Karol Kłos z drużyną narodową w Centralnym Ośrodku Szkoleniowym jest od samego początku. Nie może więc narzekać na brak zajęć. 23-letni zawodnik przyznaje, że selekcjoner nie oszczędza kadrowiczów. - Powiem to w trzech słowach: dostajemy straszny łomot! Jest ciężko. Cały czas mocno trenujemy. Teraz jeszcze trwa szkolenie tygodniowe dla trenerów z ligi, więc trochę jakby pokazowo dostajemy jeszcze większy wycisk - opowiada ze śmiechem przed kamerą Skra.tv środkowy reprezentacji Polski.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Podczas gdy Kłos w Spale przygotowuje się do sezonu reprezentacyjnego jego klub przechodzi kadrową rewolucję. Jak na zmiany w PGE Skrze Bełchatów zapatruje się młody siatkarz? - Mamy nowy sztab szkoleniowy i kilku nowych zawodników, dlatego będzie ciekawie. Tworzony jest bardzo młody zespół wspierany kilkoma doświadczonymi siatkarzami, którzy na pewno będą nam pomagać. Zapatruję się na to wszystko bardzo, bardzo optymistycznie - zdradza.
Niemal przesądzone jest odejście z zespołu Aleksandara Atanasijevicia. Kłos chciałby, żeby Serb pozostał w Bełchatowie, ale zdaje sobie sprawę, że jego kolega może mieć inne plany na przyszłość. - Co do Aleksa to miał on do podjęcia na pewno trudną decyzję. Bardzo dobrze grał cały zeszły sezon, ale zostając w Bełchatowie musiałby rywalizować z Mariuszem Wlazłym, który prawdopodobnie wróci na atak. Dla nas byłoby super mieć dwóch takich atakujących, ale dla niego nie byłby to łatwy układ, dlatego wybrał coś pewniejszego, co pozwoli mu dalej się rozwijać. Mam nadzieję, że trafi do bardzo dobrego klubu, w którym będzie mógł grać chociażby tyle co w zeszłym sezonie - wyjaśnia w rozmowie ze Skra.tv urodzony w Warszawie zawodnik.