Zmiany Bednaruka odmieniły losy meczu w Częstochowie. Adamajtis: Trener w porę zareagował

Bardzo cenne trzy punkty zdobyli w Częstochowie siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej. Ogromny wkład w zwycięstwo Inżynierów miał Paweł Adamajtis, który w drugiej partii zastąpił Adriana Gontariu.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Warszawianie w środowy wieczór pokonali na wyjeździe AZS Częstochowa 3:1 i dzięki temu umocnili się na siódmej lokacie w tabeli PlusLigi. Podopieczni Jakuba Bednaruka długo nie potrafili jednak dojść do głosu. W pierwszym secie Inżynierowie byli tłem dla gospodarzy i gładko przegrali 25:15. Podobny scenariusz miał początek drugiej partii, gdyż częstochowianie błyskawicznie wysforowali się na prowadzenie 8:2. Wtedy też niespodziewanie warszawianie zaczęli odrabiać straty i wyszli na prowadzenie. O losach drugiego seta rozstrzygała emocjonująca walka na przewagi, w której górą okazali się stołeczni siatkarze. To był bezsprzecznie kluczowy moment całego spotkania. - Był to dla nas ważny mecz. Nawet z psychologicznego punktu widzenia, bo pierwszy raz graliśmy w tym roku. Można powiedzieć, że drugi set był przełomowy. Nie wiadomo, co by się stało, gdybyśmy przegrali. Na szczęście wygraliśmy i cieszymy się teraz z trzech punktów - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl, Paweł Adamajtis, który do spółki z Dawidem Gunią kompletnie odmienił oblicze Politechniki, gdy w drugim secie pojawił się na parkiecie. We wspomnianej walce na przewagi częstochowianie nie potrafili znaleźć na niego recepty. - Częstochowianie od razu mocno na nas naskoczyli. Na szczęście trener w porę zareagował. Dokonał kilku zmian, które okazały się kluczowe. Wynik dzięki temu się odwrócił - dodaje 23-letni gracz.

Wygrana w Częstochowie pozwoli warszawianom złapać oddech w tabeli, gdyż gracze ze stolicy powiększyli przewagę nad Lotosem Trefl Gdańsk i innymi zespołami, które liczą się w walce o miejsce w play-offach. - To są przeciwnicy, z którymi musimy wygrywać. Oni są na naszym pułapie. Kolejne wyjazdowe zwycięstwo jest dla nas cenne. Tym bardziej za trzy punkty. Teraz w niedzielę mamy mecz z Indykpolem AZS Olsztyn. Nie ma zbyt dużo czasu na przygotowanie. Na pewno widać, że jesteśmy w gazie pod względem fizycznym. Musimy jeszcze trochę błędów wyeliminować i dopracować parę akcji - zauważa Adamajtis.
Paweł Adamajtis kompletnie odmienił oblicze warszawskiej Politechniki w meczu w Częstochowie Paweł Adamajtis kompletnie odmienił oblicze warszawskiej Politechniki w meczu w Częstochowie
2014 rok warszawianie rozpoczęli zatem z wysokiego "C". Kilkunastodniowa przerwa świąteczna nie wybiła Politechniki z rytmu, a można nawet śmiało powiedzieć, że wyszła jej na dobre. - Przerwy nie było za wiele i to może lepiej z naszej perspektywy, bo czujemy grę i cały czas jesteśmy w gazie. Szykujemy się już na kolejny mecz - mówi atakujący warszawskiej ekipy.

Teraz przed Politechniką maraton spotkań na własnym parkiecie. W kolejnych trzech kolejkach do stolicy przyjadą Indykpol AZS Olsztyn, Cerrad Czarni Radom i Asseco Resovia Rzeszów. W tym sezonie Arena Ursynów stała się prawdziwa twierdzą, w której Politechnika nie zwykła tracić punktów. Choćby patrząc przez ten pryzmat, warszawianie mogą z optymizmem czekać na kolejne spotkania. - W drugiej rundzie większość spotkań będziemy grali u siebie. To może być klucz, bo w Arenie Ursynów jeszcze nie przegraliśmy żadnego meczu od początku sezonu. To jest na pewno pocieszające. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać - puentuje Paweł Adamajtis.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×