- Grupy A i D są znacznie silniejsze od pozostałych. Jeśli jednak chcemy myśleć o medalu, to musimy wygrać z każdym - mówi Teodor Salparow. Twierdzi, że Bułgaria to zespół, który ma wszelkie predyspozycje, by stać się numerem jeden w Europie, być może już podczas czempionatu w Izmirze. - Wszystko, czego teraz potrzebujemy, to dobry włoski sztab szkoleniowy, który zniweluje nasze braki w bloku i obronie, a do tego doda odpowiednią taktykę - uważa reprezentacyjny libero, wskazując jako najlepszych kandydatów na przyszłego szkoleniowca kadry Raula Lozano, Julio Velasco i Silvano Prandiego.
Podobny pogląd prezentuje kapitan ekipy z Bałkanów Plamen Konstantinow, który uchyla się od podawania konkretnych nazwisk, ale sugeruje, że federacja powinna zatrudnić zagranicznego fachowca. - Na obecnym etapie musi to być ktoś z zewnątrz, kto nada tej reprezentacji nowe oblicze, zmieni jej styl, a przede wszystkim będzie miał w głowie plan pracy na najbliższe cztery lata. Konstatntinow zaznacza, że nowego selekcjonera czeka budowanie kadry prawie od podstaw, a tego nie da się zrobić z dnia na dzień. Przyznaje też, że szczególni bliscy są mu Silvano Prandi i Julio Velasco. - Z obydwoma mam bardzo dobre relacje. Prandi to jeden z najbardziej utytułowanych włoskich trenerów,a jago wielką zaletą jest, że potrafi w każdym zespole dostrzec potencjał i go wydobyć.
Kapitan Bułgarów jest usatysfakcjonowany zestawem rywali na tureckim czempionacie. - Szczerze mówiąc, takie właśnie miałem życzenie - zdradza. Jego zdaniem, przy takim układzie sił Bułgaria z dużym prawdopodobieństwem awansuje do półfinału. - Potem, kiedy spadnie z nas presja, powinno już być tylko dobrze.
- Nie wiem czy w ogóle będę w reprezentacji na mistrzostwa Europy, bo nowy trener może mieć zupełnie inną koncepcję zespołu, niż Martin Stojew - mówi z kolei rozgrywający Andrej Żekow, wyznając że na razie nie ekscytuje się losowaniem. - Uważam jednak, że z rywalami, takimi jak Włochy cz Serbia lepiej jest się spotkać w fazie eliminacyjnej, niż na przykład w półfinale.