Przegrana 0:3 z Cerrad Czarnymi Radom była dla Akademików trzecią w ciągu tygodnia porażką, i to w dodatku takim stosunkiem. - Nie jest przyjemnie, gdy w okresie siedmiu dni przegrywa się 0:9. Na pewno po takich porażkach jest mi przykro - nie ukrywa szkoleniowiec Politechniki Warszawskiej.
Według Jakuba Bednaruka jednym z powodów porażki warszawian jest udany występ rozgrywającego Czarnych, . - Bartek zagrał naprawdę dobre zawody, ciężko było go odczytać - twierdzi. - Ale tak się dzieje, gdy zespół pewny siebie staje naprzeciwko zespołu niepewnego.
Obniżone morale to sprawa dotkliwych porażek z drużynami ze Stambułu czy Olsztyna. - Teraz gramy siatkówkę do bólu przewidywalną, gdzie najprostsze rzeczy stanowią dla nas problem - komentuje opiekun AZS-u. Z zupełnie innym nastawieniem Politechnika rozpoczynała rozgrywki. - Tę pewność mieliśmy w zeszłym roku, czy nawet z półtora miesiąca temu. Graliśmy wtedy taką zwariowaną siatkówkę, z fantazją. Byliśmy wręcz bezczelni. W poprzednim sezonie po dobrych meczach mogłem się trochę "polansować". Teraz przyszedł moment, by wszystko wziąć na siebie.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Szkoleniowiec zespołu ze stolicy potwierdza, że nie ma co udoskonalać dobrze funkcjonujących elementów. - Przyznaję, że pomyliłem się w obliczeniach. Chciałem pewne rzeczy ulepszyć, a niestety trochę je zepsułem. Jak widać, lepsze jest wrogiem dobrego.
Jakub Bednaruk podkreśla, że młodzi siatkarze zagrali z dużym zaangażowaniem. - Nie mam pretensji do takich zawodników jak Szalpuk, Kaczorowski czy Smoliński. To chłopaki, którzy są rzuceni na głęboką wodę. Bardzo chcieli się pokazać z jak najlepszej strony, ale już na samym początku przeszkodzili nam w tym radomianie - podkreśla.
[b][urlz=https://twitter.com/SiatkowkaSF]
[/urlz][/b]