Chociaż bełchatowska Skra nie jest już najlepszym polskim zespołem, to mecze z udziałem tych siatkarzy w dalszym ciągu cieszą się sporym powodzeniem. Przed sobotnim pojedynkiem w Bydgoszczy trybuny w "Łuczniczce" zaczęły zapełniać się już godzinę przed pierwszym gwizdkiem, chociaż tym razem do było kompletu widzów sporo zabrakło, co miejscowemu klubowi chwały nie przynosi.
Przed tym spotkaniem było mnóstwo sentymentów i gestów przyjaźni, ale skończyły się one tuż po rozgrzewce. Mecz zaczął się źle dla gospodarzy, którzy po skutecznym ataku Karola Kłosa przegrywali już 4:2. Od tego momentu Skra konsekwentnie budowała swoją przewagę, a bydgoszczanie momentami byli bezradni. W ataku nie mylili się Daniel Pliński i Mariusz Wlazły, czego nie można było powiedzieć o siatkarzach Transferu i przewaga przyjezdnych szybko wzrosła do stanu 11:4. Po przerwie technicznej trener Marian Kardas wprowadził kilka zmian w zespole, ale ich efekt był bardzo krótkotrwały, bo bełchatowska maszyna ani chwilę się nie zatrzymywała. Po "bombie" Wlazłego przyjezdni prowadzili już 21:12 i szybko zmierzali do zakończenia seta. W końcówce bydgoszczanie obronili jeszcze trzy piłki setowe, ale w kolejnej akcji Marcin Wika zaserwował w aut i Skra wgrała 25:17.
Drugi set, przynajmniej na początku, nie był już tak jednostronnym widowiskiem. Bydgoszczanie kończyli więcej ataków i na początku partii toczyli wyrównany bój z rywalami, ale ten obraz zmienił się po przerwie technicznej. Bełchatowianie zaczęli odskakiwać gospodarzom, a po dwukrotnym zablokowaniu Carson Clarka prowadzili już 13:8. Od tego momentu sytuacja stała się klarowna, bo Skra znowu zaczęła budować swoją przewagę. Po ataku Samuela Tuia bełchatowianie prowadzili już 17:10 i stało się jasne, że gospodarzom trudno będzie odwrócić losy tego spotkania. Ostatnie akcje to prawdziwy pokaz siły przyjezdnych - od stanu 19:14 oddali rywalom tylko jeden punkt i to po zepsutej zagrywce.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Dwa błyskawicznie wygrane partie i dziesięciominutowa przerwa musiały nieco rozkojarzyć siatkarzy Skry, bo w trzecim secie nie popisywali się już taką skutecznością. Na przerwie technicznej Transfer prowadził już nawet 8:5, ale przyjezdni szybko skontrowali i po skutecznym bloku było już 10:10. Gospodarze tym razem nie oddali jednak pola bez walki, a duża w zasługa Marcina Walińskiego, który dobrze wprowadził się do gry i Clarka, który zdecydowanie poprawił swoją skuteczność w ataku. Transfer na drugiej przerwie technicznej prowadził dwoma "oczkami", ale po powrocie na boisko bydgoszczanie stanęli w miejscu, bo Skra wygrała kolejne cztery akcje. Gospodarze nie podnieśli się już po tym ciosie, przegrali do 20 i 0:3 w całym meczu.
Transfer Bydgoszcz - Skra Bełchatów 0:3 (17:25, 15:25, 20:25)
Transfer: Woicki, Portundo, Clark, Wika, Jurkiewicz, Nowakowski, Bonisławski (libero) oraz Waliński, Janeczek, Salas, Wieczorek.
Skra: Uniarte, Tuia, Wlazły, Pliński, Kłos, Conte, Zatorski (libero).
MVP: Nicolas Uriarte.