W minionej kolejce PlusLigi, jastrzębianie pokonali po emocjonującym meczu na wyjeździe ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:2. Gracze z Górnego Śląska mieli znakomitą okazję do wywalczenia kompletu punktów, ponieważ bardzo pewnie wygrali dwie pierwsze partie - 25:18. Zdaniem ich libero, spotkanie toczyło się w dużej mierze wedle zasady "kto zagrywa, ten wygrywa". - Na początku pierwszego oraz drugiego seta potrafiliśmy zaryzykować zagrywką i przyniosło to rezultat. Po powrocie z przerwy, w trzeciej i czwartej odsłonie kędzierzynianie zaczęli trochę mocniej serwować. Odrzucili nas od siatki i mieliśmy problem. Najważniejsze, że wygraliśmy tie-breaka, co bardzo mocno motywuje nas do dalszej pracy - wyjaśnia Damian Wojtaszek.
Już nie po raz pierwszy w sezonie 2013/2014, losy widowiska odmieniły się po 10-minutowej przerwie. - To dla mnie trochę dziwne. Szkoda, że taka przerwa jest. Mam nadzieję, że władze zadecydują, iż od kolejnego sezonu bądź od połowy obecnego po prostu wracamy normalnie do gry, bez żadnych pauz - komentuje zawodnik zespołu z Jastrzębia-Zdroju.
Pomimo zwycięstwa nad wicemistrzem Polski, gracze Lorenzo Bernardiego nie potrafili utrzymać jakości gry na dystansie całego spotkania. Zdaniem Wojtaszka, taka sytuacja nie jest w aktualnej chwili zaskoczeniem. - Jeździmy po całej Europie, gramy dwa razy w tygodniu. Wiadomo, że ta forma faluje: raz jest dobrze, a raz źle. Piękno siatkówki polega na tym, że trzeba sobie radzić w tych trudnych momentach - dodaje.
Skład Jastrzębskiego Węgla jest prawdziwą mieszanką różnych narodowości. Do brązowych medalistów Plusligi dołączyli przed sezonem zawodnicy pochodzący z 6 różnych krajów: Słowenii, Słowacji, Belgii, Francji, Kanady oraz Grecji. Jak zatem wygląda kwestia komunikacji wewnątrz zespołu? - Wszyscy rozmawiamy po angielsku. Niektórzy znają włoski, więc bardzo dobrze rozumieją się z trenerem. Nie ma żadnego problemu - kończy Wojtaszek.