego meczu dojdzie już w środę we Wrocławiu. - W rundzie zasadniczej stoczyłyśmy z nimi dwa wyrównane boje. Przegrałyśmy dwa spotkania po 2:3, po zaciętej walce. Mamy nadzieję, że skoro w rundzie zasadniczej przegrałyśmy obie potyczki, to do trzech razy sztuka chyba nie można powiedzieć, bo chyba musiałybyśmy przegrać po raz kolejny (śmiech). Mam nadzieję, ze los się odwróci i to my będziemy zwycięskie. Nawet może być po tie-breaku - zaznaczyła Pyziołek.
Wrocławianki powoli zaczynają już myśleć o zbliżających się play-offach. - Na pewno play-offy są gdzieś w głowie, aczkolwiek meczem z Jedynką Aleksandrów Łódzki skończyłyśmy pewien etap. Dostałyśmy parę dni wolnego. Troszeczkę odpoczniemy, zregenerujemy siły i będziemy poważnie się już przygotowywać do play-offów. Jeszcze troszkę i zaczynamy już myśleć tylko i wyłącznie o nich - powiedziała zawodniczka Impela.
Po ostatnim meczu podopieczne Tore Aleksandersena miały kilka dni wolnego. Przerwa przyda Dolnoślązaczkom, bowiem te nie narzekają na brak urazów. - Zdecydowanie nie ukrywamy, że jest ciężko trenować w dziewięć. Grając ileś meczów pod rząd w niezmienionym składzie. Mam nadzieję, że dziewczyny szybko się wykurują i już niedługo do nas dołączą. Nie dość, że ich brakuje, to na pewno przyda się każda jedna osoba do treningu i do meczu, żeby była zmiana - podsumowała Pyziołek.