Pewnie piłkarskim kibicom nie mieści się to w głowie, ale w siatkarskiej Lidze Mistrzów wystąpi aż pięć polskich zespołów. W tym gronie są wprawdzie dwie drużyny żeńskie, lecz dla fanów "kopanej" to raczej żadne pocieszenie. Warto również dodać, że kluby znad Wisły spod znaku volleya nie tylko w tych elitarnych rozgrywkach uczestniczą. Zawsze walczą o czołowe lokaty, a Płomień Milowice w 1978 roku zdobył złoty medal Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, bo tak wtedy nazywano obecną Ligę Mistrzów. Jak będzie tym razem?
Zdecydowanie największe szanse na poważne zaistnienie w tegorocznej edycji wspomnianych rozgrywek ma obecny mistrz Polski, drużyna Asseco Resovii Rzeszów. Podopieczni Andrzeja Kowala teoretycznie wydają się być ekipą jeszcze silniejszą niż przed rokiem. Niestety, teoria to jedno, zaś praktyka to drugie. I właśnie praktyka z lat ubiegłych nakazuje nam ostrożność. Rzeszowianie prezentują bowiem mistrzowską formę dopiero w samych końcówkach sezonów, a do Final Four w średniej dyspozycji dotrzeć się nie da. Szkoleniowiec Resovii coś z tym fantem musi więc zrobić, tylko czy da radę?
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Wspólnie z najlepszą polską drużyną dwóch ostatnich sezonów reprezentować nasz kraj, w tym najważniejszym z siatkarskich pucharów w Europie, będą również ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębski Węgiel. W przeciągu kilku ostatnich sezonów, oba wspomniane zespoły zdołały po jednym razie zameldować się w turniejach finałowych LM. Z identycznym zresztą skutkiem, mizernym niestety. Czwarte lokaty pokazują, że sukcesem trzeba nazwać sam awans do najlepszej czwórki. Również obie drużyny przeszły przed obecnym sezonem przeobrażenia personalne. ZAKSA mniejsze, zaś jastrzębianie większe, co zresztą charakteryzuje tę drużynę od lat. Trudno zatem wyrokować, czy stać je na podobny wynik. Liczymy jednak na godne reprezentowanie biało-czerwonych barw i co najmniej wyjście z grup eliminacyjnych do fazy play-off.
PlusLiga, czyli rozgrywki męskie w naszym kraju, ma uznaną renomę w Europie. Nie można tego niestety powiedzieć o zmaganiach o mistrzostwo Polski naszych pań, zwanych obecnie Orlen Ligą. Tak też należy patrzeć na szanse naszej dwójki Atom Trefl Sopot - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza na uzyskanie dobrego wyniku w tegorocznej Lidze Mistrzyń. Podobnie jak u jastrzębian i kędzierzynian, w ekipach z Sopotu i Dąbrowy Górniczej zaszły spore zmiany osobowe w przerwie pomiędzy sezonami. Dyspozycja w lidze wskazuje, że znacznie bardziej odczuwa to drużyna z Zagłębia Dąbrowskiego i wyjście z grupy dla podopiecznych Waldemara Kawki może się okazać szczytem marzeń.
Atomówki wydają się być obecnie w nieco lepszej dyspozycji, co za dwa-trzy tygodnie może być nieprawdą. Kobiety zmienne przecież są i siatkarki nie są ewenementem w tej teorii. Nie ulega jednak wątpliwości, że podczas rywalizacji naszych żeńskich zespołów czeka nas wiele zwrotów sytuacji. Oby z jak największą liczbą happy-endów, a póki piłka w grze, wszystko jest możliwe.
Jak już wcześniej wspomniałem, teoria nie zawsze się sprawdza, zaś mądrzejsi jesteśmy dopiero po fakcie. Obyśmy podczas tegorocznych zmagań w Lidze Mistrzyń oraz Lidze Mistrzów byli świadkami wielu niespodzianek, ze szczególnym uwzględnieniem tych pozytywnych w wykonaniu naszych zespołów. Już nieraz byliśmy zaskakiwani znakomitymi wynikami polskich klubów, więc może raz jeszcze.
Marek Knopik