Ireneusz Mazur dla SportoweFakty.pl: Mamy dogodną sytuację i wszystkie atuty przemawiają za nami

Polscy siatkarze po dwóch zwycięstwach nad Argentyną przełamali niemoc w Lidze Światowej. Zdaniem Ireneusza Mazura, biało-czerwoni mają wszystkie atuty, by znaleźć się w finałowym turnieju.

W tym artykule dowiesz się o:

Po dwóch wygranych nad ekipą z Ameryki Południowej, która udział w finałowym turnieju, jako gospodarz ma zagwarantowany z urzędu, nasi siatkarze z pewnością odetchnęli z ulgą. Styl może nie powalił na kolana i w grze drużyny Andrei Anastasiego widać jeszcze sporo mankamentów, ale według Ireneusza Mazura nie jest to obecnie najważniejsze. Liczyło się zwycięstwo i dzięki temu przełamanie niekorzystnej passy porażek. - Dla nas mecze z Argentyną były o tyle ważne, żeby po tych czterech porażkach zespół odniósł zwycięstwo. Gdybyśmy jednak prześledzili ostatnie dwa lata i nasze wcześniejsze mecze z Argentyną, to prawda jest taka, że nie wzbudzały one większych emocji i nie był to dla nas specjalnie wymagający rywal. W sytuacji w jakiej się znaleźliśmy były to niezwykle istotne mecze. Z punktu widzenia organizacyjnego, grając u siebie ważne było się dobrze zaprezentować i wygrać. Stało się tak, że wygraliśmy oba mecze, ale straciliśmy jeden punkt. Zwłaszcza w pierwszym meczu mieliśmy problemy. Najważniejsze jednak, że wychodzimy na prostą - zauważa ekspert stacji Polsat Sport w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Były opiekun m.in. AZS-u Olsztyn i Skry Bełchatów dostrzega jednak ogrom pracy, który czeka jeszcze naszych reprezentantów. - Mam wrażenie, że w naszej grze nie wszystkie elementy są jeszcze jasne i klarowne. W drugim meczu zagraliśmy dobrze, szczególnie w ostatnim secie, ale nie zapominajmy, że były jeszcze takie wydarzenia, jak pierwszy set, w którym tracimy punkty i nie potrafimy złapać swojego rytmu. Mimo dwóch zwycięstw wydaje mi się, że w sferze wydolnościowej potrzeba nam jeszcze trochę pracy, począwszy od tygodnia poprzedzającego samo spotkanie, jak i w trakcie batalii z Amerykanami - radzi Mazur.

W czterech wcześniejszych pojedynkach zakończonych porażkami, gra biało-czerwonych chwilami posiadała znamiona tej, jakiej wszyscy oczekujemy. Nie zaowocowało to jednak większymi zdobyczami punktowymi. 55-letni szkoleniowiec podkreśla, że nasi zawodnicy przeplatali momenty bardzo dobrej gry ze słabymi, co skrzętnie wykorzystali najpierw Brazylijczycy, a potem Francuzi. - W tych czterech meczach aż trzykrotnie przegraliśmy w stosunku 2:3. Należy jednak pamiętać, że nasz zespół nie rozpoczął tych rozgrywek z przysłowiowej czterdziestej lokaty w światowym rankingu, tylko ze ścisłej czołówki. W meczach z Francuzami mieliśmy dobre momenty. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że gramy dobrze, ale zdarzały się gorsze chwile i nawet momenty słabości. Można było jednak wygrać zarówno  Francuzami, jak i szczególnie w drugim meczu z Brazylią. To, że można ich pokonać pokazali sami Francuzi. Mam takie odczucie, że nasza drużyna w tych poprzednich meczach miała momenty dobre, ale i także irytująco słabe. Przelała się fala krytyki, ale sami jesteśmy sprawcami tej atmosfery, jaka panuje wokół naszej siatkówki. Przecież sami zawodnicy i trenerzy mówili, że interesuje nas awans i zwycięstwa, a przede wszystkim dobra gra. Niestety, na początku to nie przychodziło. To także uwaga do nas, by zachować umiar w krytyce i nie podchodzić hurraoptymistycznie do gry naszej reprezentacji.
- Już po ostatnim meczu z Argentyną pojawiły się entuzjastyczne i euforyczne słowa. Prawda jest taka, że Argentyna nie jest obecnie potęgą, która rzucałaby na kolana. Jest zespołem, który ma swoje problemy i próbuje odbudować swoją grę. Nie jest to zespół taki, jaki wykreowali nasi siatkarze. Oczekiwania są duże wobec naszych siatkarzy, bo oni sami je wywindowali przez swoją grę i zapowiedzi, że chcą wygrywać i dobrze grać. Myślę, że to słuszne deklaracje i powinniśmy trzymać za nich kciuki

- podkreśla nasz rozmówca.

Ireneusz Mazur (drugi z lewej) podkreśla, że nie należy zbyt hurraoptymistycznie podchodzić do dwóch zwycięstw naszych siatkarzy nad Argentyną
Ireneusz Mazur (drugi z lewej) podkreśla, że nie należy zbyt hurraoptymistycznie podchodzić do dwóch zwycięstw naszych siatkarzy nad Argentyną

Ireneusz Mazur nie podejmuje się nawet snucia przyczyn słabszej dyspozycji naszej reprezentacji u progu tegorocznych rozgrywek Ligi Światowej. Podkreśla jednak wielość sytuacji, które mogą wpłynąć na formę poszczególnych graczy. - Przypomnę, że niektórzy zawodnicy w innym terminie zakończyli sezon. Są różnie obciążeni i z tym różnym wysiłkiem wkraczają do pracy z reprezentacją. Z punktu widzenia szkoleniowego, to wszystko zindywidualizować i poukładać tak, by zwłaszcza w tych pierwszych meczach forma była taka sama u poszczególnych zawodników jest bardzo trudno. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co jest przyczyną słabszej gry. Nie usłyszeliśmy tego zresztą zarówno od zawodników, jak i sztabu szkoleniowego. Nie wiemy, co się stało i dlaczego przegraliśmy. Świadczy to o tym, że zawodnicy przyjechali i wykonali ciężką pracę, którą trenerzy przygotowali, obierając konkretną strategię. Nie zawsze jest tak, że się wszystko przewidzi. To jest żywy organizm, fizjologia i rzeczy ciężkie nieraz do kontrolowania. Można jednak przypuszczać, że to zbyt mała liczba meczy sparingowych, czy też po prostu trener nie chciał nakładać na zawodników dodatkowych obciążeń wiedząc, jaką pracę wykonali oni w swoich klubach w trakcie sezonu. Tych składowych było bardzo wiele, ale wybieramy takiego trenera zagranicznego, który powinien mieć patent, aby tą drużynę odpowiednio przygotować. Ponosi on sporą odpowiedzialność w naszym kraju, gdzie siatkówka wypracowała sobie pewne standardy i kibice, sponsorzy i działacze wymagają wiele. Ponosimy spore koszty zatrudniając trenerów z najwyższej półki, ale oczekujemy również sporo – nie ukrywa trener.

Już w nadchodzący weekend naprzeciw naszej reprezentacji staną Amerykanie. To zespół, który przeszedł gruntowne odmłodzenie i wręcz rewolucję kadrową. Mazur nie ma jednak cienia wątpliwości, że zespół Andrei Anastasiego powinien dwukrotnie odprawić z kwitkiem ekipę zza Oceanu. - To rywal, którego dyspozycja przypomina istną huśtawkę. Pokazują to ostatnie mecze z Bułgarami, kiedy wygrali 3:0, a następnie przegrali. Tak też było we wcześniejszych meczach. To na pewno groźny przeciwnik. Posiada w swoich szeregach zawodników z najwyższej półki, jak m.in. Matthew Anderson. Zdarzają im się także słabsze mecze, w których widać po prostu ich słabość. Generalnie, jest to trudny rywal, z którym zawsze trzeba się liczyć. Zawiesza zawsze wysoko poprzeczkę. Nastąpiła tam spora zmiana pokoleniowa. Ci którzy dołączyli do drużyny grają coraz lepiej i spokojniej. Mam jednak wrażenie, że nasza drużyna jest bardzo podbudowana ostatnimi dwoma zwycięstwami i nie ciążą nad nią takie obciążenia psychiczne, jak chociażby przed meczami z Argentyną. Należy się spodziewać, że przystąpimy do tego meczu bardziej swobodni. Gra może nie jest jeszcze najlepsza, ale wystarczająca, by rywalizować i pokonać Amerykanów. Głęboko wierzę w to, że jesteśmy w stanie tego dokonać dwukrotnie bez zbędnego napinania się. Jesteśmy zespołem, który ma obecnie swoje problemy, ale powoli się z nich wygrzebujemy - podkreśla.

Splot szczęśliwych wydarzeń i korzystne wyniki pozostałych spotkań sprawiły, że drzwi do awansu do finałowego turnieju w Argentynie nie są jeszcze dla naszej ekipy zamknięte. Warunkiem, by znaleźć się w gronie finalistów są jednak zwycięstwa w pozostałych spotkaniach z USA i Bułgarią. Ireneusz Mazur uważa, że nasz zespół jest w dogodnej sytuacji i wszystko tak naprawdę w jego rękach. - Porażka Brazylii z Francuzami i podział punktów Amerykanów z Bułgarami sprawia, że jesteśmy w takim samym położeniu, jak inne zespoły. Po prostu walczymy dalej i jesteśmy w grze o awans. Co więcej spośród tych czterech meczów dwa gramy u siebie i dwa na wyjeździe. Jako jedyny zespół nie przemieszczaliśmy się do innej strefy czasowej. Nie było problemów z aklimatyzacją organizmu. Mamy naprawdę dogodną sytuację i wszystkie atuty przemawiają za nami. Nie cierpimy z tego powodu, że musimy wygrać wszystkie cztery mecze. Cały czas gramy w Europie. Wyjeżdżaliśmy tylko do Francji, a teraz przed nami podróż do Bułgarii. Niestety, ostatnie mecze mamy w Bułgarii, a tam na różne sytuacje narzekali Argentyńczycy, ale nie tylko. Będzie ciężko, ale mamy już pewne doświadczenia i wiemy, jak wygrywać z Bułgarami na wyjeździe. Dlatego nie sądzę, aby to była trudniejsza sytuacja, niż wcześniej. Możemy zatem być spokojni i jedziemy grać w dogodnych warunkach. Jedynym problemem będą nasi przeciwnicy i ewentualnie bułgarscy kibice, których zapewne będziemy mieli przeciwko sobie - kończy Ireneusz Mazur.

- Wszystkie atuty przemawiają za nami - uważa Ireneusz Mazur
- Wszystkie atuty przemawiają za nami - uważa Ireneusz Mazur

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)