Mecz bełchatowian z częstochowianami zapowiadał się na bardzo zaciętą konfrontację. Akademicy spod Jasnej Góry na pewno mieli w pamięci ostatnią porażkę w finale ze Skrą i chcieli udowodnić, że mimo odejścia trzech podstawowych zawodników do Resovii Rzeszów są w stanie wciąż walczyć o najwyższe laury.
Dowodem na to, iż po dwóch stronach siatki spotkały się dwa równorzędne zespoły, była pierwsza partia. Znakomite wymiany w wykonaniu obu klubów oraz skuteczna gra we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła doprowadziły do bardzo zaciętej końcówki, w której gra toczyła się na przewagi. Próbę nerwów wygrali bełchatowianie po asie serwisowym Miguela Falasci.
Druga partia przebiegała już pod dyktando mistrzów Polski, którzy napędzeni zwycięstwem w pierwszym secie wykorzystali przestój w grze rywali. Natomiast partia numer trzy okazała się setem, który przy prowadzeniu 2:0 sprawia najwięcej kłopotów tej drużynie, która na swoim koncie ma już dwie wygrane partie. Owa prawidłowość sprawdziła się, bo w tym fragmencie gry lepsi okazali się wicemistrzowie kraju, którzy zwyciężyli do 22. W ich szeregach wyróżniali się szczególnie Fabian Drzyzga i Bartosz Janeczek.
Mimo przegranego seta, zawodnicy Skry Bełchatów nie załamali się i w kolejnej odsłonie meczu pokazali, że mają zadatki na kontynuowanie swojej hegemonii w lidze w nadchodzącym sezonie. Częstochowianie zdołali ugrać jedynie 17 oczek, a w konsekwencji musieli uznać wyższość rywali.
Zawodnikiem meczu (MVP) został wybrany Miguel Angel Falasca (Skra Bełchatów).
AZS Częstochowa: Drzyzga, Wrona, Nowakowski, Michalczyk, Bartman, Zatorski (libero), Mlyakow , Janeczek, Stelmach.
Skra Bełchatów: Kurek, Antiga, Jarosz, Falasca, Możdżonek, Heikkinen, Murek (libero), Dobrowolski, Bąkiewicz.
Domex Tytan AZS Częstochowa - PGE Skra Bełchatów 1:3 (34:36, 19:25, 25:22, 17:25)
Konfrontacja osłabionego kadrowo AZS-u Olsztyn z aspirującą do złotego medalu Resovią Rzeszów miała nieco inny przebieg, niż wielu z nas się spodziewało. Wydawało się, iż borykający się z wieloma problemami olsztynianie nie będą mieli zbyt wiele do powiedzenia w starciu z Resovią, która w okienku transferowym starała się dotrzymać kroku samej Skrze Bełchatów. Mimo skazywania akademików na pożarcie, byliśmy świadkami interesującego meczu, który można określić mianem sinusoidy ze względu na jego zmienny przebieg.
Poszczególne partie znacząco się od siebie różniły. Podczas gdy jeden z zespołów obejmował prowadzenie w setach, drugi natychmiast niwelował straty. Po stronie siatkarzy ze stolicy Warmii i Mazur błyszczał Grzegorz Szymański, zaś u rzeszowian dobrą formą mógł się pochwalić Paweł Papke oraz powracający po operacji kolana Krzysztof Ignaczak.
Spotkanie było niezwykle zacięte i mogło się podobać od strony technicznej. Wprawdzie widać było, że obie drużyny nie są w swojej szczytowej formie, to jednak silne zbicia mogły robić wrażenie.
W końcówce lepsi okazali się rzeszowianie, którzy pod wodzą nowego szkoleniowca, Ljubomira Tragicy, zwyciężyli w przebiegającym pod ich dyktando tie-breaku 15:10.
MVP wybrano Pawła Papke (Resovia Rzeszów).
AZS Olsztyn: Oczko, Kunnari, Siezieniewski, Szymański, Grzyb, Kowalczyk, Andrzejewski (libero), Józefacki, Stańczuk.
Resovia Rzeszów: Woicki, Papke, Gawryszewski, Kaczmarek, Mitrović, Wika, Ignaczak (libero), Oivanen, Ilić.
AZS Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (20:25, 25:20, 17:25, 25:17, 10:15)
Dzisiejszy mecz pomiędzy akademikami z Warszawy a siatkarzami beniaminka PlusLigi miał nieco inny charakter niż pozostałe potyczki. Z uwagi na terminarz i fakt, iż oba wymienione zespoły rozegrały w Memoriale po dwa mecze (oba w piątek), sobotnia konfrontacja była trzysetowym sparingiem.
Mimo to, nie mogło tu być mowy o odpuszczaniu z powodu mniejszej rangi spotkania. Szczególnie, że zarówno AZS Politechnika Warszawska, jak i Trefl Gdańsk, odnotowały po dwie porażki na początku turnieju.
Po dzisiejszym spotkaniu lepsze humory z pewnością będą mieli gospodarze Memoriału Ambroziaka, którzy w przekonywający sposób pokonali walecznych siatkarzy beniaminka polskiej ligi. Mimo wyróżniającej się postawy niektórych zawodników Trefla, wciąż nie tworzą oni spoiwa, jaką powinna być drużyna. Emocji przysporzył jedynie pierwszy set grany na przewagi. Później AZS bezlitośnie wykorzystywał wszelkie błędy swoich przeciwników. Widoczny był brak Bruna, który miał być podporą drużyny. Widać natomiast, że gra gdańszczan, przynajmniej jak na razie, opiera się na dwóch doświadczonych zawodnikach - Łukaszu Kadziewiczu i Jarosławie Stancelewskim. Mimo wszystko można uznać, że w Treflu Gdańsk drzemie spory potencjał.
J.W. Constuction OSRAM AZS Politechnika Warszawska - Trefl Gdańsk 3:0 (27-25, 25:15, 25:16)
W pojedynku o piątą lokatę zmierzą się ze sobą ponownie siatkarze z Gdańska i Warszawy, zaś w meczu o trzecie miejsce spotkają się AZS Olsztyn oraz AZS Częstochowa. O wygraną w całym Memoriale Ambroziaka powalczą Skra Bełchatów oraz Resovia Rzeszów.