Na kilkanaście dni przed startem rozgrywek władze PlusLigi zdecydowały się na wdrożenie przepisu znanego z meczów reprezentacji Polski. Wydłużona została przerwa pomiędzy drugim i trzecim setem do dziesięciu minut. Pozostałe, tak jak to miało miejsce do tej pory, trwają standardowo trzy minuty. Jak na to zapatrują się szkoleniowcy ligowych zespołów?
- Trzeba się do tego przyzwyczaić - odpowiada trener częstochowian Marek Kardos. - Zapewne na początku będzie z tym trochę trudności. Zdecydowanie mniejsze problemy z przystosowaniem się do tego wymogu mają sami kadrowicze, którzy znają już ten przepis z autopsji. Natomiast reszta ligi powinna się do tego dostosować i za dwa, trzy miesiące nie powinno być z tym większego problemu. Dla tego, który przegrywa po dwóch setach ten przepis jest dobry. Rozumiem, jeśli dany mecz pokazuje telewizja. Ale poza transmisjami nowa przerwa to jakiś absurd.
Co robią więc trenerzy, aby utrzymać formę drużyny z pierwszych dwóch setów? Ciekawy pomysł ma trener Transferu Bydgoszcz, Marian Kardas. - Tydzień temu przed meczem z AZS Częstochowa, podczas czwartkowego treningu, po godzinnym rozruchu, zeszliśmy do szatni na dziesięć minut i potem wróciliśmy ponownie na parkiet. Efekt był podobny do wspomnianego pojedynku, kiedy w trzecim secie wróciliśmy do gry. Wszystko zależy od punktu widzenia, czy ktoś przegrywa, czy wygrywa - podsumował Kardas.