Mariusz Wiktorowicz zagwarantował Chemikowi Police awans do ekstraklasy, a w niej pierwsze miejsce w ligowej tabeli na półmetku rozgrywek. To wszystko okazało się za mało i klub rozwiązał umowę za porozumieniem stron.
- Jestem trochę tym wszystkim zaskoczony. Zostałem zaproszony na spotkanie i poinformowany, że to koniec mojej pracy w Policach. Być może jestem też trochę zły, bo bardzo lubiłem tę pracę. Zżyłem się z dziewczynami, zależy mi na wynikach klubu. To był bardzo dobry czas, zarówno dla mnie, jak i dla drużyny. Udało się wywalczyć awans, teraz jesteśmy liderem tabeli. Dużo się tu nauczyłem - mówi Mariusz Wiktorowicz.
W rozmowach z zawodniczkami można było odnieść wrażenie, że cenią sobie trenera Wiktorowicza i lubią z nim współpracować. Zapytaliśmy o ich reakcję.
- Dziewczyny również były zaskoczone, widać to było po ich twarzach. Dałem im po przysłowiowej róży, żeby podziękować za współpracę - dodaje były już trener beniaminka.
Próbowaliśmy się również dowiedzieć, co teraz czeka w życiu Mariusza Wiktorowicza. Były szkoleniowiec Chemika w swoim stylu stwierdził, że nie przepada za planami.
- Dzisiejszy dzień udowodnił, że życia nie wolno planować. Przynajmniej nie na długi czas do przodu. Teraz zostaję w Policach, bo tutaj mam rodzinę, dzieci chodzą do szkoły. Muszę sobie wszystko poukładać. Na pewno myślę nad jakimiś stażami trenerskimi, być może w Polsce, ale nie wykluczam wyjazdu zagranicznego - kończy Wiktorowicz.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!