Ola Piskorska: Może zacznijmy od powiększenia ligi do dwunastu zespołów. Co było główną motywacją i czy teraz już po tych kilku kolejkach można to jakkolwiek ocenić?
Artur Popko, prezes PLPS S.A. i wiceprezes PZPS: To, że te miejscowości są tak zaangażowane i entuzjazm kibiców obu klubów pokazują, że na pewno warto było to zrobić, przede wszystkim dla tych kibiców właśnie. Na mecze w Bielsku przychodzi po trzy tysiące widzów, a w Radomiu tysiące ludzi stoją w kolejkach po bilety, których nie starcza dla wszystkich chętnych. Kolejne plusy są takie, że następni młodzi zawodnicy dostają szansę grania oraz to, że zasięg siatkówki w Polsce się rozszerza. To jest chyba najważniejsze. Choć ostateczną ocenę trzeba zostawić na koniec sezonu, to już dzisiaj widzimy, że obie drużyny grają nieźle i nie zaniżają poziomu sportowego ligi.
Czy jest plan, żeby poszerzać ligę dalej? Zespoły z Lubina i Będzina zgłaszały chęć akcesu, Camper Wyszków także, choć na razie nie spełnił warunku wejścia do czwórki.
- Myślę, że w drugiej części sezonu zaczniemy o tym rozmawiać. Nie możemy zapominać, że kalendarz nie jest z gumy i trzeba to wszystko zmieścić. Ale jeżeli będą kolejne zainteresowane kluby, które będą spełniały wymogi, to droga jest otwarta.
No i jak przy na przykład czternastu drużynach miałyby wyglądać rozgrywki, skoro już teraz reprezentanci narzekają? Rozważany jest podział na dywizje wzorem Superligi?
- To jest kwestia sposobu rozgrywania fazy play-off. Można ją tak ułożyć, żeby była krótsza albo dłuższa, w zależności od potrzeby. To jest wszystko do ustalenia. Najważniejsze, żeby było gdzie grać, komu grać i dla kogo grać.
Z ligi liczącej 10 zespołów trudno było kogoś wyrzucać, bo nie wypada mieć najmniejszej ligi w Europie. A czy teraz, w związku z poszerzaniem ligi PLPS S.A. bierze pod uwagę wyrzucenie z niej klubów, które nie dają sobie rady? Mają na przykład kumulujące się długi?
- Żyjemy w świecie gospodarki i praw ekonomii nikt nie oszuka. Niektórym jest łatwiej, niektórym trudniej, ale w dzisiejszej dobie zobowiązania są normalną rzeczą. One są raz szybciej płacone, raz wolniej. Mamy tego świadomość, że w niektórych miejscach jest to wolniej. A jeśli ktoś podejmuje walkę o przetrwanie, to trzeba po prostu pomagać takiemu komuś z jego kłopotami, a nie wyrzucać. Raz jest lepiej, raz jest gorzej, raz nie ma sponsorów, a raz są. To się zdarza i się będzie zdarzało w świecie gospodarki. Przede wszystkim trzeba pomóc.
Jest tajemnicą poliszynela, że w lidze są zespoły, które od lat dość regularnie nie płacą zobowiązań. Mają długi ciągnące się wstecz, a na bieżąco nie płacą nigdy.
- Chyba aż tak źle nie jest. Trzeba pamiętać, że wyrzucenie praktycznie zamyka drogę do spłacenia jakichkolwiek zobowiązań. W tym momencie się traci po prostu szansę.
W sytuacji degradacji do pierwszej ligi na przykład?
- Klub wtedy nie będzie miał już szansy na zgromadzenie środków na pokrycie długów.
Nadal, jak władze ligi oceniają sytuację, w której klub ostatnią pensję zapłacił za wrzesień i nie wiadomo kiedy zapłaci następną?
- Oficjalnie nic mi o takiej sytuacji gdziekolwiek nie wiadomo. Kluby to są spółki akcyjne i ich władze mają swoją odpowiedzialność. My się nie wtrącamy w ich życie gospodarcze, to są oddzielne podmioty, które są naszymi udziałowcami.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
[nextpage]
Ale jeżeli komisja licencyjna dostaje informacje o zaległościach wobec zawodników, to rozumiem, że nie powinna wydawać licencji klubowi na następny sezon?
- Tak powinno być. Tylko co to znaczy zaległości? To, że ktoś mówi, że ma zaległości, to ja też mogę powiedzieć, że pani jest mi winna sto tysięcy złotych.
Mam na myśli udowodnione na papierze niezapłacone zobowiązania.
- Takich nie było. U nas nie ma żadnych tego rodzaju dokumentów. Tylko kluby i zawodnicy mają świadomość oraz dokumenty, kto i ile zalega. Żeby stało się to nie tylko plotką, ale faktem, nam również znanym, to zawodnik musi wystąpić z wezwaniem do zapłaty, albo z roszczeniem. A ja tylko słyszę, że nie płacą i nie płacą, ale nikt nie występuje. Wiem, że jak dotąd do sądu polubownego zgłosił się jeden zawodnik i zaległości zostały mu wypłacone. Trudno jest nam oceniać sytuację nie mając żadnych dokumentów.
Czyli rozumiem, że na wyrzucanie kogokolwiek się nie zanosi. Przed decyzją o poszerzeniu ligi władze postanowiły ligę zamknąć, czy też otworzyć, co wywołało wiele kontrowersji. Jaki jest pana zdaniem główny efekt decyzji sprzed dwóch sezonów?
- Najważniejsze, to jest to, że wszyscy przestali grać do dołu, tylko grają do góry. Liczy się zwycięzca i jak najwięcej wygranych meczów. Dzisiaj bycie ostatnim to jest po prostu wstyd. Wszyscy walczą o to, żeby być jak najwyżej, nikt już nie gra o utrzymanie tylko. To jest bardzo pozytywne, że gramy do góry, a nie do dołu, jest więcej sportowego ducha w tym wszystkim, a o to nam też chodziło.
Ale mecze o dziewiąte miejsce mają w sobie bardzo mało ducha sportowego? Po co one są w ogóle grane?
- Głównie po to, żeby zespoły spoza play-off nie kończyły sezonu zbyt wcześnie, nie mając już meczów o utrzymanie. Kluby mogą wtedy ogrywać młodych zawodników, przygotowywać strategię na następny sezon. Zawodnicy i tak są zakontraktowani na sezon, dlaczego mieliby nie grać? W sporcie zawodowym powinno się odpoczywać 30 dni w roku, a nie cztery miesiące, jak chcieliby niektórzy. Poza tym jest o co walczyć - żeby nie zająć ostatniego miejsca. Wedle nowego regulaminu zespół dwukrotnie ostatni jest poddawany weryfikacji.
Czy pana zdaniem można powiedzieć, że poziom PlusLigi rośnie? Bo jednak w ostatnim czasie nawet i nasze polskie gwiazdy odchodzą do bogatszych lig, a do nas przychodzą z zagranicy zawodnicy z tzw. średniej półki.
- Trudno to tak prosto ocenić, czy rośnie poziom, czy nie rośnie. W ostatnich mistrzostwach Europy na 16 zespołów w 13 reprezentacjach grali przedstawiciele PlusLigi, to o czymś świadczy. Nasza liga na pewno jest międzynarodowa i jeżeli ściągamy obcokrajowców, to zwykle aktualnych lub byłych reprezentantów swojego kraju, nawet jeżeli nie te największe gwiazdy. Poziom sportowy nie odbiega wiele od ligi rosyjskiej, moim zdaniem u nas jest nawet ciekawiej, bo mamy bardziej wyrównane zespoły. Każdy może wygrać z każdym i wyniki kolejek są nie do przewidzenia. Na pewno w Polsce poprawiły się warunki w klubach, kiedyś tylko te najlepsze miały naprawdę profesjonalne zaplecze i sztab, teraz mają wszystkie. Poza tym nieustannie podnosi się jakość trenowania. Na dwanaście zespołów mamy 9 młodych, polskich trenerów, proszę zwrócić na to uwagę. I wszyscy pracują w tym samym systemie, a dzięki związkowi mają dostęp do wszystkich nowoczesnych materiałów. Myślę, że w ciągu 3-4 lat będziemy mieli masę świetnych polskich trenerów, którzy będą pracowali w całej Europie, jak kiedyś Włosi.
A propos międzynarodowości naszej ligi - zawodnicy z polskim paszportem grają w klubach jako Polacy, nawet jeżeli są reprezentantami innego kraju. Podobno władze ligi chcą to zmienić?
- Owszem, jest koncepcja, żeby decydujący był nie paszport, a certyfikat, czyli czy zawodnik jest zarejestrowany w federacji polskiej czy innego kraju. Myślę, że ona wkrótce wejdzie w życie.
Wkrótce czyli kiedy? Czy to może wejść od następnego sezonu?
- Może od następnego albo od jeszcze następnego. Musimy się dokładnie temu przyjrzeć, policzyć, ilu w lidze jest zawodników polskich, ilu zagranicznych, ilu z polskim paszportem, ale innym certyfikatem. Dla jednego czy dwóch nie warto zmieniać przepisów. Kiedyś, przypominam, cieszyliśmy się, że zawodnicy zagraniczni z polskim pochodzeniem wracają do Polski. Tak jak Łasko, tu urodzony, trudno go nazwać obcokrajowcem.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
[nextpage]
Ale jednak gra czy grał w reprezentacji włoskiej. Porozmawiajmy w takim razie o wideoweryfikacji. Miała być od tego sezonu możliwość weryfikacji bloku, a na razie tego nie ma.
- Pojawi się jeszcze w tym sezonie. Jest testowana i powinna lada moment wejść do użytku.
A dlaczego wideoweryfikacja we Włoszech może być pokazywana publicznie na telebimach i w telewizji, a u nas nie?
- Przecież była pokazywana przy Lidze Światowej. I z czasem w PlusLidze też będzie, tylko to wymaga dostosowania systemów, bo to są techniczne kwestie przeniesienia obrazu z kamery challengowej na telewizyjną.
W zeszłym sezonie ostatnia kolejka była rozgrywana na przestrzeni trzech dni i było w tej sprawie wiele protestów, czy to się zmieni w tym roku? Będzie tego samego dnia o tej samej godzinie?
- To będzie zależało od wielu czynników, na przykład telewizja woli trzy transmisje z kolejki, a nie jedną. A to są ciekawe dla kibiców mecze i warto je pokazywać. Poza tym nie wszystkie hale są dostępne w tym samym terminie. Postaramy się, żeby te mecze były jak najbliżej siebie godzinowo. Poza tym nie przesadzajmy z tym wybieraniem sobie przeciwników.
Było na ten temat wiele kontrowersji i niejedna konferencja prasowa została temu poświęcona w zeszłym roku.
- Od 13 lat co roku są te same kontrowersje i te same dyskusje.
Granie tego samego dnia niewątpliwie by je wyeliminowało.
- Skończyło by się tak samo. Jak ktoś chce sobie coś ułożyć, to sobie ułoży tak czy inaczej.
Kończąc temat ligi w takim razie, jakie są cele władz na najbliższe lata?
- Po pierwsze staramy się podciągnąć ORLEN Ligę do poziomu PlusLigi, wprowadzając tam zmiany, które już funkcjonują w męskich rozgrywkach, na przykład zamknięcie ligi. Po drugie dążymy do pokazywania wszystkich spotkań w kolejce, będziemy próbowali to zrealizować w przyszłym sezonie.
Pamiętam, że taka próba już była. Miały być dwa spotkania transmitowane w telewizji i dwa dodatkowo na Ipli. Ale to nie trwało długo.
- Wtedy ta usługa okazała się za droga i świadomie z niej zrezygnowaliśmy. Teraz jest też o wiele szybszy i dostępniejszy Internet, co może pomóc. Wtedy oglądalność była na poziomie kilku tysięcy, teraz spodziewamy się znacznie większej, i wtedy ta inwestycja będzie miała sens.
Rozmawiała Ola Piskorska
W drugiej części pytaliśmy pana prezesa Artura Popko m.in. o przyczyny porażek polskiej reprezentacji, o nowego szkoleniowca, o niesymetryczny podział grup na ME 2013 oraz o przygotowania do MŚ 2014. Ukaże się już wkrótce!
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!