Jakub Jarosz: Nie chciałem nic na siłę udowadniać, tylko pomóc drużynie

Polacy odnieśli w piątek swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznej Lidze Światowej. Bohaterami spotkania byli Bartosz Kurek i Jakub Jarosz. Obaj optymistycznie podchodzą do kolejnych meczów.

Można śmiało powiedzieć, że piątkowe zwycięstwo nad Argentyną ma dwóch ojców. To Bartosz Kurek i wchodzący z ławki rezerwowych Jakub Jarosz poprowadzili zespół do wygranej. Pierwszy z nich zapisał na swoim koncie 27 oczek, a jego mocne zagrywki okazały się kluczowe dla przebiegu czwartego i piątego seta. - Faktycznie udało mi się zdobyć sporo punktów, ale najważniejszy jest wynik zespołu. Wreszcie wygraliśmy i przełamaliśmy tę serię porażek. Dawno nie osiągaliśmy tak słabych rezultatów i wszyscy musimy się odnaleźć w nowej sytuacji. Zareagowaliśmy dobrze i myślę, że teraz będzie już tylko lepiej - stwierdził optymistycznie lider reprezentacji Polski.

Niezwykle istotna dla przebiegu spotkania była także zmiana Jarosza. Atakujący zastąpił w trzecim secie słabo spisującego się Zbigniewa Bartmana i zdobył 18 punktów. - Chciałem pokazać, że jestem już zdrowy. Miałem problemy z barkiem, ale nie takie, żeby opowiadać, że nadaję się do operacji! Nie jestem osobą, która miałaby coś na siłę trenerowi udowadniać. Przede wszystkim chciałem pomóc chłopakom, którym nie szło i drużynie, żeby mogła odnieść zwycięstwo.

Czy nowy zawodnik Lotosu Trefl Gdańsk liczy, że w niedzielę, przed własną publicznością, znajdzie się w wyjściowym składzie? - Oczywiście, to byłoby dla mnie bardzo miłe. Na pewno dam z siebie wszystko, bez względu na to, czy pojawię się w pierwszej szóstce czy wejdę z ławki. W naszym zespole nie ma chorej rywalizacji. Pomagamy sobie, bo to wyrównana dwunastka stanowi naszą siłę.

Czy Jakub Jarosz zapewnił sobie miejsce w wyjściowej szóstce reprezentacji Polski?
Czy Jakub Jarosz zapewnił sobie miejsce w wyjściowej szóstce reprezentacji Polski?

Polacy w piątek pokonali podopiecznych trenera Webera, choć po drugim i trzecim secie wielu zwątpiło w końcowy sukces. - Argentyńczycy dobrze serwowali, a my nie potrafiliśmy dokładnie przyjąć i wyprowadzić skutecznej akcji, dlatego te dwa sety wyglądały tak, a nie inaczej. Dobrze, że udało nam się to odwrócić i mimo wszystko odnieść zwycięstwo - stwierdził Kurek.

- Najważniejszy był moment, w którym drużyna zaczęła dawać z siebie więcej energii na boisku. Chęci mamy zawsze, ale czasami brakuje jakiejś małej iskry. W czwartym secie ona się pojawiła i do końca meczu graliśmy bardzo dobrze. W tym, co pokazaliśmy w czwartej i piątej partii niewiele już można poprawić. Bartek Kurek zrobił niesamowitą serię na zagrywce. Jeżeli ma się takiego zawodnika, to gra się znacznie lżej - analizował przebieg spotkania Jarosz.

Kluczową dla drużyny rolę przyjmującego Lube Banci Macerata podkreślał także Andrea Anastasi. Zawodnik doskonale rozumie, jak ważną postacią jest w reprezentacji. - Cieszę się, że trener tak we mnie wierzy. Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności i mam nadzieję, że nie zawiodę.

Trener Anastasi bardzo liczy na dobrą grę Bartosza Kurka
Trener Anastasi bardzo liczy na dobrą grę Bartosza Kurka

Polacy mają za sobą dopiero połowę fazy interkontynentalnej Ligi Światowej. W niedzielę ponownie zmierzą się z Argentyną. Czy tym razem będzie łatwiej? - Piątkowym zwycięstwem zapewniliśmy sobie nieco spokoju. Nie wybiegamy za daleko w przyszłość. Skupiamy się na następnym meczu, bo to kolejna szansa na poprawę naszej gry. Może na awans do turnieju finałowego Ligi Światowej będzie za późno. Najważniejsze żebyśmy wrócili do optymalnej dyspozycji i zaczęli grać swoją siatkówkę - podkreślił najlepiej punktujący spotkania.

- Zwycięstwo bardzo się przyda, ale nie sądzę żeby to miało być jakieś wielkie przełamanie. W następnym meczu powalczymy już o całą pulę! - zapewnił na koniec drugi z bohaterów ostatniego pojedynku.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: