Milena Sadurek odeszła z Bielska po zakończeniu sezonu. Zawodniczka szybko znalazła sobie nowego pracodawcę - Farmutil Piła, który przyjął ją z otwartymi rękami. Szczególnie z tego transferu był zadowolony trener Jerzy Matlak.
Tymczasem nie dawno okazało się, że działacze klubu BKS Aluprof Bielsko-Biała twierdzą, że Sadurek wciąż należy do nich. Dlatego też nie chcą wydać jej karty zawodniczej. - Sadurek podpisała z nami aneks do umowy, na podstawie którego ma jeszcze przez rok ważną umowę - tłumaczy całą sprawę prezes klubu z Bielska-Białej Czesław Świstak.
Jednak prawnicy wynajęci przez siatkarkę znaleźli jakieś niedomówienia w zapisach kontraktowych. Z związku z tym zawodniczka jest pewna swoich racji - Nie przejmuję się już tym, że ta sprawa ciągnie się tak długo. Moja umowa z BKS-em jest nieważna, koncentruję się na grze oraz treningach w Pile. Czekam spokojnie na rozpoczęcie ligi - wyjaśnia siatkarka na łamach Przeglądu Sportowego.