I liga: Wyrównany pojedynek w Będzinie

Spotkanie MKS-u MOS-u Będzin i BBTS-u Bielsko - Biała przez wielu ekspertów typowane było na mecz kolejki, gdyż zmierzyły się zespoły zajmujące pierwsze i drugie miejsce w tabeli I ligi. Rzeczywiście, emocji nie zabrakło, a będzinianie - nie bez problemów - pokonali swoich przeciwników 3:2 (25:23, 23:25, 25:21, 20:25, 15:11).

Pojedynek lepiej rozpoczął się dla MKS-u, który w pierwszej partii pokonał gości z Bielska -Białej do 23. Jak się później okazało, całe spotkanie było podobnie wyrównane, a gra toczyła się punkt za punkt.

Po trzeciej odsłonie, którą będzinianie wygrali do 21, wydawało się, że gospodarzom, mimo oporu rywali, uda się zdobyć komplet punktów. W tym secie wyróżniającym zawodnikiem był Bartosz Dzierżanowski, który skutecznie blokował akcje rywali, a sam - celnie atakował. Niestety, siatkarz doznał urazu - skręcił kostkę - i musiał opuścić parkiet. Kolejna kontuzja stawia zespół z Będzina w trudnej sytuacji, bo tydzień temu kontuzję odniósł inny środkowy - Grzegorz Nowak i trener Albert Semeniuk ma do dyspozycji tylko jednego środkowego, Przemysława Kasperka.

W spotkaniu negatywną rolę odegrali sędziowie, którzy często się mylili, a momentami wprowadzali spory chaos na parkiecie. Po jednej z akcji przyznawali punkt raz jednej, raz drugiej drużynie, później wprowadzili zamieszanie przy zmianie zawodników w drużynie gości. Kontrowersyjne decyzje arbitrów najbardziej irytowały najbardziej doświadczonych graczy zespołu z Będzina - Rafała Legienia i Piotra Gabrycha.

Ostatni set był czystą formalnością, gdyż gospodarze od początku wysoko prowadzili (6:2) i spokojnie utrzymali przewagę na końca spotkania.

W drużynie gości wyróżniającą się postacią był - pochodzący z Czeladzi - Tomasz Tomczyk, który w przeszłości reprezentował barwy będzińskiego klubu, a obecnie jest zawodnikiem Płomień S.A. Sosnowiec, wypożyczonym do bielskiego klubu. W opinii tego gracza to gospodarze byli faworytami sobotniego spotkania. Przegrana BBTS-u nie przesądza jednak o czymkolwiek i zawodnik ma nadzieję, że zarówno bielszczanie, jak i MKS MOS, na koniec rozgrywek będzie walczyć o awans do Plus Ligi.

Trener BBTS-u, Grzegorz Wagner nie maiał do swoich podopiecznych pretensji o przegranie spotkania, bo gra zespołu wyglądała całkiem i jeden punkt należał się bielszczanom. Szkoleniowiec zastanawia się tylko, czy wynik nie byłby korzystniejszy, gdyby nie zbyt łatwo wygrany czwarty set – zawodnicy z Bielska zbyt się rozluźnili i pogubili kilka punktów na otwarcie tie - breaka, których już nie zdołali odrobić.

Alberta Semeniuka, trenera drużyny z Będzina nieco martwi dyspozycja zawodników na własnym parkiecie. Na wyjazdach jego zespół gra niemal bezbłędnie, z dużą pewnością we własne umiejętności, ale we własnej hali coś zacina się w będzińskich zawodnikach. Szkoleniowiec nie wie czy jest to spowodowane tremą przed publicznością, czy innymi sprawami, na pewno musi nad tym popracować. Albert Semeniuk przypomina, że celem MKS-u MOS-u jest nadal walka o pierwszą czwórkę, choć liga jest wyrównana i wszystko może się tutaj zdarzyć.

Dla doświadczonego Piotra Gabrycha najważniejsza była wygrana. Siatkarz cieszył się, że jego drużyna jest na czele tabeli, odnosząc ważne zwycięstwo na własnym parkiecie. Zawodnik trochę żałował, że będzinianie zdobyli tylko dwa punkty, bo spokojnie mogli zgarnąć cały komplet. Zdaniem Gabrycha gra MKS-u MOS-u Będzin wygląda dobrze, ale jak poprawione zostaną niektóre elementy, będzie jeszcze lepiej.

MKS MOS Interpromex Będzin - BBTS Bielsko Biała 3:2 (25:23, 23:25, 25:21, 20:25, 15:11)

MKS MOS Będzin: Kasperek, Syguła, Dzierżanowski, Łapuszyński, Legień, Gabrych, Potera (libero) oraz Miller, Leszczawski, Zborowski, Mędrzyk, Kantor

BBTS Bielsko - Biała: Pająk, Gaca, Kałasz, Tomczyk, Jaszewski, Mikołajczak, Sufa (libero) oraz Kusaj, Król, Bielicki, Jajszczak

Źródło artykułu: