Emanuele Zanini: Dziwi mnie, że na ME nie ma systemu wideoweryfikacji

Reprezentacja Turcji dzielnie walczyła ze Słowacją w drugim meczu grupowym ME, ale ostatecznie przegrała 2:3. Trener Turków nie krył rozczarowania wobec decyzji sędziów oraz braku wideoweryfikacji.

Reprezentacja Turcji postawiła trudne warunki faworyzowanym przeciwnikom ze Słowacji. Prowadzili już 2:0, ale utrata sił i koncentracji kosztowała Turków utratę kolejnych dwóch partii. W tie-breaku podopieczni Emanuele Zaniniego stawiali opór, ale po kontrowersyjnych decyzjach sędziego ostatecznie przegrali ostatnią partię w meczu. - Słowacy mieli bardzo dobrą ławkę, z której skorzystali w tym spotkaniu. To zmiennicy pociągnęli grę swojego zespołu i to jest główna przyczyna naszej porażki. To przede wszystkim. Wtedy zmieniła się energia na boisku. My zaczęliśmy nieco opadać z sił, także mentalnie utraciliśmy koncentrację. Moi zawodnicy są inaczej zbudowani niż Słowacy - są mniejsi i nie są przygotowaniu jeszcze na taki wysiłek. Dlatego też w trzecim secie musiałem dać odpocząć Emre (Batur), gdyż nie był on w stanie rozegrać kolejnego seta na takim poziomie. Wtedy zmieniły się nieco emocje i gra zaczęła wyglądać nieco inaczej, na naszą niekorzyść - komentował spotkanie szkoleniowiec reprezentacji Turcji.

- Przede wszystkim problemem była koncentracja i jej utrata. Moi zawodnicy wypadli z gry, utracili kontakt z setem, oddalili się od prądu rzeki i nie udało się im niczego zmienić. Bo czasami oni zapominają, że siatkówka to nie tylko ataki. Nasz atakujący to rocznik 94, więc to wszystko jeszcze młodzi gracze, którzy potrzebują czasu. Ja go potrzebuję, by nieco zmienić ich mentalność i podejście do gry - dodaje po chwili włoski szkoleniowiec.

Dla Zaniniego nie jest zrozumiały fakt, iż na imprezie rangi mistrzowskiej nie ma możliwości skorzystania z wideoweryfikacji. - W tie-breaku przegrywa się minimalnie, to może być kwestia jednego bądź też dwóch punktów. I tak było w tym przypadku. I nie mogę zrozumieć dlaczego na takiej imprezie, gdzie jest wiele telewizji, nie ma systemu wideoweryfikacji. Nie mogę tego zrozumieć. A kilka sytuacji w meczu aż prosiło się o sprawdzenie - zakończył nieco zdenerwowany szkoleniowiec.

Z Gdańska dla SportoweFakty.pl,
Anna Kossabucka

Źródło artykułu: