Turczynki od początku przeważały nad rywalkami, które popełniały proste błędy. Argentynki starały się niwelować straty, ale cały czas utrzymywała się kilkupunktowa przewaga drużyny Massimo Barboliniego. Po niezbyt udanym secie siatkarki z Ameryki Południowej poprawiły swoją grę, dzięki czemu prowadziły wyrównaną walkę. Jednak jeszcze przed drugą przerwą techniczną inicjatywę przejęły Turczynki i wypracowały sobie czteropunktowe prowadzenie, które potem powiększyły, natomiast gra Argentynek załamała się.
Początek kolejnego seta znowu był udany w wykonaniu siatkarek Guillermo Orduna, które prowadziły na pierwszej przerwie technicznej. Po powrocie na parkiet scenariusz z poprzedniej partii już się nie powtórzył, gdyż Argentynki utrzymały dobry poziom gry i poprawiły skuteczność ataku, który dotychczas w tym meczu był ich słabą stroną. Prowadziły już 22:18, gdy do walki poderwały się ich rywalki, a po dwóch asach z rzędu Asli Kalac to Turczynki objęły prowadzenie 23:22!
W końcówce gra toczyła się niemal punkt za punkt, nie zabrakło niesamowitych obron, niewykorzystanych szans, a nawet zagrywki pod siatką. Po serii sześciu piłek meczowych i tylu samych setowych w końcu szalę zwycięstwa na swoją stronę przechyliły Argentynki, dzięki autowemu atakowi rywalek. Mimo tak emocjonującej końcówki kolejny set był bardziej jednostronny, Turczynki otrząsnęły się po porażce i pewnie wygrały tę odsłonę.
Turcja - Argentyna 3:1 (25:17, 25:14, 34:36, 25:18)
Turcja: Onal Pasaoglu (16), Uslupehlivan (18), Tokatlioglu (22), Toksoy (14), Aydemir (3), Kalac (4), Karadayi (libero) oraz Sonsirma (1), Darnel (3), Karakoyun.
Argentyna: Nizetich (14), Fresco (17), Aispurua (2), Sosa (13), Pinedo (3), Castiglione (6), Gaido (libero) oraz Rizzo, Boscacci (4), Busquets (7).
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!