Markowa zagrywka: Kowal jak chusteczka

W ostatnim czasie nikt w polskiej siatkówce nie potrafi tak "utrzeć nosa" swoim oponentom jak Andrzej Kowal. Trener Asseco Resovii zrobił to drugi raz z rzędu. Rośnie nam trener światowej klasy?

Andrzej Kowal, obok Jacka Nawrockiego, był najbardziej krytykowanym szkoleniowcem pracującym w tym sezonie w PlusLidze. Trener bełchatowian nie zdołał się obronić, bo Skra zaliczyła najgorszy sezon od wielu lat. Sytuacja opiekuna Asseco Resovii Rzeszów jest zgoła inna. Młody trener, urodzony w Nowej Sarzynie, zdobył z rzeszowianami po raz drugi z rzędu mistrzostwo Polski. Tym samym "utarł nosa" całej rzeszy swoich oponentów, niczym chusteczka najlepszej marki.

Rzeszowianom od początku rozgrywek ligowych wiodło się średnio. Nie zdołali również zdobyć Pucharu Polski, ani zawojować Ligi Mistrzów. Podobnie było zresztą przed rokiem. Ekipa Resovii w sezonie 2011/2012 nie zdobyła pucharowego trofeum, grając finałowy turniej we własnej hali. W europejskich zmaganiach rzeszowianie awansowali wprawdzie do ścisłego finału, w którym ulegli Dynamu Moskwa, lecz był to mniej prestiżowy Puchar CEV. Wszystko odbili sobie w mistrzostwach Polski, detronizując Skrę Bełchatów, siedmiokrotnego mistrza kraju z rzędu.

Rok temu krążyły opinie, że Andrzejowi Kowalowi skórę uratował Gyorgy Grozer. Reprezentant Niemiec w fazie play-off doszedł do rewelacyjnej formy, a filmiki z jego kapitalnymi zagrywkami podczas finału obiegły chyba nie tylko polskie domy. Szampan lał się strumieniami, a gdy emocje opadły, Grozera skusiły rosyjskie pieniądze. Nikt wtedy nie przewidywał podobnego scenariusza w kolejnych rozgrywkach. A jednak tak się właśnie stało.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Nie jest żadną tajemnicą, że dla siatkarskich zespołów mistrzostwo kraju to rzecz najważniejsza. Andrzej Kowal po raz kolejny potrafił wypracować dyspozycję drużyny i stworzyć atmosferę w zespole, która pozwoliła osiągnąć plusligowy szczyt. Można usłyszeć głosy, iż dyspozycja Resovii podczas tego sezonu pozostawiała wiele do życzenia. Ze słowami krytyki trzeba się zgodzić. Faktem jednak jest, iż rzeszowianie potrafili obronić tytuł mistrza Polski, a z faktami się przecież nie dyskutuje.

Tak jak siatkarze walczą na boisku, tak i na ławkach trenerskich trwa rywalizacja. Na tym polu szkoleniowiec ekipy z Podkarpacia przyćmił Lorenzo Bernardiego oraz Daniela Castellaniego. Zarówno w zespole z Jastrzębia, jak i Kędzierzyna-Koźla występują zawodnicy klasy światowej, a ich opiekunowie mają "lepsze" nazwiska. Złoto zdobyła jednak Resovia. Argentyńczyk, po raz pierwszy zresztą, musiał uznać wyższość przeciwników w rywalizacji o tron PlusLigi. Nie zrobił tego zapewne z przyjemnością, lecz został do tego zmuszony i to przez zespół prowadzony przez polskiego trenera.

Andrzej Kowal związany jest z rzeszowską siatkówką od bardzo dawna. Obecnie występuje w roli szkoleniowca, lecz przez szereg lat reprezentował Resovię również jako zawodnik. Ma obecnie dopiero 42 lata i już dwa zdobyte tytuły mistrzowskie w jednej z najlepszych lig Europy. Przed nim jeszcze sporo pracy i nabierania doświadczenia, bo jest to dopiero jego początek kariery trenerskiej, lecz już teraz siatkarski Rzeszów ma z niego ogromny pożytek. Sukcesy naszej reprezentacji od dawna idą w parze z zagranicznymi selekcjonerami. Oby w przyszłości sytuacja się zmieniła, a Andrzej Kowal nie był bohaterem tylko jednego klubu, lecz całej Polski. Stać go na to.

Dziś bohater Rzeszowa, a w przyszłości być może całej siatkarskiej Polski
Dziś bohater Rzeszowa, a w przyszłości być może całej siatkarskiej Polski

Marek Knopik

Źródło artykułu: