Spokojne święta dla kielczan. Effector ograł BBTS - relacja z meczu Effector Kielce - BBTS Bielsko-Biała

W spotkaniu zamykającym 11. serię gier w siatkarskiej PlusLidze zawodnicy Effectora Kielce pokonali we własnej hali zespół tegorocznego beniaminka, BBTS Bielsko-Biała 3:1. MVP został Bartosz Sufa.

Pojedynek sąsiadów z tabeli - dziewiątego Effectora z dziesiątym BBTS-em - miał ogromne znacznie dla obu ekip. Kielczanie do ostatniego w tym roku meczu PlusLigi przystępowali z serią czterech porażek z rzędu. Swoje do udowodnienie mieli również goście, którzy na wyjazdach ugrali dotychczas zaledwie dwa sety i do stolicy woj. świętokrzyskiego przyjechali z nadzieją na przełamanie.

Spotkanie lepiej rozpoczęli podopieczni Dariusz Daszkiewicza, którzy szybko zyskali przewagę (4:1). Po pierwszych piłkach można było odnieść wrażenie, że goście wyszli na parkiet zbyt spięci, czego efektem były m.in. pomyłki Michała Błońskiego i Jose Luisa Gonzaleza (6:2). Czas wzięty przez trener Bułkowskiego pozwolił bielszczanom odrobinę zniwelować straty, ale i tak na pierwszej przerwie technicznej prowadzili kielczanie 8:6. Kilka chwil później piłkę na aut wyrzucił Dawida Dryja i na tablicy wyników pojawił się pierwszy remis (10:10). Fragment lepszej gry w wykonaniu siatkarzy BBTS-u nie przełożył się jednak na objęcie przez nich prowadzenia. W kolejnych akcjach to gospodarze znów zdołali odskoczyć bielszczanom, a swoje akcje z powodzeniem kończyli Cristian Poglajen i Sławomir Jungiewicz (16:12). Goście nie składali jednak broni i dzięki dobrej akcji Gonzaleza i zablokowaniu Łukasza Polańskiego zniwelowali straty do jednego oczka (17:16), natomiast atak ze środka Tomasza Kalembki po raz kolejny pozwolił wyrównać stan rywalizacji (19:19). Walka punkt za punkt trwała do stanu 22:22. Fatalny błąd w ataku Adriana Staszewskiego sprawił, że to goście stanęli przed szansą zwycięstwa z czego ostatecznie skorzystali wygrywając po asie serwisowym Jose Luisa Gonzaleza (22:25).

Podrażnieni niepowodzeniem w pierwszej partii gracze Effectora zabrali się ostro do pracy (5:1). Kolejne punkty na swoim koncie zapisali Polański i Poglajen. Siatkarze z Bielska-Białej znów pokazali, że są nastawienie bardzo bojowo i dzięki dwóm z rzędu udanym blokom zbliżyli się do gospodarzy (6:5). Pierwsza przerwa techniczna w drugim secie padła jednak łupem kielczan. Swój pierwszy atak skończył wówczas wprowadzony za Jungiewicza Bruno Romanutti (8:6). Roszada na pozycji atakującego ożywiła grę ekipy trenera Daszkiewicza (12:8). Na punktowe ataki Romanuttiego i Poglajena próbował odpowiadać trzeci z Argentyńczyków obecnych na parkiecie Hali Legionów, Jose Luis Gonzalez. To jednak nie powstrzymywało rozpędzających się z akcji na akcję kielczan, którzy na drugą przerwę techniczną schodzili prowadząc 16:11. Niesienie głośnym dopingiem zawodnicy Effectora w kolejnych minutach kontrolowali przebieg meczu (20:14). Sprawę gospodarzom ułatwiały proste błędy zawodników BBTS-u, m.in. Michała Błońskiego i Bartosza Buniaka, ale nie tylko. Efektowne ataki Romanuttiego i Polańskiego także przybliżył kielczan do wygrania drugiej partii (24:16), która ostatecznie padła ich łupem po nieudanej obronie bielszczan (25:17).

Początek trzeciego seta zwiastował bardzo wyrównaną rywalizację (5:5). Sytuacja nieznacznie zmieniła się tuż przed pierwszą przerwą techniczną. Wtedy też udanym atakiem popisał się Bruno Romanutti (8:6). Delikatna przewaga gospodarzy została jednak błyskawicznie zmarnowana (10:10). Po autowym ataku Poglajna przez kolejnych kilka akcji wynik cały czas oscylował w okolicach remisu (16:16). Duża w tym zasługa błędów w polu serwisowym, ale też zawodników broniących obu drużyn, którzy mieli problemy z powstrzymywaniem mocnych ataków ze skrzydeł. Końcówka trzeciej partii upłynęła pod znakiem emocjonującej gry na przewagi i rywalizacji argentyńskich atakujących (22:22). Na udane ataki Bruno Romanuttiego niemalże błyskawicznie odpowiadał Jose Luis Gonzalez (24:24). Ostatecznie więcej zimnej krwi zachowali gracze Dariusza Daszkiewicza, którzy wygrali 26:24.

Czwartą odsłonę znacznie lepiej rozpoczęli kielczanie, którzy za sprawą m.in. trzech asów serwisowych - jednego Romanuttiego i dwóch Łukasza Polańskiego - prowadzili 6:2. Bielszczanie szybko rzucili się do odrabiania strat, ale na pierwszą przerwę techniczną w lepszych humorach schodzili ich rywale (8:4). Dobre akcje Martina Vlka czy Bartosza Buniaka to było zbyt mało, aby zniwelować przewagę, jaką systematycznie budowali sobie siatkarze Effectora (14:8). Tuż po drugiej przerwie technicznej sprytem na siatce wykazał się Cristian Poglajen (17:10). Grający z coraz większą swobodą gospodarze po atakach Adriana Buchowskiego i wyróżniającego się dziś w ekipie z Kielc Bruno Romanuttiego pewnie kroczyli po końcowy sukces (20:11). Ostatnia piłka poniedziałkowego meczu należała do miejscowych, którym ważne 3 punkty i spokojne święta zapewnił Adrian Buchowski (25:15).

Effector Kielce - BBTS Bielsko-Biała 3:1 (22:25, 25:17, 26:24, 25:15)

Effector Kielce: Jungiewicz, Lipiński, Staszewski, Poglajen, Polański, Dryja, Sufa (libero) oraz Bieniek, Romanutti, Buchowski, Wolański.

BBTS Bielsko-Biała: Fijałek, Błoński, Kalembka, Gonzalez, Buniak, Bućko, Swaczyna (libero) oraz Vlk, Kwasowski, Akimenka.

MVP: Bartosz Sufa (Effector).

[b]Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

[/b]

Źródło artykułu: