ME siatkarek: Dramat biało-czerwonych! Spełnił się najczarniejszy scenariusz - relacja z meczu Czechy - Polska

Wielkie emocje, niesamowita wola walki Polek i porażka w arcyważnym pojedynku. Reprezentacja polskich siatkarek przegrała na inaugurację mistrzostw Europy.

Polscy kibice ze sporymi obawami podchodzili do pierwszego pojedynku biało-czerwonych na mistrzostwach Europy. Po nieudanym sezonie w cyklu World Grand Prix nie było podstaw, aby do starcia z Czeszkami przystępować z optymizmem.

Sztab szkoleniowy z Piotrem Makowskim na czele miał spory ból głowy z odpowiednim ustawieniem na ten pojedynek. Dzień wcześniej na ostatnim treningu drobnego urazu doznała Kinga Kasprzak. Ostatecznie wystąpiła od pierwszej akcji, a u jej partnerką była Ewelina Sieczka.

Spotkanie nie rozczarowywało. Zapowiadane było jako pojedynek dwóch atakujących - Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty oraz Anety Havlickovej. Początek należał do tych właśnie siatkarek, które urządziły sobie mały pokaz siły. To zagrywki polskiej kapitan pozwoliły Polkom odrobić pierwsze straty i wyjść na prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej. Później swój dobry okres zanotowały rywalki, które wykorzystywały mnożące się pomyłki biało-czerwonych. Na drugiej regulaminowej minucie odpoczynku to Czeszki miały przewagę nad przeciwniczkami i to aż trzy "oczka".

Inicjatywa należała do naszych południowych sąsiadek, ale Polki nie zamierzały składać broni. Ambitnie goniły rywalki do samego końca seta. Wówczas przewaga zaczęła topnieć, a biało-czerwone nie pozwalały żadnej piłce wpaść w parkiet. Niestety dla podopiecznych trenera Makowskiego, brakowało odpowiedniej komunikacji i to Czeszki miały piłkę setową. Wówczas zimną krwią wykazała się Sieczka, która mimo fatalnego przyjęcia skończyła trudną piłkę. Po chwili dołożyła punktową zagrywkę, a dzieło zwieńczyła kiwka Mileny Radeckiej. Polki wygrały 26:24.

W drugiej odsłonie zespoły zmieniały się na prowadzeniu. Punkty były zdobywane seriami raz przez jedne, raz przez drugie. Zespoły grały do pierwszego "przełamania". Kluczowym dla losów partii okazał się blok na Katarzynie Skowrońskiej-Dolacie, który dał prowadzenie Czeszkom w końcówce (19:20). W końcówce zabrakło koncentracji i skutecznego ataku. Polki nie były w stanie skończyć kolejnych zbić i poległy 21:25.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

W trzecim secie podopiecznym Makowskiego udało się poprawić się w ataku, jednak nie wystarczyło to, aby prowadzić chociażby na przerwie technicznej. Od pierwszej minuty odpoczynku siatkarki Carlo Parisiego grały tylko lepiej, bezwzględnie wykorzystując mankamenty po drugiej stronie siatki. Przewaga wzrosła nawet do pięciu punktów przewagi, co pozwoliło spokojnie prowadzić grę Czeszkom. Polki stać było tylko na niewielki zryw w końcówce. Niezagrożone przeciwniczki wyszły na prowadzenie w całym meczu i zagwarantowały sobie co najmniej jeden punkt meczowy.

Wydawało się, że czwarta partia musi być ostatnią częścią pojedynku. Szczególnie, kiedy tablica świetlna wskazywała rezultat 20:15 na korzyść rywalek biało-czerwonych. Oba zespoły pokazały jednak, że w siatkówce nie należy przypisywać zwycięstw, dopóki nie zabrzmi ostatni gwizdek sędziego. Na parkiecie pojawiła się Karolina Różycka i nieco pomogła koleżankom w ataku. Czeszki nie wytrzymały psychicznie. Zawiodła liderka Havlickova, która nie potrafiła skończyć ataku. Polki punkt po punkcie odrabiały straty. Doprowadziły do upragnionego remisu 23:23 i... Różycka zepsuła zagrywkę. Rywalki miały piłkę meczową w górze po złym odbiorze biało-czerwonych, ale jej nie wykorzystały. W kolejnej wymianie fantastycznym, pojedynczym blokiem popisała się Radecka, a Sieczka skończyła kolejną kontrę. Niemożliwe stało się faktem, Polki doprowadziły do tie-breaka!

Zespół z kraju nad Wisłą nie poszedł za ciosem. Wyrównana walka toczyła się do stanu 6:6. Wówczas świetnie w ataku poradziła sobie Różycka. Kolejne cztery akcje padły łupem rywalek i sytuacja biało-czerwonych stała się bardzo trudna. Polki po raz kolejny wykazały się olbrzymią determinacją, ale na dystansie tie-breaka nie udało się odrobić strat. Udało się obronić dwie piłki meczowe, ale przy trzeciej próbie Czeszki się już nie pomyliły.

Czechy - Polska 3:2 (24:26, 25:21, 25:21, 24:26, 15:12)

Czechy: Kosaanyiova, Havlickova, Monzoni, Vincourova, Plchotowa, Vanzurova, Jasova (libero) oraz Hodanova, Pastulova, Dostalova, Mljenkova.

Polska: Efimienko, Sieczka, Kąkolewska, Radecka, Skowrońska-Dolata, Kasprzak, Maj (libero) oraz Kosek, Konieczna, Wołosz, Różycka.

Źródło artykułu: