Lorenzo Bernardi: Jesteśmy w gronie najlepszych

Szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla nie krył radości z awansu do kolejnej rundy po zwycięskim meczu przeciwko Hypo Tirol Innsbruck.

Podopieczni włoskiego szkoleniowca po raz drugi w fazie grupowej Ligi Mistrzów pokonali zespół Stefana Chrtianskiego. Wygrana za trzy punkty zapewniła jastrzębianom kwalifikację do kolejnej rundy z drugiego miejsca grupy F.

- Naszym celem było zakwalifikowanie się do rundy play off Ligi Mistrzów i po tym meczu na 100 procent możemy powiedzieć, że jesteśmy w gronie dwunastu najlepszych zespołów w Europie - przyznał po meczu z Hypo Tirol Innsbruck, Lorenzo Bernardi[i].

W Austrii Lorenzo Bernardi wreszcie mógł skorzystać z Nicolasa Marechala
W Austrii Lorenzo Bernardi wreszcie mógł skorzystać z Nicolasa Marechala

[/i]Trener Jastrzębskiego Węgla w pierwszej szóstce desygnował do gry Patryka Czarnowskiego, a w czwartym secie po raz pierwszy w tym sezonie wpuścił Nicolasa Marechala. Polski środkowy zdobył we wtorek 11 punktów i atakował z 73% skutecznością. Z kolei Francuz z polskim paszportem zapisał na swoim koncie pierwsze dwa oczka dla pomarańczowych.

- Faktycznie dokonałem wielu zmian w zespole, ale wpuszczając w tak ważnym meczu na plac gry Patryka Czarnowskiego oraz Nicolasa Marechala, którzy wracają po urazach, nie miałem żadnych obaw. Dla Nico był to dopiero pierwszy krok. Wreszcie poczuł zapach boiska, a jak wiadomo co innego trening, a co innego mecz. Patryk zagrał bardzo dobry mecz w ataku i bloku, co odzwierciedlają statystyki. Jest ważnym ogniwem zespołu. Jeśli nie wypróbowałbym ich w tak istotnym meczu, nie wiedziałbym do końca, na ile mogę na nich liczyć w innych trudnych spotkaniach, które nas czekają. Poza tym nikt nie wie, co się wydarzy w przyszłości, dlatego lepiej mieć sprawdzoną możliwie jak najszerszą kadrę zespołu - twierdzi opiekun brązowych medalistów PlusLigi.

Radości z awansu nie krył również kapitan Jastrzębskiego Węgla Michał Łasko. - Oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku. Drużyna z Innsbrucka grała ostatni mecz w Lidze Mistrzów przed własną publicznością i nie miała nic do stracenia. Wyszli na boisko bez żadnej presji, my natomiast ze świadomością, że musimy wygrać przynajmniej dwa sety, żeby zagwarantować sobie awans do kolejnej rundy albo za trzy punkty, chcąc zachować szansę na odbicie pierwszego miejsca Halkbankowi Ankara. Nie pozostało to bez wpływu na losy poszczególnych setów. Wyszła z tego zacięta walka. Na szczęście po pierwszym secie nasza gra wyglądała już lepiej i wygraliśmy to spotkanie - przyznał reprezentant Italii, który przeciwko Austriakom zdobył osiemnaście punktów.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)