Gra nie była ładna, ale najważniejsze, że skuteczna - komentarze po meczu Effector Kielce - BBTS Bielsko-Biała

W Kielcach odetchnęli z ulgą. - W końcu drużyna przeciwna pogratulowała nam wygranego meczu - mówił po spotkaniu z BBTS-em Bielsko-Biała kapitan Effectora, Piotr Lipiński.

Grzegorz Kokociński (kapitan (BBTS-u Bielsko-Biała): Gratulacje dla zespołu z Kielc. Zainkasowali komplet punktów. Żałujemy tego spotkania, bo można było ugrać tutaj jeden punkt. Niestety w nasze szeregi wdarła się nerwowość, zwłaszcza w końcówce trzeciego seta. 10-minitowa przerwa co prawda można powiedzieć, że nam pomogła, ale znowu zdarzyła się pechowa końcówka. Jedna-dwie nieskończone piłki i przegraliśmy. Czwarty set to już historia. Oddaliśmy go praktycznie bez walki. Nie tak wyobrażaliśmy sobie zakończenie tego roku. Zagraliśmy trochę słabiej niż w meczu z Czarnymi. Wiedzieliśmy, że kielczanie będą zmotywowani, bo przegrali ostatnio w Bydgoszczy i na pewno chcieli sobie odbić to na nas i to im się udało.

Piotr Lipiński (kapitan Effectora Kielce): W końcu drużyna przeciwna pogratulowała nam wygranego meczu. Ostatnio nie mogliśmy zdobyć nawet punktu. Pierwszy set był bardzo nerwowy. Prowadziliśmy dwoma-czterema punktami, Bielsko nas w końcówce trochę przydusiło i dwoma piłkami wygrało. Później trochę uspokoiliśmy swoją grę. Może odrobinę za szybko chcieliśmy wygrać ten mecz. Graliśmy swoje, to co potrafimy. Na pewno nie jest jeszcze to, co powinniśmy grać. Jeszcze mamy duże rezerwy, ale cieszymy się z tych punktów. Przed nami teraz święta. Odpoczniemy trzy dni i znowu wracamy do pracy, bo zaczynamy drugą rundę. Najważniejsze jest dla nas żeby zdobywać punkty z drużynami, które są w naszym zasięgu, a powalczyć z tymi, które są teoretycznie silniejsze. Życzymy sobie jeszcze lepszej gry.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Janusz Bułkowski (trener BBTS-u Bielsko-Biała): Był to mecz grany falami. Pierwszy set to z pewnością gra nerwów. Być może my odrobinę wcześniej uspokoiliśmy te nerwy i dzięki temu wygraliśmy. Myślałem, że pójdziemy za ciosem, niestety nic takiego się nie stało. Przegraliśmy dosyć zdecydowanie drugiego seta. Wyciągnęliśmy wnioski, zauważyliśmy, że gospodarze nie grają dużo krótkiej, a częściej prawym skrzydłem. Staraliśmy się to jakoś zdetronizować. Romanutti był wyróżniającą się postacią w zespole z Kielc i nie potrafiliśmy go powstrzymać. Problemem było również to, że nie ustrzegliśmy się błędów, szczególnie w końcówce trzeciego seta i gospodarze to skrzętnie wykorzystali. Czwarta partia tak naprawdę została przez nas oddana bez wiary w to, że możemy wygrać, albo przynajmniej wywieźć jeden punkt z Kielc.

Dariusz Daszkiewicz (trener Effectora Kielce): Wiedzieliśmy, że będzie nas czekał ciężki mecz. Byliśmy po serii czterech porażek i nie grało nam się łatwo. Bardzo ciężko było nam wejść w to spotkanie. Było bardzo nerwowo praktycznie przez cały tydzień przygotowań do tego meczu. Powtarzaliśmy sobie, że wiele będzie zależało od błędów własnych. W pierwszym secie nie udało nam się ich uniknąć, bo popełniliśmy ich aż dziesięć. Od drugiego seta praktycznie ograniczyliśmy te błędy do minimum, bo w każdym następnym secie było ich tylko trzy i myślę, że to było kluczowe. Bardzo cieszę się z tych trzech punktów. Można mieć dużo zastrzeżeń do naszej gry. Nie była ona może ładna, ale najważniejsze, że była skuteczna.

Źródło artykułu: