Zacięty sparing w Jastrzębiu, górą gospodarze

Jastrzębski Węgiel rozegrał w sobotę pierwszy mecz w tym sezonie przed własną publicznością. Spotkanie z ZAK S.A. Kędzierzyn Koźle było ostatnią próbą sił przed nadchodzącymi rozgrywkami PlusLigi. Gospodarze nie zawiedli oczekiwań kibiców i pokonali odwiecznych rywali z Kędzierzyna, ale przede wszystkim pokazali siatkówkę dającą powody do optymizmu.

Jastrzębski Węgiel - ZAK S.A. Kędzierzyn - Koźle 3:2 (25:17, 25:23, 21:25, 27:29, 18:16)

Składy:

Jastrzębie: Prygiel, Freriks, Samica, Rafa, Jurkiewicz, Czarnowski, Rusek (L) oraz Yudin, Łomacz, Pęcherz.

Kędzierzyn: Szczerbaniuk, Novotny, Masny, Kaźmierczak, Martin, Ruciak, Mierzejewski (L).

Dokładnie tydzień przed startem Plusligi Jastrzębski Węgiel rozegrał ostatni mecz kontrolny z ZAK S.A. Kędzierzyn Koźle. Spragnieni siatkarskich zmagań śląscy kibice niemal w komplecie zjawili się, by dopingować swoich ulubieńców. I na pewno nie pożałowali sobotniego popołudnia spędzonego na hali w Szerokiej, bo obydwa zespoły pokazały niezłą próbkę swoich możliwości, a przede wszystkim zaprezentowały to, co kibice lubią najbardziej - zaciętą walkę, długie widowiskowe wymiany i ogromną dawkę emocji.

Gospodarze wystąpili bez chorego na grypę Marcina Grygiela i będącego na tygodniowym urlopie w Australii Banjamina Hardy. Siatkarze Krzysztofa Stelmacha przyjechali do Jastrzębia w komplecie, ale z kontuzjowanym Danem Lewisem, który nawet nie przebrał się w meczowy strój. - Mam małe problemy z kolanem, ale to nic poważnego. Odczuwam niewielki ból i trener postanowił, że będzie lepiej, jeśli nie wystąpię w spotkaniu z Jastrzębiem. Na inauguracyjny mecz z Resovią powinienem już być gotowy do gry - obiecał kanadyjski przyjmujący.

Jego miejsce zajął rodak Terence Martin i grał ze zmiennym szczęściem. Najwięcej problemów miał z przyjęciem zagrywki, którą jastrzębianie niemiłosiernie go męczyli. Dobry mecz w drużynie gości zagrali Michał Ruciak i Jakub Novotny. Były zawodnik AZS-u Olsztyn zaimponował swoją wszechstronnością, a czeski atakujący, nie po raz pierwszy zresztą, potwierdził europejska klasę.

Trener Roberto Santilli rozpoczął z Czarnowskim i Jurkiewiczem na środku. Obydwaj siatkarze nieźle zagrali blokiem, ale sporo problemów mieli z kończeniem ataków z krótkiej. Mimo dobrego przyjęcia w pierwszych dwóch setach, akcje środkiem były bez tempa i odpowiedniej mocy. To właśnie błędy na środku otworzyły serię pomyłek jastrzębian, spowodowały przegraną w trzecim secie i konieczność rozgrywania kolejnych partii. Roberto Santilli był jednak konsekwentny w swoim wyborze i do końca meczu pozostawił w polu gry wspomniany duet. - Miałem delikatną kontuzję, ale już jestem w pełni sił i do dyspozycji trenera. W meczu z Zaksą trener Santilli postawił na moich kolegów i zagrali dobrze - przekonywał obserwujący spotkanie z kwadratu Adam Nowik.

Świetnie zagrał francuski przyjmujący Guillaume Samica, który pokazał spory wachlarz indywidualnych umiejętności, zwłaszcza w polu zagrywki. To właśnie ten zawodnik przy wyniku 16:16 w tie breaku wszedł na serw, posłał rywalom dwa asy i przechylił szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu. - Samica i Hardy są sporym wzmocnieniem dla Jastrzębia. Francuz pokazał w meczu z Kędzierzynem próbkę swoich możliwości i mam nadzieję, że to tylko preludium do tego, co zaprezentuje w lidze. Sporo dobrej roboty wykonał też Rafa. Myślę, że nasi skrzydłowi będę siłą napędową zespołu i świetnie uzupełnią Roberta Prygla - ocenił Adam Nowik.

- To był mecz typowo szkoleniowy, ostatni przed rozpoczęciem ligi i wynik był sprawą drugorzędną. Fajnie, że wygraliśmy, bo Kędzierzyn na pewno będzie się liczyć w rywalizacji o medale, ale przede wszystkim, ważne że zagraliśmy dobry mecz - dodał.

- Spotkanie było pełne walki i mogło się podobać kibicom. Popełniliśmy za dużo błędów własnych, szczególnie w pierwszych dwóch setach. Potem toczyliśmy już z Jastrzębiem wyrównany bój. Myślę, że obydwie ekipy odegrają ważną rolę w nadchodzących rozgrywkach ligowych - skomentował Dan Lewis.

Komentarze (0)