Agnieszka Bednarek-Kasza liczyła na to, że do zdrowia wróci jak najszybciej. Przed rozpoczęciem sezonu przewidywania lekarzy były o wiele bardziej optymistyczne, niż okazało się to w rzeczywistości.
- Czas zaczął się wydłużać, trwało to i trwało, aż w końcu nie chciałam o tym myśleć. Ciągnęło się to od maja i czułam, jakby nie było mnie bardzo, bardzo długo - mówi środkowa Chemika Police.
W jednym z ostatnich spotkań beniaminka rekonwalescentka weszła na boisko i dała zmianę zadaniową. Trener Mariusz Wiktorowicz sukcesywnie chce dawać jej szanse, ale trzeba to robić z rozsądkiem, pod opieką lekarzy.
- Trudno to nazwać powrotem. Dla mnie to jeszcze takie trochę błądzenie we mgle. . Pomijając już aspekt zdrowotny, problemem staje się brak obycia w przebywaniu na boisku. Nie ma takiego rytmu, tego, co było kiedyś normą. Dopiero po takim doświadczeniu dochodzi się do przekonania, jak wiele czynności, działań i rzeczy, które wcześniej były naturalne i oczywiste, teraz trzeba wyćwiczyć. Mam świadomość, że jeszcze musi minąć jakiś czas, abym dobrze czuła się na boisku, żebym nabrała pewności w każdym zagraniu i była sobą w stu procentach. Oby stało się to jak najszybciej i postępowało z dnia na dzień. Jestem wobec siebie bardzo wymagająca, więc zdaję sobie sprawę, jak wiele pracy jeszcze mnie czeka - dodaje.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!