W meczach w Kędzierzynie-Koźlu z dobrej strony pokazał się Zbigniew Bartman, mimo iż wcześniej przegrał rywalizację o miejsce w składzie z Jochenem Schoepsem. Czy trener Asseco Resovii Rzeszów miał dylemat kogo wystawić w trzecim spotkaniu finałowym w "szóstce"? - Zbyszek zagrał bardzo dobre spotkanie w Kędzierzynie, pomimo tego, że Jochen grał bardzo dobrze w pierwszej części play-offów. Widać po nim, że odpoczął, jest w ogromnym gazie, dostaje szanse i je wykorzystuje. Ciężko byłoby trzymać go na ławce z taką energią. W następnym spotkaniu składu raczej nie zmienimy - stwierdził po spotkaniu Andrzej Kowal.
Wygrana mistrzów Polski była dość przekonywująca, ale szkoleniowiec tłumaczył słabą postawę ZAKSY na przykładzie swojego zespołu: - Najważniejszy mecz jest w niedzielę. Jeżeli na którymś zespole wywiera się presję, to w głowie świta myśl, że jest jeszcze jedno spotkanie. Możliwe, że w Kędzierzynie-Koźlu taka myśl się pojawiła w naszych głowach, a dzisiaj w głowach siatkarzy ZAKSY. W niedzielę ZAKSA na pewno zagra lepiej, więc i my musimy zagrać lepiej, aby wygrać - powiedział.
Czy magia "Twierdzy Rzeszów" mogła w jakiś sposób oddziaływać na rywali? - Nie chce mi się w to wierzyć. Zawodnicy są przyzwyczajeni do dopingu. Dla dobrych graczy doping dla drużyny przeciwnej jest tylko pozytywem.
Grę rzeszowian ciągnęli dwaj skrzydłowi: Zbigniew Bartman i Olieg Achrem. Jak z perspektywy trenera wyglądała gra jego zespołu? - Gra się tak jak przeciwnik pozwala. To nie było tak, że ZAKSA się położyła, bo w ustawieniu z Fontelesem na zagrywce osiągali dużą przewagę. Ważne też było odpowiednio trafić naszą rotacją na ich ustawienie. Nam się to po części udało - zakończył trener mistrzów Polski.