Poziom polskiej ligi jest zdecydowanie wyższy - rozmowa z Lorenzo Perazzolo, atakującym Antonvenety Padwa

 / Znicz
/ Znicz

Zespół Antonvenety Padwa bardzo przyzwoicie zaprezentował się w czwartym memoriale Arka Gołasia, który w miniony weekend odbył się w Częstochowie. Jedenasta ekipa ostatniego sezonu Serie A1 najpierw po zaciętym boju dopiero w tie- breaku musiała uznać wyższość PGE Skry Bełchatów, aby następnie w czterech setach pokonać Domex Tytan AZS Częstochowa. Najjaśniejszym punktem w ekipie z Padwy był Lorenzo Perazzolo, który w obu spotkaniach błyszczał na parkiecie.

Włoski atakujący potwierdził, że powrócił już do wyśmienitej dyspozycji i z pewnością przypomniał się trenerowi reprezentacji Włoch, Andrei Anastastasiemu, który podczas swojej kadencji konsekwentnie omijał go przy powołaniach. Po zakończeniu spotkania z bełchatowską ekipą, 24- letni atakujący nie odmówił nam krótkiej rozmowy, w której opowiada m.in. o Arku Gołasiu, zeszłym sezonie ligowym, a także ewentualnej grze w narodowych barwach.

Adrian Heluszka: W ciągu ostatni dni dwukrotnie mieliście okazję mierzyć się z ekipą bełchatowskiej Skry (rozmowa przeprowadzono po sobotnim spotkaniu w ramach memoriału Arka Gołasia) i dwukrotnie lepsi okazali się Mistrzowie Polski. Wyniki mówią same za siebie i wygląda na to, że Skra jest na dzień dzisiejszy lepszym zespołem od Was…

Lorenzo Perazzolo: Nie sądzę, ponieważ w tym momencie jesteśmy w okresie przygotowawczym, ostro trenujemy i m.in. dlatego przybyliśmy tutaj, aby szlifować formę pod kątem startu rozgrywek ligowych, na który chcemy być w najwyższej dyspozycji. Wszystkie te spotkania traktujemy treningowo, chcemy przećwiczyć różne ustawienia. Wobec tego, nie sądzę, by Skra była zespołem zdecydowanie od nas lepszym. Może tylko chwilowo, w tym momencie.

Jeśli mówimy o ekipie z Bełchatowa, jak myślisz na co w tym roku stać ten zespół? Działacze mierzą bardzo wysoko i chcą przynajmniej powtórzyć zeszłoroczny sukces z Ligi Mistrzów. Jakie jest Twoje zdanie na temat tego zespołu?

- Na pewno mogą wiele w tym roku zdziałać w Lidze Mistrzów. Na razie muszą radzić sobie bez kilku zawodników, którzy występują w zespole narodowym, ale kiedy wrócą do gry, ten zespół będzie jeszcze mocniejszy, niż teraz. Dlatego też, sądzę, że mogą w tym roku dużo osiągnąć w Europie.

Zgodzisz się, że polska liga powoli dorównuje włoskiej Serie A1 pod wieloma względami? Jeszcze kilka lat temu obie ligi dzieliła niemal przepaść…

- Obecnie w lidze włoskiej mamy wiele zespołów, które są w stanie wygrać ligę jak i wiele ekip, które mogą sprawiać niespodzianki, co sprawia, że poziom jest zbliżony. W Polsce jest tylko kilka ekip, które, co roku liczą się w walce o tytuł i tak naprawdę mogą coś zdziałać na arenie międzynarodowej. Oczywiście, poziom Waszej ligi jest zdecydowanie wyższy, niż kilka lat temu, niemniej, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie zespoły, liga włoka jest wciąż lepsza.

W ten weekend spotykamy się, by upamiętnić Arka Gołasia. Powiedz, jak zapamiętałeś tego zawodnika? Jak zapisał się w Twojej pamięci?

- Nie miałem możliwości grać z nim w jednym zespole, ale raz spotkaliśmy się po obu stronach siatki, jako rywale. Mogą powiedzieć, że miał nieprawdopodobne predyspozycję do gry w siatkówkę: znakomity wyskok, do tego dobra zagrywka. Słyszałem, że wszyscy wypowiadali się o nim bardzo ciepło. Dlatego też podzielam tą opinię i również bardzo pozytywnie zapisał się w mojej pamięci.

Wszyscy nie mają cienia wątpliwości, że Arek był jednym z najlepszych siatkarzy w historii polskiej siatkówki i stała przed nim wielka przyszłość…

- Bez dwóch zdań się zgadzam. Był naprawdę znakomitym siatkarzem.

W ostatnim sezonie Serie A1, Antonveneta Padwa uplasowała się na jedenastej pozycji, co nie jest z pewnością zbyt satysfakcjonującym wynikiem. Jak będzie w tym sezonie?

- Musimy być pozytywnie nastawieni. W ostatnim sezonie mieliśmy wiele podróży. Na początku spisywaliśmy się bardzo dobrze, niestety pod koniec sezonu dotknęła nas plaga kontuzji, co zmusiło nas do walki w dolnych rejonach tabeli. Uważam, że w tym sezonie mamy szansę, aby nasze wyniki wyglądały zdecydowanie lepiej.

A kto według Ciebie będzie w tym sezonie faworytem rozgrywek ligowych we Włoszech? Trentino, Lube Banca Macerata, Sisley Treviso, a może niespodziewanie pojawi się ktoś inny?

- Myślę, że nie ma jednego, zdecydowanego faworyta. Jest wiele drużyn, które mogą pokusić się o wygraną w tym momencie. Każdy sezon jest inny. Wiadomo, mogą pojawić się kontuzje, do kogoś natomiast ten sezon może okazać się szczęśliwy, co sprawia, że wszystko może się zdarzyć.

Jeszcze do niedawna byłeś reprezentantem swojego kraju, jednak ostatnio trener Anastasi nie powołuje Cię do kadry. Uważasz, że drzwi do reprezentacji są wciąż otwarte dla Ciebie?

- To na pewno spore wyróżnienie i marzenie dla każdego. Ostatni sezon z powodu kontuzji i problemów zdrowotnych nie był dla mnie udany. Dużo czasu spędziłem, jednak na przygotowaniach kondycyjnych i zrobię wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony i będę walczył o miejsce w reprezentacji.

Co myślisz na temat obecnej reprezentacji Włoch dowodzonej przez trenera Anastasiego? Jak podsumujesz przede wszystkim występ w Pekinie? Czwarte miejsce, to dobry rezultat?

- Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, myślę, że to dobry wynik. W lecie wielu zawodników miało swoje problemy. Byliśmy w najlepszej czwórce, otarliśmy się o podium i według mnie występ w Pekinie możemy zaliczyć do udanych.

W Polsce spędziliście kilka ostatnich dni. Jak wobec tego podoba Ci się nasz kraj?

- W zasadzie mieliśmy okazję zwiedzić tylko klasztor na Jasnej Górze, który zrobił na nas duże wrażenie. Niestety, to wszystko, co zobaczyliśmy. Kościół był naprawdę bardzo ładny i atmosfera także.

Komentarze (0)