Kompromitujące pożegnanie z sezonem olsztynian - relacja z meczu Indykpol AZS - Wkręt-met AZS

Na dole tabeli wszystko już jasne. Wkręt-met AZS Częstochowa potrzebował tylko trzech spotkań, żeby zapewnić sobie 9. miejsce na koniec sezonu. Olsztynianie wypadli w tej konfrontacji fatalnie.

Przed trzecim spotkaniem fazy play-out w olsztyńskich kibicach tliła się jeszcze iskra nadziei, że zespół Indykpolu AZS-u Olsztyn zaprezentuje się tak, jak od niego oczekiwano. Po dwóch dość gładkich porażkach z ostatnim po rundzie zasadniczej Wkręt-metem AZS-em Częstochowa szanse na to, że olsztynianie nie okażą się drugi rok z rzędu najsłabszą ekipą PlusLigi, były niewielkie, ale wciąż były.

Od pierwszych akcji trzeciego spotkania niepokój kibiców mógł tylko się pogłębiać. Po gościach z Częstochowy widać było determinację i dobrą formę. Zupełnie co innego można było powiedzieć o gospodarzach. Gra zupełnie im się nie kleiła, a skuteczność pierwszej akcji była fatalna. Główny bombardier AZS-u Bartosz Krzysiek nie był w stanie przebić się przez blok częstochowian, podobnie zresztą jak i jego koledzy. Od początku seta goście systematycznie budowali przewagę, prezentując się o klasę lepiej. Przy stanie 14:6 Krzysiek powędrował do kwadratu, a jego miejsce zajął Łukasz Szarek. Nie zmieniło to sytuacji, bo jego kolejne ataki z łatwością były wyblokowywane i podbijane. Podobnie rzecz się miała z Wojciechem Ferensem, który po chwili podzielił Krzyśka. Natomiast częstochowianie swoje akcje wyprowadzali ze swobodą, punktując bądź to w pierwszej akcji, bądź w licznych kontratakach. Różnica dziesięciu punktów, jaką zakończył się pierwszy set, mówi sama za siebie.

Na drugą partię na boisku pozostali Szarek i Piotr Łukasik. Obraz gry nie zmieniał się. AZS Częstochowa wciąż grał pewnie i skutecznie. Andrzej Stelmach co i rusz uruchamiał środek, bo gospodarze łatwą zagrywką dostarczali piłkę na drugą stronę boiska. Przy stanie 12:7 dla gości powrócił Bartosz Krzysiek, bo miękkie ataki Szarka wciąż były podbijane. Kilka akcji później powrócił też Ferens wobec kłopotów Łukasika z flotowymi zagrywkami, zwłaszcza Srecko Lisinaca. Jednak przewaga gości ciągle się powiększała. Dopiero przy stanie 20:13 w grze olsztynian coś drgnęło. Guillermo Hernan wreszcie wzmocnił zagrywkę i od razu sprawił nią kłopoty Miłoszowi Hebdzie. Częstochowianie zaczęli trochę się gubić. Akcje gospodarzy coraz częściej zazębiały się, dzięki czemu zbliżyli się na trzy punkty (19:22), a po bloku Wojciecha Sobali Wojciecha Sobali na Lisinacu nawet na dwa (21:23). To był jednak koniec walki w tym secie, którego zakończył blok na Krzyśku.

Trzecia i ostatnia partia tego spotkania niczym się nie różniła od poprzednich. AZS Częstochowa w dalszym ciągu prezentował się na tle gospodarzy jak profesorowie. Tak jak poprzednio goście od pierwszych akcji błyskawicznie budowali wysoką przewagę. Wciąż dobrze funkcjonował ich blok i kontratak. Hernan starał się uruchamiać środek, jeśli tylko miał taką możliwość, ale Piotr Hain nie potrafił zrobić użytku z jego wystaw. Częstochowianie przy kilkupunktowej przewadze kontrolowali sytuację, nie pozwalając sobie na utratę koncentracji. Na osobną pochwałę zasługuje weteran Dawid Murek, którego wola walki i aktywność na boisku została doceniona nawet przez klub kibica miejscowych. Kiedy w połowie seta stało się jasne, że mecz jest rozstrzygnięty, hala okrzykami "żywa legenda" kilkukrotnie fetowała kapitana gości. Pokazał on młodym zawodnikom z Olsztyna, co znaczy walka nawet o dziewiąte miejsce w tabeli. Mecz zakończył punktowy blok na Wojciechu Ferensie, a statuetka dla najlepszego zawodnika spotkania powędrowała do innego weterana parkietów, Andrzeja Stelmacha.

W ten sposób skazywani na początku sezonu "na pożarcie" częstochowianie w bardzo dobrym stylu uratowali się przed ostatnim miejscem w tabeli i drugi rok z rzędu przypadło ono AZS-owi Olsztyn.

Indykpol AZS Olsztyn - Wkręt-met AZS Częstochowa 0:3 (15:25, 22:25, 19:25)

Indykpol: Herman, Ferens, Gruszka, Krzysiek, Sobala, Hain, Żurek (libero) oraz Szarek, Łukasik, Skup

Wkręt-met: Murek, Stelmach, Bociek, Hunek, Lisinac, Hebda, Piechocki (libero) oraz Bik (libero), Marcyniak.

MVP: Andrzej Stelmach

Stan rywalizacji: 3:0 dla Wkręt-metu

Źródło artykułu: